J. Kaczyński: polska demokracja jest zagrożona
Różnych niepokojących sygnałów świadczących o tym, że polska demokracja jest dzisiaj naprawdę zagrożona, nie była zagrożona dwa lata temu, a dzisiaj jest zagrożona, jest bardzo dużo - powiedział w audycji "Sygnały Dnia" premier Jarosław Kaczyński.
15.11.2007 | aktual.: 15.11.2007 11:28
Jacek Karnowski: Panie premierze, dlaczego tak istotny jest ten skład Komisji ds. Służb Specjalnych? Bo pan o tym mówi, ma być siedmiu posłów według Prawa i Sprawiedliwości, a nie pięciu. Dlaczego to jest istotne? Posłowie Platformy odpowiadają: kwestia jakości kontroli nad służbami, to jest rzecz istotna, skład komisji drugorzędna.
Jarosław Kaczyński: Zawsze można znaleźć tego typu argumenty. Po pierwsze chodzi o zachwianie parytetów, my jesteśmy mniejszym klubem niż Platforma, ale to jest relacja 209:166, a wedle składu tej komisji to jest relacja 2:1. A po drugie chodzi o to, żeby pozycja jedynej w istocie formacji opozycyjnej, bo LiD jest w tej chwili w istocie trzecim członek koalicji, była możliwie jak najsłabsza. Osoba, która jest sama przeciw wszystkim innym, zawsze działa w nieporównanie trudniejszej sytuacji niż wtedy, kiedy ma towarzysza, nawet dwie osoby to już jest nieporównanie więcej niż jedna. Tutaj mamy taki efekt synergii, bardzo wzmacniające oddziaływanie. A mówiąc najprościej, we dwóch zawsze raźniej.
Krótko mówiąc, mamy tutaj do czynienia z chęcią radykalnego ograniczenia kontroli służb specjalnych przez opozycję i to jest działanie antydemokratyczne. W poprzedniej komisji nas, czyli przedstawicieli PiS-u, było trzech, a PO dwóch. I my niczego innego się nie domagamy, tylko żeby tak samo było w wypadku tej komisji. A poza tym to jest precedens na przykład przy powoływaniu komisji śledczych. To też będą komisje, gdzie koalicja rządowa w tym szerszym tego słowa znaczeniu, rządowa i wokółrządowa, czyli z udziałem LiD-u, będzie mogła robić, co chce z atakowanym i to atakowanym zupełnie bezpodstawnie, PiS-em. Mamy więc zapowiedź czegoś bardzo, ale to bardzo niedobrego i na tym tle te zapowiedzi pojednania są po prostu czystą socjotechniką – uśmiech na twarzy, z tyłu pałka, tak to można najkrócej określić. To nie moje określenie, jeden z dziennikarzy tak mówił.
Panie premierze, a czy pozostanie wakat w Komisji Służb Specjalnych?
- Pozostanie, my będziemy tutaj twardo walczyć. Nie może być tak, żebyśmy pozwalali na tego rodzaju wyczyny, tym bardziej że różnych niepokojących sygnałów świadczących o tym, że polska demokracja jest dzisiaj naprawdę zagrożona, nie była zagrożona dwa lata temu, a dzisiaj jest zagrożona, jest znacznie więcej.
Aż tak mocno by pan to określił? Zagrożenie demokracji?
- No, panie redaktorze, jeżeli ktoś na przykład, a ten ktoś jest premierem, oświadcza, że on bezlitośnie rozliczy autorów jakiejś książki, która ma się ukazać, to po pierwsze domaga się cenzury, a po drugie domaga się jeszcze czegoś więcej niż cenzura, bo jak cenzura w PRL-u komuś coś odrzucała, to z tego powodu tego człowieka „bezlitośnie nie rozliczano”. Czyli to są po prostu pogróżki wobec w tym wypadku naukowców. To są rzeczy zupełnie niesłychane. I niestety niesłychane jest też to, że nie spowodowało to jakiejś bardzo zdecydowanej i bardzo ostrej reakcji. Było kilka reakcji prasowych bardzo słabych. No, to jest po prostu zapowiedź podważania demokracji taka zupełnie wprost. Demokracja to jest system, gdzie mogą ukazywać się książki nawet najbardziej niechętnie widziane przez premiera i mu szkodzące, bo być może, że pan Donald Tusk uważa, że jakaś książka mu zaszkodzi. Chodzi o książkę wydawaną przez IPN, no ale...
Dotyczącą Lecha Wałęsy.
- Tak. Nie dotyczącą skądinąd samego Donalda Tuska.
*Przeczytaj całą rozmowęPrzeczytaj całą rozmowę*