J. Kaczyński: PiS nie odpowiada za to, co się działo w Warszawie
Mamy do czynienia z czymś co trwa od dawna i zresztą zostało opisane, tak ogólnie opisane zanim mój brat został prezydentem, on się po prostu za to twardo wziął, powołał wydział kontroli, który pracuje i coraz to nowe informacje, sprawy trafiają, najpierw do władz miasta, później niestety najczęściej do prokuratury. W Warszawie działo się bardzo, bardzo źle i jako żywo PiS za to nie odpowiada – powiedział szef PiS-u Jarosław Kaczyński w „Salonie Politycznym Trójki”.
16.02.2004 | aktual.: 16.02.2004 11:57
Jolanta Pieńkowska: Panie prezesie, czy Platforma Obywatelska jest nadal potencjalnie najbliższa PiS-owi.
Jarosław Kaczyński: Jest z całą pewnością partią, z którą w wysokim stopniu prawdopodobieństwa jeśli wynik wyborów będzie tak jak można dziś przewidzieć, będziemy rozmawiać o powołaniu przyszłego rządu, jeśli będzie szansa na to, by ten rząd był rządem bardzo daleko idącej zmiany tej polityki politycznej i gospodarczej, która w Polsce funkcjonowała między 1989, a 2004, czy 2005 rokiem, bo jeszcze zobaczymy, to my niezależnie od takich, czy innych sporów do takiego rządu będziemy chcieli wejść, natomiast jeśli to będzie rząd kontynuacji takiej praktyki, oczywiście niezależnie od tego, czy tą partią, z którą będziemy rozmawiać będzie Platforma, czy ktoś inny, do takiego rządu nie będziemy wchodzić. Polska jeśli ma uniknąć nieszczęścia, musi dokonać ogromnych zmian, a Polska dokonywać może zmian tylko poprzez rząd.
Jolanta Pieńkowska: A czy afera warszawska tej współpracy PiS-u i Platformy nie przeszkodzi?
Jarosław Kaczyński: Mam nadzieję, że nie. To jest sprawa bardzo trudna, to jest sprawa Platformy. Ja mam takie wrażenie, że niezależnie od takich oświadczeń, którym przypisuję charakter taktyczny, jak kierownictwo Platformy, zdaje sobie z tego sprawę i jak to często bywa w polityce, po różnych kłopotach jednak ostatecznie rzecz zostanie załatwiona i w sposób, który uznamy za pozytywny to znaczy, że ludzie uwikłani w ta aferę z Platformy i polityki odejdą.
Jolanta Pieńkowska: A czy prawdziwe jest zdanie, że PiS stawia Platformie warunek, że albo Piskorski, albo koalicja w Warszawie?
Jarosław Kaczyński: Ja nic nie wiem, by taki warunek został formalnie postawiony. W tej chwili chodzi nie o pana Piskorskiego, o pana Kozaka, pan Piskorski nie funkcjonuje w tej chwili w strukturach warszawskich, przynajmniej tych samorządowych. Pani redaktor kierownictwo PiS nie stawiało takich warunków. "Gazeta Wyborcza" ostatnio nie ma szczęścia w sobotnim wydaniu opisywała rzekomo zapowiadający się rozłam w PiS, wczoraj w Radiu Zet w "Siódmym Dniu Tygodnia" główny bohater tego rozłamu, główny rozłamowiec, Wiesław Walendziak to całkowicie zdezawuował, to było po prostu wyssane z palca.
Jolanta Pieńkowska: Ale sprawa Warszawy nie jest wyssana z palca.
Jarosław Kaczyński: Nie jest wyssana z palca, ale też kierownictwo nie postawiło żadnego warunku. To jest twórczość "Gazety Wyborczej" i należy zadać sobie pytanie jaki jest powód, że "Gazeta Wyborcza" prowadzi taką działalność, to jest ten powód, o którym wczoraj mówił Wiesław Walendziak, to nie jest tak, że kierownictwo "Gazety Wyborczej" chciałoby, żeby Platforma skręciła w lewą stronę, ponieważ istnieją też potencjalne możliwości, nie chcę tu się wdawać w dywagacje, do których mam słabe podstawy powołania, żeby przyszła koalicja była nową lewicą, gdyby tak było to znaczyłoby, że kierownictwo "Gazety Wyborczej" dalece by wykroczyło poza misję niezależnej prasy.
Jolanta Pieńkowska: Panie prezesie, ale przyzna pan, że problem jest i jest to problem dla PiS istotny, pan sam w tym studiu mówił, że Platforma musi się oczyścić, żeby z PiS-em, móc współpracować, w tej chwili pojawiają się informacje, że ta afera warszawska jest rozpętana po to, by zwiększyć popularność PiSu w sondażach, bo te sondaże ostatnio dla PiS-u nie najlepsze?
Jarosław Kaczyński: Sondaże nie najlepsze, ale wybaczy pani, w jaki sposób my byśmy mogli rozpętać aferę warszawską, afera warszawska jest po prostu pewnym faktem, są coraz to nowe dokumenty NIK, są leżące już od dawna zawiadomienia o przestępstwie w prokuraturze, są kolejne artykuły tejże "Gazety Wyborczej", które o tych zawiadomieniach piszą, czy powiadamiają opinię publiczną, skądinąd ta opinia publiczna była na konferencjach prasowych powiadamiana i przedtem, tylko jakoś te konferencje prasowe nie bardzo się przekładały na informacje w mediach. Krótko mówiąc mamy do czynienia z czymś co trwa od dawna i zresztą zostało opisane, tak ogólnie opisane zanim mój brat został prezydentem, on się po prostu za to twardo wziął, powołał wydział kontroli, który pracuje, który może ma zbyt małe możliwości, który być może wymagałby jeszcze paru etatów, a przede wszystkich o to najtrudniej, o nowych wykwalifikowanych pracowników, bo takich pracowników właściwie trzeba ściągać z NIK-u, a z drugiej strony w mieście
nie można im tak dobrze płacić i tu jest pewien kłopot, ale w każdym razie on pracuje i coraz to nowe informacje, sprawy trafiają, najpierw do władz miasta, później niestety najczęściej do prokuratury. W Warszawie działo się bardzo, bardzo źle i jako żywo PiS za to nie odpowiada.
Przeczytaj cały wywiad