J.Kaczyński: miałem prawo wglądu w akta mafii paliwowej
Prezes PiS Jarosław Kaczyński powtórzył, że miał prawo wglądu do akt dotyczących mafii paliwowej. Za udostępnienie J. Kaczyńskiemu tych akt prokuratura chce postawić
b. ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze (PiS) zarzut
przekroczenia uprawnień.
03.09.2008 | aktual.: 03.09.2008 15:21
Sejm zajął się wnioskiem Prokuratury Okręgowej w Płocku o uchylenie Ziobrze immunitetu. Zgodnie z zapowiedziami, po wystąpieniu w Sejmie, Ziobro sam zrzekł immunitetu.
Według J. Kaczyńskiego, b. minister, zrzekając się immunitetu popełnił błąd. Ja mu to mówiłem, ale to jest jego indywidualna decyzja - powiedział. Prezes PiS tłumaczył, że "chciałby mieć listę posłów", którzy głosowaliby za uchyleniem immunitetu Ziobrze, bo ta lista "mogłaby kiedyś służyć historykom jako lista hańby".
Prokuratura chciała uchylenia Ziobrze immunitetu w związku z tym, jej zdaniem przekroczył swe uprawnienia, gdy jako ówczesny minister sprawiedliwości, prokurator generalny umożliwił J. Kaczyńskiemu zapoznanie się z aktami dotyczącymi mafii paliwowej.
Informacje z tego śledztwa zreferował prezesowi PiS krakowski prokurator Wojciech Miłoszewski (do sądu dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym skierowano wniosek o uchylenie mu immunitetu prokuratorskiego).
J. Kaczyński przed wejściem na sejmową salę obrad był pytany o to, czy żałuje, że Ziobro postanowił sam zrzec się immunitetu.
Prezes PiS powiedział, że chciałby, aby każdy poseł mógł się w tej sprawie wypowiedzieć (zagłosować nad immunitetem Ziobry), bo wyniki takiego głosowania "zostałyby dla historii" i pokazałyby, "kto jest w istocie wrogiem demokracji, kto chce używać prawa karnego do walki politycznej". W ocenie prezesa PiS, robi to Platforma Obywatelska.
Już po sejmowym wystąpieniu Ziobry J. Kaczyński ocenił, że b. minister powiedział to, co powinien powiedzieć. Przede wszystkim to, że nie ma najmniejszych podstaw prawnych dla tego zarzutu, po drugie, że ci, którzy przygotowywali wniosek dopuścili się wielu manipulacji, to jest problem ich przyszłej odpowiedzialności za to - powiedział.
Według prezesa PiS, Ziobro pokazał także polityczny kontekst sprawy, "bo to jest niewątpliwa zemsta za to, że nasz rząd naruszył poczucie bezpieczeństwa polskich elit".
Chodzi o to, by elity przerażone tym, że zaczną odpowiadać za swoje przestępstwa zostały uspokojone, a ten, który był tutaj na pierwszej linii walki za to odpowiedział - powiedział.
Według niego, "taki jest cel całej tej operacji, jak i innych operacji, które metodami całkowicie sprzecznymi z regułami demokracji (...), próbują zapewnić PO stałą władzę".
Wśród tych metod, oprócz wniosku wobec Ziobry, J. Kaczyński wymienił też "chęć pozbawienia nas (PiS) środków finansowych". J. Kaczyński ocenił, że te działania mają "utrwalić władzę jednej partii, a przede wszystkim tego establishmentu, który panicznie boi się swojej przeszłości i pytania o to, skąd ma te majątki".
Według prezesa PiS, użyte przez Ziobrę w wystąpieniu sformułowanie o "sądach kapturowych" nie jest przesadą. Jeżeli komuś stawia się zarzut o popełnienie przestępstwa, które w oczywisty sposób nie zostało popełnione, bo ten czyn nie jest przestępstwem (...), to jest właśnie wykorzystywanie prawa dla celów politycznych, to jest proces polityczny - powiedział J. Kaczyński.
Jego zdaniem, "to jest incydentalny powrót do czasów PRL-u". J. Kaczyński ocenił, że każdej średnio rozgarniętej osobie "zostało to udowodnione".
Widać było, jak poszczególni posłowie PO, z (wice)marszałkiem Niesiołowskim na czele powoli opuszczali salę, coraz bardziej ogłupiali po tych argumentach, najwyraźniej przedtem się tym nie zajmowali - ocenił szef PiS.
Jeszcze przed wystąpieniem Ziobry, szef PiS powtórzył, że miał prawo wglądu do akt sprawy mafii paliwowej, które zreferował mu prok. Miłoszewski. Jestem przekonany, że osoby, które znajdowały się w podobnej do mnie sytuacji, np. Aleksander Kwaśniewski w latach 93-95 (...), miały dostęp do różnego rodzaju bardzo tajnych informacji - powiedział. Jak dodał, nikt z tego nie robił problemu.
Prezes PiS był też pytany o wtorkową wypowiedź Ziobry, który mówił m.in., że we wniosku o uchylenie mu immunitetu dopuszczono się m.in. "poświadczenia nieprawdy". Dziennikarze chcieli dowiedzieć się, czy PiS zamierza w związku z tym podjąć jakieś kroki prawne.
Jeżeli pan minister Ziobro uważa, że jest gdzieś dowód na przestępstwo, to zawiadomić o tym prokuraturę to obowiązek funkcjonariusza publicznego - powiedział J. Kaczyński.
Tylko zwróćmy uwagę na to jaką mamy w tej chwili prokuraturę, tam wrócili ludzie z czasów SLD, choćby obecny prokurator krajowy (Marek Staszak), tam mamy ludzi, którzy odpowiadają choćby za sprawę Olewnika, więc muszą mieć jakieś związki (...), albo są jacyś niebywale nieporadni. To są wszystko ludzie, którzy awansowali - mówił prezes PiS.
Jak dodał, "mamy ministra (Zbigniew Ćwiąkalski), który był obrońcą właściwie wszystkich poważnych aferzystów w kraju". J. Kaczyński przyznał, że adwokat ma prawo wykonywać swój zawód, bronić każdego, nawet najgorszych przestępców, "ale czy powinien być ministrem sprawiedliwości".
Jestem przekonany, że to nieprzypadkowa nominacja, że to chodziło po prostu o gest wobec najwyższego szczebla establishmentu, który czuł się bardzo zagrożony za naszych rządów (...) i który w ten sposób utrzymał gwarancję, że jest całkowicie bezpieczny - powiedział prezes PiS.