Izraelskie media: w Gazie nikt nie zwyciężył
Podczas ostatniego konfliktu między Izraelem a Hamasem żadna ze stron nie odniosła jednoznacznego zwycięstwa - oceniają izraelskie media. Dziennik "Haarec" chwali rząd za wykazanie "względnej powściągliwości" podczas operacji w Strefie Gazy. Twierdzi też, że rozejm z palestyńskim Hamasem może być zwiastunem nowej ery.
"Haarec" porównuje operację "Filar Obrony", zakończoną w środę wieczorem po ośmiu dniach wymiany ognia między Izraelem a Hamasem, do operacji "Płynny Ołów" na przełomie lat 2008 i 2009. "Ograniczone osiągnięcia są takie same, jednak cena, którą zapłacił zarówno Izrael, jak i mieszkańcy Gazy - nieporównywalnie mniejsza" - ocenia dziennik.
"Możliwe, że niektóre cele można było osiągnąć drogą dyplomatyczną, i szkoda, że ta opcja nie była badana" - zaznacza "Haarec". "Jednak po podjęciu decyzji o operacji wojskowej rząd premiera Benjamina Netanjahu wykazał względną powściągliwość", tym razem zabijając i raniąc mniej niewinnych cywilów, dzięki czemu mniej ucierpiała pozycja Izraela na arenie międzynarodowej - dodaje.
Ta powściągliwość oraz "rozsądna decyzja" o tym, aby nie wchodzić do Gazy, stworzyła możliwości dyplomatyczne, "których nie można zmarnować" - podkreśla dziennik.
Nowa era
Rozejm między Izraelem a palestyńskim Hamasem "może być zwiastunem nowej ery", jeśli Izrael zrozumie, że same działania wojskowe nie rozwiążą problemu, że nowe władze Egiptu, które prowadziły mediacje, są odpowiednim rozmówcą oraz że partnerem do negocjacji może być nawet Hamas - twierdzi "Haarec". Wyraża nadzieję, że porozumienie z Hamasem doprowadzi do poprawy warunków życia w Gazie i podkreśla, że powinny temu towarzyszyć nowe działania dyplomatyczne, "choć wątpliwe jest, aby rząd Netanjahu był do nich odpowiednim partnerem".
Według gazety jest nadzieja na to, by dzięki tym nowym możliwościom w przyszłości w stosunkach izraelsko-palestyńskich "przeważył rozsądek".
Zarówno "Haarec", jak i "Jerusalem Post" są zdania, że nie ma jednoznacznego zwycięzcy operacji "Filar Obrony". "Jerusalem Post" podkreśla, że rozejm nie zobowiązuje Hamasu do zachowania spokoju, a podczas negocjacji to palestyńskie ugrupowanie traktowane było jako pełnoprawna siła polityczna.
Gazeta ta koncentruje się na pozytywnych wynikach ofensywy, która jej zdaniem była pierwszym testem dla pozycji Izraela na arenie międzynarodowej w następstwie Arabskiej Wiosny.
"Uderzające jest to, jak niewielka była antyizraelska mobilizacja w świecie arabskim i muzułmańskim" - ocenia dziennik, podkreślając, że demonstracje były nieliczne i małe.
Test partnerstwa Egiptu i Izraela
Według niego podczas negocjacji Egipt udowodnił, że jest "odpowiedzialną potęgą regionalną". Ponadto "wyraźne poparcie prezydenta USA Baracka Obamy dla prawa Izraela do obrony było okazją do resetu często napiętych relacji Netanjahu z amerykańskim przywódcą" - dodaje gazeta. Jej zdaniem "zachęcające" było też "silne poparcie" dyplomatyczne płynące z Europy.
Za "inspirującą" uznaje "Jerusalem Post" wytrwałość mieszkańców południa Izraela, którzy poparli operację, choć w jej wyniku znacznie wzrosła liczba pocisków spadających na ich miasta.
Dziennik dodaje, że Hamas i inne ugrupowania znacznie ucierpiały podczas ośmiodniowej ofensywy. Według gazety miała ona odstraszający efekt.