Izrael z nożem na gardle [OPINIA]
Legendarny szef Mosadu Meir Dagan radził zawsze: "Powinniśmy zaatakować Iran tylko wówczas, gdy będziemy mieli nóż na gardle". Ten moment nadchodził powoli, choć nieubłaganie. Irański nóż zbliżał się do izraelskiego gardła, a rząd w Jerozolimie skrupulatnie szykował się do prewencyjnego sztychu - pisze dla Wirtualnej Polski Marek Magierowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Już wiosną ubiegłego roku doszło do wymiany ciosów między dwiema największymi potęgami militarnymi regionu. Jednak z dzisiejszej perspektywy tamta krótkotrwała potyczka jawi się co najwyżej jako rozgrzewka przed prawdziwą wojną.
Tym razem Izrael uderzył masowo, mocno i precyzyjnie. W wojskowe bazy i ośrodki jądrowe, lecz przede wszystkim w ludzi. Życie stracił m.in. szef irańskich sił zbrojnych, dowódca Korpusu Strażników Rewolucji, najpewniej także kilku naukowców, zaangażowanych w program nuklearny Republiki Islamskiej. "Chisul memukad", czyli "selektywna eliminacja", jak mawiają w swoim żargonie izraelscy wojskowi i żurnaliści.
Operacja zaplanowana co do milimetra i co do sekundy, ze sporą dozą kreatywności, którą pamiętamy m.in. z akcji w 2018 roku, gdy izraelscy agenci wykradli całą dokumentację programu nuklearnego Iranu, czy ze słynnej "selektywnej eliminacji" członków Hezbollahu, zabitych lub nieodwracalnie okaleczonych przy pomocy pejdżerów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Izrael wysłał myśliwce na Iran. Nagrania świadków ataku
W ubiegły czwartek Izraelczycy wykorzystali do ataku m.in. przemycone do Iranu drony (skąd my to znamy…) i "uśpili" wroga prostymi działaniami dezinformacyjnymi. Powiadamiając np. opinię publiczną, że specjalne posiedzenie rządu, zwołane na dzień przed operacją, ma być poświęcone wyłącznie kwestii uwolnienia zakładników Hamasu.
W rzeczywistości dopinano na nim ostatnie szczegóły bombardowań. Albo rozpuszczając pogłoski, iż administracja prezydenta Trumpa gwałtownie sprzeciwia się "samowolce" premiera Izraela.
"Kto zaczyna wojnę na trzy dni przed ożenkiem własnej latorośli?"
"Usypiający" był także sam wybór daty: w niedzielę miała się odbyć w Omanie kolejna runda amerykańsko-irańskich negocjacji, na poniedziałek zaś zaplanowany był… ślub syna premiera Benjamina Netanjahu, Avnera. Kto zaczyna wojnę na trzy dni przed ożenkiem własnej latorośli?
Okazało się jednak, iż Netanjahu był tak bardzo zdeterminowany, że przestał się przejmować podobnymi drobiazgami. Inna sprawa, że w ostatnich miesiącach na jego biurku lądowały zapewne niezbyt optymistyczne raporty Mosadu, z których wynikało, że ajatollahowie rzeczywiście będą za chwilę dysponowali głowicami atomowymi. - Nie mogliśmy tej decyzji pozostawić następnemu pokoleniu - tłumaczył w piątek Netanjahu w emocjonalnym wystąpieniu telewizyjnym. - Gdyż następnego pokolenia już by nie było - dodał.
Gdy piszę te słowa, nie wiemy jeszcze, jaka będzie i jak szybko nastąpi riposta Iranu. Tych niewiadomych zresztą jest dużo więcej. Jak poważne są szkody, jakie zadał Izrael irańskiemu programu nuklearnemu? Na ile udało się sparaliżować przy pomocy bomb osławiony ośrodek w Natanz? Kiedy tak naprawdę o izraelskich planach dowiedział się Biały Dom?
Budzące podziw rozpoznanie wywiadowcze
Jedno jest pewne: Izrael raz jeszcze udowodnił, że jest w stanie samodzielnie przeprowadzić skomplikowaną operację wojskową przeciwko wrogowi, z którym nawet nie dzieli granicy, bez strat własnych (przynajmniej na razie), wykorzystując budzące podziwu rozpoznanie wywiadowcze. Po blamażu 7 października 2023 Netanjahu robi wszystko, aby udowodnić, iż jest jedynym politycznym przywódcą, który jest w stanie uchronić swój naród przed "drugim Holocaustem". Nawet używając - tak jak w Strefie Gazy - brutalnych metod.
W istocie, udało mu się w sposób znaczący osłabić Iran, obnażyć jego wątłe zdolności obronne, ograniczyć wpływy w regionie. Marzeniem Netanjahu (czemu zresztą dał wyraz we wspomnianym przemówieniu telewizyjnym) jest obalenie teokratycznego reżimu w Teheranie i powrót do sojuszu "dwóch wielkich narodów".
Zobacz również: Iran mianuje nowych dowódców. Decyzja zapadła
Marzenie ściętej głowy? Nie takie dziwne sojusze i nie takie niespodzianki spotykały nas w najnowszej historii Bliskiego Wschodu. Czas pokaże. Chciałoby się rzec: wszystko w rękach Mosadu.
Dla Wirtualnej Polski Marek Magierowski
Marek Magierowski, dyrektor programu "Strategia dla Polski" w Instytucie Wolności, ambasador RP w Izraelu (2018-21) i Stanach Zjednoczonych (2021-24), były wiceminister spraw zagranicznych. Autor książki "Zmęczona. Rzecz o kryzysie Europy Zachodniej" oraz powieści "Dwanaście zdjęć prezydenta".