Isakowicz-Zaleski: to nie książka o agentach w sutannie
Książka "Księża wobec bezpieki" nie jest
książką o agentach w sutannach - powiedział jej autor ks. Tadeusz
Isakowicz-Zaleski na promocyjnym spotkaniu w wydawnictwie
"Znak".
28.02.2007 12:40
Ta książka nie jest o agentach w sutannach, ta książka ma pokazać to, co się działo z Kościołem w latach komunizmu - mówił Zaleski. Zaznaczył, że "nie jest to książka przeciwko Kościołowi", a jej wymowa jest optymistyczna - bo Kościół wyszedł zwycięsko z opresji.
Isakowicz-Zaleski powiedział, że przestrzegał przed "koniem trojańskim" dokumentów i nie rozumie oporu przełożonych przed zbadaniem dokumentów IPN. Kiedy pojawiła się sprawa abp. Wielgusa odczułem gorycz, przed tym przestrzegałem - powiedział.
Autor powiedział, że choć książka koncentruje się na inwigilacji krakowskich duchownych, jest w niej wiele postaci duchownych spoza diecezji krakowskiej. Mówi, że w krakowskim IPN-ie znalazł się ogromny zbiór dokumentów SB z trzech pielgrzymek papieskich, w których uczestniczyli duchowni z całej Polski i z zagranicy.
Nie boję się sądów, mam dowody
Ksiądz oświadczył, że jest gotowy na procesy i że nie boi się pozwów, ponieważ wszystkie informacje zawarte w książce są poparte dowodami. Zapewnił, że niedługo wyda swoją książkę, choćby w formie skryptu, ze wszystkimi przypisami.
Ksiądz Zaleski dodał, że książkę adresuje głownie do młodych księży, aby poznali, z czym musiało zmagać się starsze pokolenie. Zauważył, że młodzi duchowni również będą musieli zmagać się ze złem, tyle że zło to nie będzie tak skonkretyzowane jak w czasach PRL-u. Isakowicz-Zaleski zagrożeniem dla młodych księży określił przede wszystkim materializm i korporacjonizm w Kościele.
Autor książki zauważył przy tym, że już od roku zwracał uwagę hierarchom kościelnym, że do opinii publicznej będą docierać informacje o współpracy duchownych z SB. Zaznaczył, że wierni nie odwrócą się od Kościoła, jeśli Kościół będzie postępować uczciwie. Powiedział, że lada dzień zaczną wypływać kolejne sprawy podobne do sprawy abp. Wielgusa i że Kościół powinien się na to przygotować.
Recenzenci obecni na konferencji dobrze ocenili książkę. Ewa Zając podkreśliła, że jest to pozycja popularnonaukowa, a nie historyczna, i nazwała to jej zaletę. Doktor Filip Musiał zauważył z kolei, że ksiądz Zaleski rzetelnie ukazał postawy poszczególnych duchownych, świetnie rozumiejąc, że przypadki werbunku księży trzeba traktować indywidualnie.
Komisja Historyczna może nie znać dokumentów, które ja znam
Do książki ma się po raz pierwszy odnieść Kościelna Komisja Historyczna. Łącznik między Kościelną Komisją Historyczną a Konferencją Episkopatu, arcybiskup Leszek Sławoj Głódź wyrażał wcześniej obawę, że ocena Komisji dotycząca niektórych biskupów będzie odmienna od stwierdzeń zawartych w książce księdza Isakowicza-Zaleskiego.
Ksiądz Zaleski odnosząc się do słów abp. Głódzia zwrócił jednak uwagę, że Komisja Historyczna pracuje od niedawna, a on zajmuje się sprawą inwigilacji duchownych od półtora roku. Powiedział, że Komisja mogła jeszcze nie natrafić na dokumenty, z którymi on sam już dawno się zapoznał.
Autor książki potwierdził, że TW "Henryk", o którym pisze w swojej książce, to obecnie urzędujący dyplomata Watykanu. Zastrzegł, że biskupa Kazimierza Górnego nie traktuje jako tajnego świadomego współpracownika, a te media, które uznały go za TW wyrządziły mu krzywdę. Gdyby biskup dał swoje wyjaśnienia, można by zestawić dokumentację SB i to, co mówi biskup - dodał.
Zaleski powiedział, że o zarejestrowanych jako współpracownicy "Henryk", "Recenzent" i "Wallenrod" informował abp. Józefa Michalika, dodał, że "Walenroda" łatwo zidentyfikować jako współpracownika prymasowskiego komitetu pomocy internowanym.
Isakowicz Zaleski powiedział, że jest "zszokowany komunikatem KAI", który ujawnia, że TW "Henryk" jest obecnie urzędującym dyplomatą Watykanu. Potwierdził to, ale podkreślił, że on sam tego w książce nie napisał.
We wtorek KAI napisała, że "ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski pretenduje w swej książce do lustrowania dyplomatów Stolicy Apostolskiej, pozostających w służbie czynnej. Zdaniem ekspertów, do których dotarła KAI, ani polski IPN ani ks. Zaleski nie mają takich uprawnień".