ŚwiatIrlandzkie referendum dylematem dla torysów

Irlandzkie referendum dylematem dla torysów

Przyjęcie Traktatu z Lizbony przez Irlandczyków stawia lidera brytyjskiej opozycyjnej Partii Konserwatywnej Davida Camerona przed bardzo trudnym dylematem, ponieważ wymusza na nim sprecyzowanie polityki wobec UE w czasie bardzo dla niego niedogodnym - powiedział publicysta dziennika "The Independent" Michael Brown.

03.10.2009 | aktual.: 04.10.2009 02:10

Badania brytyjskiej opinii publicznej sugerują, że konserwatyści (torysi) mogą zwyciężyć w najbliższych wyborach parlamentarnych, spodziewanych w maju 2010 r. W najbliższych dniach torysi zbierają się na dorocznym zjeździe.

- Czy w świetle prawdopodobnej ratyfikacji przez Polskę i osamotnienia prezydenta Czech Cameron po cichu akceptuje, że wejście w życie Traktatu Lizbońskiego jest przesądzone, czy też wciąż chce rozpisać referendum, co zostanie odczytane jako dążenie do renegocjacji warunków brytyjskiego członkostwa w UE - podsumowuje Brown dylemat Camerona.

Uznanie Traktatu za fakt dokonany będzie bardzo trudne dla Camerona, ponieważ przytłaczająca większość członków jego partii jest przeciwko temu dokumentowi. Z kolei drugie rozwiązanie - rozpisanie referendum w razie wyborczego zwycięstwa torysów - postawi na porządku dziennym kwestię członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, ponieważ renegocjacja Traktatu nie wchodzi w grę - twierdzi publicysta.

Według Browna, w toku najbliższej kampanii wyborczej rządząca Partia Pracy będzie stawiać torysom trudne pytania odnoszące się do ich stosunku do Traktatu Lizbońskiego i do UE, oskarżając ich przy tym o to, że ich eurosceptyczny stosunek spycha Wielką Brytanię na margines unijnej polityki.

"Mówimy o grze o bardzo wysoką stawkę. Mam wrażenie, iż torysi będą grać na zwłokę dążąc do zepchnięcia Traktatu z politycznego pola widzenia do czasu, aż czeski Trybunał Konstytucyjny wypowie się w tej sprawie" - tłumaczy Brown.

Pod koniec września grupa czeskich senatorów związanych z eurosceptycznym prezydentem Vaclavem Klausem złożyła w Trybunale Konstytucyjnym wniosek o zbadanie zgodności Traktatu z ustawą zasadniczą.

W sobotniej wypowiedzi dla BBC Cameron powtórzył stanowisko swojej partii dotyczące rozpisania referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego, mimo iż został on już dawno ratyfikowany przez brytyjski parlament, a brytyjskie instrumenty ratyfikacyjne są złożone w Rzymie.

Przypomniał zarazem wcześniejsze zastrzeżenia, iż rozpisze referendum ws. Traktatu, jeśli jego partia zwycięży w najbliższych wyborach i jeśli Traktat do tego czasu nie będzie ratyfikowany przez inne państwa.

Cameron nie powiedział jednak wyraźnie co zrobi, jeśli dojdzie do władzy w sytuacji, gdy Traktat będzie już zaakceptowany przez wszystkie państwa UE. Ograniczył się do stwierdzenia, iż "powstaną wówczas nowe okoliczności, do których się odniesie. Na obecnym etapie jego partia może mieć tylko jedną politykę ws. Traktatu i nie może przesądzać decyzji innych państw".

Traktatu nie ratyfikowały dotąd tylko Polska i Czechy. W piątkowym referendum w Irlandii odpowiedziało się za nim 67,1% obywateli, wobec 32,1% przeciwko.

Źródło artykułu:PAP
irlandiauereferendum
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)