PolitykaIrkuck: Masowe zatrucia lewym alkoholem. To tylko symptom wielkiego problemu

Irkuck: Masowe zatrucia lewym alkoholem. To tylko symptom wielkiego problemu

W poniedziałek doszło do trzech zamachów terrorystycznych, w których zginęło 14 osób Nie one były jednak najtragiczniejszym wydarzeniem tego jednego z najbardziej dramatycznych dni obfitego w dramaty roku. W cieniu wydarzeń tego dnia zdarzyła się jednak jeszcze większa tragedia: w wyniku zatrucia płynem do kąpieli w Irkucku na Syberii zmarło 61 osób. Sprawa rzuca światło na ogromną skalę spożywania "alkoholu zastępczego".

21.12.2016 13:59

Bezpośrednią przyczyną śmierci było spożycie tego, co w Rosji nazywa się "bojarysznika" - nalewki z głogu, teoretycznie do stosowania w celach leczniczych lub kosmetycznych, lecz w praktyce masowo konsumowanej jako tani zamiennik alkoholu. W Irkucku produkt był reklamowany jako płyn do kąpieli, a do śmierci ludzi doszło, bo z niewyjaśnionych przyczyn do płynu dodano alkohol metylowy. Ale był to jedynie jaskrawy przypadek tego, co powoli odbywa się w wielu innych miastach i miejscowościach w całej Rosji.

Skala tragedii i jej ofiary pokazały bowiem, jaką popularnością cieszą się "lecznicze" nalewki i inne alternatywne formy alkoholu. Ofiarami zatrucia nie byli jedynie - jak to zwykle w takich przypadkach bywa - bezdomni i osoby zmagające się z ciężkim alkoholizmem. Wśród zmarłych byli pracownicy sektora publicznego, w tym np. pielęgniarka i przedszkolanka. Jak wynika z szacunków państwowej agencji ds. regulacji rynku alkoholowego, Rosjanie spożywają nawet 250 milionów litrów takich specyfików każdego roku. A popyt i produkcja stale rosną, bo rynek powiększa się o 20 procent i w już stanowi 20 proc. całego rynku alkoholu w Rosji. Według badań, bojaryszniki i inne tego typu produkty - balsamy, wody kolońskie, kosmetyki - spożywa co dziesiąty Rosjanin.

Zwykle konsumpcja specyfików nie wiąże się z tragediami takimi jak w Irkucku. Ale mniejsze zatrucia zdarzają się często, a z uwagi na warunki, w jakich powstają - będą zapewne zdarzać się jeszcze częściej. Jak podaje portal RBC.ru, w fabryce, gdzie produkowano płyn do kąpieli odbywała się także produkcja podrabianej wódki. A podobnie dzieje się w innych zakładach, których z roku na rok przybywa. Nic dziwnego, bo ich produkcja jest tania, a popyt coraz większy. A do tego dochodzi cały, równie potężny, rynek samogonów i nielegalnie produkowanych alkoholi.

To w dużej mierze efekt coraz bardziej restrykcyjnej polityki alkoholowej Kremla. W czerwcu administracja Putina podniosła cenę minimalną półlitrowej butelki wódki do 190 rubli (13 zł). Cena ta jest stale podnoszona od 2009 roku. Tymczasem litr "bojarysznika" kosztuje 240 rubli. Drożeje zresztą nie tylko wódka. Od 2010 roku akcyza na piwo była podnoszona przez Dumę pięciokrotnie. Raz podniesiono ją nawet o 200 procent.

- To bardzo rosyjski sposób prowadzenia "kampanii" na rzecz zdrowia publicznego. Wprowadzanie zakazów, zamiast edukowania społeczeństwa i poprawiania sytuacji krok po kroku, nigdy nie może odnieść pełnego sukcesu i uszczęśliwić ludzi - mówił w wywiadzie dla WP Oliver Bullough, brytyjski dziennikarz i autor książki "Ostatni Rosjanin. Jak ocalić ginący naród".

Wydarzenia w Irkucku potwierdzają jego słowa. Tym bardziej, że liczba zgonów z powodu alkoholu nadal jest zatrważająco wysoka - znacznie wyższa niż gdziekolwiek indziej na świecie. Według danych WHO, z alkoholem związane jest ponad 30 procent wszystkich przypadków śmierci.

władimir putinalkoholizmnalewka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)