Irak: wolne media po dziesięcioleciach dyktatury
Sprzedawca gazet wykrzykuje na ulicy w Bagdadzie: "Czytajcie wszystko o sobowtórze Saddama!". Jakaś kobieta zatrzymuje samochód z piskiem opon i kupuje gazetę "Assaah" (Godzina), wydawaną bez państwowego nadzoru. Irakijczycy korzystają dziś ze swobody mediów, jaka była nie do pomyślenia przez 33 lata rządów Saddama Husajna.
Dyktator nie dopuszczał do Iraku żadnej prasy zagranicznej, odbieranie telewizji satelitarnej było zabronione, a telewizja kablowa była bardzo droga i dostępna tylko dla wybranych.
Tylko radio pozwalało Irakijczykom dowiedzieć się czegoś o świecie i o tym, jak świat postrzega ich kraj. Słuchali więc BBC, Radia Monte Carlo, a także radia SAWA, zorganizowanego przez rząd amerykański.
Wszystko zmieniło się w kwietniu, po upadku reżimu Saddama: niezależne gazety - aż kilkanaście tytułów do wyboru, stacje radiowe i telewizyjne. Nikt już nie zabrania montowania anten satelitarnych ani słuchania programów radiowych, potępiających Saddama jako skorumpowanego, bezwzględnego despotę. Działają stacje radiowe i telewizyjne sił koalicyjnych.
"Dyktator odszedł, a wraz z nim jego skorumpowany system" - napisano kilka dni temu w artykule wstępnym w "Assaah".
Próżnię, jaka powstała, kiedy po upadku reżimu Saddama zamilkły państwowe media, szybko wypełniły gazety, wydawane przez opozycję iracką. Arabskojęzyczny "al-Hayat", wydawany w Londynie, stał się pierwszą zagraniczną gazetą, dostępną w Iraku. (an)