Irak oskarża USA o ataki na cele cywilne
Irak oskarżył samoloty USA i Wielkiej Brytanii o nasilenie bombardowań cywilnych celów w południowej części kraju. W nalotach w ostatnich dniach poważnie rannych zostało 18 ludzi - podano w Bagdadzie.
Rzecznik armii irackiej oświadczył w sobotę wieczorem, że samoloty amerykańskie i brytyjskie w ostatnich dniach dokonały 28 nalotów na dziewięć miast irackich. W kilku przypadkach ataki odparła iracka artyleria.
Z danych przekazanych w Bagdadzie wynika, że celem ataków były irackie stanowiska wojskowe na terenie południowoirackiej tzw. strefy bezpiecznego nieba, powołanej w 1991 r., po wojnie w Zatoce Perskiej. Stworzono wówczas dwie takie zamknięte dla irackiego lotnictwa strefy - na południu i północy Iraku - by ochronić przed atakami irackiej armii szyitów i Kurdów.
W sobotę w Kuwejcie podano natomiast, że nad Irakiem zaginął bezzałogowy samolot zwiadowczy USA. Według tych źródeł, samolot rozbił się z powodu usterki technicznej. Wyklucza się, że powodem katastrofy było zestrzelenie. To już trzecia zwiadowcza maszyna, jaką Stany Zjednoczone straciły w rejonie Zatoki Perskiej w ostatnich miesiącach. Każda z nich kosztuje 3,2 miliony dolarów.
Amerykańska prasa od tygodni spekuluje, iż Irak może stać się wkrótce kolejnym celem kampanii antyterrorystycznej. W piątek w Waszyngtonie podawano jednak, że dowództwo zbrojnych USA odradziło cywilnemu kierownictwu Pentagonu przeprowadzenie ewentualnego ataku na Irak jeszcze w tym roku.
Według dzienników "The New York Times" i "Washington Post", szefowie sztabów przekonali prezydenta George'a W. Busha i cywilne kierownictwo Pentagonu, aby odłożyć akcję przeciw Saddamowi Husajnowi na przyszły rok bądź w ogóle z niej zrezygnować.
Szef resortu obrony USA Donald Rumsfeld i zastępca szefa sztabu generalnego Peter Pace zdementowali jednak te sugestie, twierdząc, że armia USA jest "gotowa do przeprowadzenia każdej akcji, którą może zlecić cywilne dowództwo". (mag)