Irak dwa lata po inwazji: odbudowa opóźnia się
W drugą rocznicę rozpoczęcia
operacji "Iracka Wolność" zrujnowany i ogarnięty przemocą Irak
jest jednym z najbiedniejszych krajów świata a partyzanci robią co mogą, aby zniszczyć wszystko, co odbudują władze irackie i Amerykanie - i jeszcze więcej.
18.03.2005 | aktual.: 18.03.2005 16:10
Ekonomiści nie spodziewają się w tym roku wyraźnej poprawy. Irak ma dziś mniej elektryczności niż rok temu, wydobycie ropy też spadło poniżej niskiego poziomu ubiegłorocznego, a 60% ludności utrzymuje się przy życiu dzięki bezpłatnym racjom żywnościowym rozprowadzanym przez władze.
Żyje się lepiej, jeśli się żyje
Mimo to część Irakijczyków mówi, że pod pewnymi względami żyje im się coraz lepiej. Nad Tygrysem i Eufratem rozkręca się gospodarka wolnorynkowa nastawiona na konsumenta. Przybywa telefonów komórkowych, kafejek internetowych i niezależnych dzienników, a także dobrze płatnych posad rządowych.
Myślę, że będzie sto razy lepiej niż za Saddama Husajna - powiedział 65-letni Abdul Radha Kurejszi, właściciel księgarni bagdadzkiej, w której znaczki i banknoty z czasów Saddama sprzedaje się jako pamiątki. _ Handel rozkwitł w sposób niewyobrażalny._ Zgadza się z nim sprzedawca tej księgarni, 28-letni Nasim Mahr Raszid, z jednym jednak zastrzeżeniem: Kłopot w tym, że nie wiemy, czy pozostaniemy wśród żywych, czy zginiemy.
Jest to trafna uwaga, bo gospodarka, w tym zaopatrzenie, stała się jednym z głównych terenów zbrojnej konfrontacji partyzantów z władzami irackimi i wspierającą je koalicją wielonarodową. Partyzanci, których jest około 20 tysięcy, dokonują dziennie kilkudziesięciu ataków, próbując zniszczyć gospodarkę, podczas gdy rząd i Amerykanie starają się ją odbudować z pomocą 18,4 mld dolarów przeznaczonych na ten cel przez Kongres USA.
W tym roku należy się liczyć z rosnącym natężeniem ataków- powiedziała Tamara Makarenko, analityczka z brytyjskiej firmy Global Risk Strategies, zapewniającej ochronę lotniska w Bagdadzie i innych obiektów stolicy Iraku. _ Oni atakują coraz bardziej jak popadnie. Nie wiadomo, gdzie uderzą następnym razem._
Ceny ropy maksymalne, wydobycie kuleje
Głównym celem ataków jest sektor naftowy, główne źródło irackich dochodów. Choć ceny ropy są rekordowo wysokie, Irak od wiosny 2003 roku uzyskał z jej eksportu zaledwie 21 miliardów dolarów. Jest to znacznie mniej niż przed inwazją. Przed atakiem na Irak wiceminister obrony USA Paul Wolfowitz zapowiadał, że w ciągu dwóch - trzech lat Irak będzie mógł zarabiać na ropie od 50 do 100 miliardów USD rocznie.
Wydobycie jeszcze nie osiągnęło poziomu z czasów Saddama. W samym tylko zeszłym roku sabotażyści doprowadzili do uszczuplenia wpływów ze sprzedaży ropy irackiej o 7 miliardów dolarów.
W roku 1979, najlepszym w dziejach irackiego przemysłu naftowego, dzienne wydobycie wynosiło przeciętnie 3 miliony baryłek. W tym roku według analityków może osiągnąć 2 miliony. Cele założone przez irackiego ministra ropy naftowej Thamira Ghadbana - 2,9 mln baryłek pod koniec roku i 3,5 mln baryłek w połowie roku 2006, są według Sharifa Ghaliba z nowojorskiej firmy Energy Intelligence Research całkowicie nierealne.
Mimo to, jak podaje Międzynarodowy Fundusz Walutowy, gospodarka iracka zanotowała w zeszłym roku wzrost 52-procentowy, a w tym roku, dzięki wysokim cenom ropy, powinna wzrosnąć o dalsze 17%.
Takie skoki nie są czymś niezwykłym w gospodarce dźwigającej się z wojny. Irak odrabia straty po katastrofalnym roku 2003, kiedy USA i Wielka Brytania stoczyły wojnę z armią Saddama Husajna, a gospodarka skurczyła się o jedną czwartą. Według ocen wywiadu amerykańskiego, statystyczny Irakijczyk stracił w 2003 roku wskutek wojny 1500 dolarów.
Jeśli poprawi się stan bezpieczeństwa, wzrost gospodarczy powinien być nader szybki- powiedział ekonomista z organizacji badawczej Rand Corp., Keith Crane. _ Ale może utknąć, jeśli właściciele sklepów będą ginąć, a ciężarówki z towarem będą uprowadzane._
Ciemno wszędzie...
Inną zmorą Irakijczyków są przerwy w dopływie elektryczności. Zanim amerykańskie naloty zniszczyły 60% mocy irackich elektrowni podczas wojny w Zatoce Perskiej w latach 1990-1991, dawały one do sieci 9000 megawatów. Za Saddama część zniszczeń usunięto i przed inwazją w marcu 2003 r. dostawy prądu utrzymywały się na poziomie 4400 megawatów.
Po upadku Saddama amerykańscy inżynierowie obiecywali zwiększyć moc irackiego systemu energetycznego do 6000 megawatów. Tymczasem jest gorzej niż przed wojną: na początku marca elektrownie irackie dawały do sieci tylko około 3850 megawatów.
Irakijczycy mogą dziś korzystać z elektryczności przeciętnie przez 8 i pół godziny na dobę. W niektórych prowincjach prąd jest dostępny przez pięć godzin. W zeszłym roku było lepiej: latem prąd dopływał do mieszkań przez 12-14 godzin na dobę.
Jak się zdaje, Irakijczycy stracili nadzieję, że Amerykanie dotrzymają swych obietnic i odbudują energetykę. Jeśli chodzi o elektryczność, nie polegamy na władzach- powiedział Raszid, sprzedawca z bagdadzkiej księgarni. _ Polegamy na generatorach prądu._ (mila)