PolskaIPN zajmie się antysemicką kampanią władz PRL

IPN zajmie się antysemicką kampanią władz PRL

IPN w Łodzi wszczął śledztwo w sprawie
publicznego nawoływania przez funkcjonariuszy PRL do nienawiści
narodowościowej w celu represji wobec obywateli narodowości
żydowskiej w latach 1968-1969 w Łodzi. Za takie przestępstwo grozi
do 2 lat więzienia.

IPN zajmie się antysemicką kampanią władz PRL
Źródło zdjęć: © PAP

26.07.2007 | aktual.: 26.07.2007 15:49

Jak stwierdza komunikat IPN, nie budzi wątpliwości fakt, że począwszy od 1967 r. władze PZPR szczebla centralnego rozpoczęły "nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, skierowane przeciwko osobom pochodzenia żydowskiego i akcja ta przeniosła się na szczebel lokalny, obejmując obszar całego kraju". Podkreślono, że rozpoczęło ją przemówienie I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki z czerwca 1967 r., w którym wskazał na istnienie w Polsce "imperialistyczno-syjonistycznej V kolumny".

IPN ustalił, że Łódzki Ośrodek Propagandy Partyjnej wydał dwie broszury o "antysyjonistycznym" wydźwięku, a publikacje o "jednoznacznie antyżydowskim nastawieniu" ukazywały się również w dwóch najpopularniejszych łódzkich dziennikach. Ze stanowisk i z pracy zwolniono szereg osób, którym "przypisano pochodzenie żydowskie".

"W toku śledztwa konieczne będzie ustalenie tożsamości osób odpowiedzialnych za inspirowanie akcji i kierowanie nią na terenie województwa łódzkiego oraz zbadanie w każdym indywidualnym przypadku faktycznych przyczyn, podstaw prawnych i trybu zwolnienia z pracy, faktycznych przyczyn emigracji z Polski oraz przestrzegania przez organy państwowe trybu postępowania w tych sprawach, w celu ustalenia, czy poza nawoływaniem do nienawiści na tle różnic narodowościowych funkcjonariusze państwa komunistycznego popełnili przestępstwa na szkodę indywidualnych pokrzywdzonych" - głosi komunikat IPN.

Jak ustalił IPN, Łódzki Ośrodek Propagandy Partyjnej wydał dwie broszury o "antysyjonistycznym" wydźwięku - "Syjonizm, jego geneza, charakter polityczny i antypolskie oblicze" oraz "Polityka partii i rządu i jej przeciwnicy". Kolportowano je na uczelniach, w jednostkach wojskowych i organizacjach partyjnych ważniejszych instytucji i zakładów. Według IPN, głównymi inspiratorami wystąpień antyżydowskich w Łodzi byli członkowie kierownictwa KW PZPR. Publikacje o jednoznacznie antyżydowskim nastawieniu ukazywały się również w dwóch najpopularniejszych łódzkich dziennikach "Głosie Robotniczym" i "Dzienniku Łódzkim". IPN ustalił, że w Łodzi w 1968 r. zwolniono ze stanowisk, a w niektórych przypadkach również z pracy, "szereg osób zajmujących stanowiska kierownicze w uczelniach wyższych i przemyśle oraz dziennikarzy lokalnych gazet, którym to osobom organy bezpieczeństwa przypisywały pochodzenie żydowskie i poglądy syjonistyczne". Każdorazowo decyzja o zwolnieniu poprzedzona była uchwałą organów partyjnych o
wydaleniu z PZPR. Zwolnienia dziennikarzy uzasadniano "niewłaściwą postawą polityczną", zwłaszcza oceną konfliktu arabsko-izraelskiego w 1967 r.

Według IPN, również organy bezpieczeństwa prowadziły rozpracowanie operacyjne "środowisk syjonistycznych", w ramach którego sporządzano ankiety "osób powiązanych rodzinnie z Izraelem" oraz obszerne informacje dotyczące osób pochodzenia żydowskiego.

Śledztwo wszczęto po zawiadomieniu pełnomocnika prezydenta Łodzi ds. kontaktów ze społecznością żydowską Jarosława Nowaka. W jego ocenie, 1968 r. to jedna z najbardziej dramatycznych chwil w stosunkach polsko-żydowskich i "tak naprawdę jedyny drażliwy temat w tych stosunkach, który nie został zbadany".

W Łodzi te wypadki miały wyjątkowo dramatyczny przebieg. To jest jedyny okres w historii państwa polskiego kiedy antysemityzm był oficjalną polityką państwowa. Nie wnikam w mechanizmy jakie zadziałały w 1968 r., bo to była rozgrywka wewnątrz PZPR, ale jednak mimo wszystko była to kampania nienawiści na tle narodowym i kampania, która do dzisiaj nie została przez państwo polskie rozliczona - powiedział Nowak.

Nowak przypomniał, że prawie 20 tys. osób pochodzenia żydowskiego bezprawnie zmuszono do opuszczenia Polski, pozbawiając ich obywatelstwa wbrew ich woli - co uznał w 2005 r. Naczelny Sąd Administracyjny. Według Nowaka, dotychczas nie było próby postawienia winnych przed sądem, a poza publikacjami naukowymi nie było badań ze strony prokuratury, a - w jego ocenie - zdarzenia te "mieszczą się w kategorii zbrodni przeciwko ludzkości".

Zgodnie z ustawą, prokuratorzy IPN ścigają przestępstwa aparatu władzy do 1989 r. Czyny popełnione po tej dacie są ścigane przez prokuratury powszechne.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)