IPN stawia Kiszczakowi zarzut przekroczenia uprawnień
Ostatni peerelowski minister spraw
wewnętrznych, Czesław Kiszczak, jest podejrzany o przekroczenie
uprawnień. Taki zarzut w związku z wydaleniem w 1985 r. ze służby
jednego z podwładnych postawił b. ministrowi prokurator z pionu
śledczego delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Koszalinie.
21.11.2007 | aktual.: 10.07.2008 21:56
Jak poinformował IPN, 11 lipca 1985 Kiszczak - ówczesny szef MSW - rozkazem personalnym nr 02190 wydalił ze służby porucznika Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Koszalinie Romualda K.
Wydalenie to zostało uzasadnione w rozkazie ważnym interesem służby, którym - jak okazało się w czasie śledztwa IPN - było przystąpienie córki porucznika do pierwszej komunii.
Działanie b. ministra IPN uznał za zbrodnię komunistyczną podlegającą na "stosowaniu represji w postaci dyskryminacji wyznaniowej".
Mimo iż obowiązujący ówcześnie Kodeks karny uznawał tego rodzaju czyn za przestępstwo, w sprawie Romulda K. nie wszczęto wówczas żadnego postępowania.
W czasie przesłuchania, które obyło się w Warszawie w mieszkaniu podejrzanego, Kiszczak nie przyznał się do zarzutu. Wyjaśnił, że "każde państwo, każda władza stosuje określone prawa i tak było również w PRL", a on sam "nigdy nie naruszał żadnych praw i działał zawsze zgodnie z ich duchem i literą".
Śledztwo w sprawie przekroczenia przez b. ministra MSW uprawnień pion śledczy IPN wszczął przed kilkoma miesiącami po analizie materiałów oddziałowego Biura Edukacji Publicznej w Szczecinie (Zachodniopomorskie) dotyczących ruchu reformatorsko - związkowego funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej.
Z notatek dotyczących przypadku porucznika Romualda K. wynikało, że został od wydalony ze służby z powodu klerykalnego światopoglądu - powiedział prokurator Krzysztof Bukowski.
Postanowienie o przedstawieniu zarzutów 82-letniemu obecnie Czesławowi Kiszczakowi IPN wydał już 12 lipca br., ale dopiero teraz udało się przesłuchać b. ministra w charakterze podejrzanego.
Podobny zarzut - dotyczący bezprawnego zwolnienia z pracy milicjanta - Kiszczakowi postawił już IPN w Gdańsku.
Czesław Kiszczak jest też jednym z 9 oskarżonych w procesie o bezprawne wprowadzenie 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego. Odpowiada również przed sądem za wysłanie bez podstawy prawnej 13 grudnia 1981 r. tajnego szyfrogramu do jednostek milicji mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Według oskarżenia, szyfrogram ten był podstawą działań specjalnego plutonu ZOMO, który 15 i 16 grudnia 1981 r. strzelał do górników w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek".