IPN o Żydach w PRL
Żydom w PRL poświęcony jest najnowszy numer
"Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej" z listopada. Według jednego
z artykułów, teza o dużym udziale osób pochodzenia żydowskiego w
kierownictwie UB "odzwierciedla fakt historyczny". Można zarazem
przeczytać, jak ludzie UB zrywali z przeszłością.
14.12.2005 | aktual.: 14.12.2005 08:28
W artykule pt. "Żydzi w kierownictwie UB" historyk z wrocławskiego IPN Krzysztof Szwagrzyk przypomniał, że udział osób pochodzenia żydowskiego w kierownictwie komunistycznego aparatu represji z lat 1944-1956 należy do "szczególnie drażliwych i skomplikowanych obszarów badawczych", a w dyskusjach na ten temat rzadko podawane są dane statystyczne oparte na analizie akt osobowych funkcjonariuszy UB.
Autor przytoczył opinie o udziale Żydów w UB - od raportów antykomunistycznego podziemia, że "tkwią oni na nadrzędnych stanowiskach", przez wypowiedzi prawicowych publicystów o "krwawych rządach żydokomuny", głosy historyków (np. Krystyny Kersten), by "rozstać się z mitem, że UB to Żydzi", aż po stwierdzenia, że te badania to przejaw "fobii narodowościowych".
W swej analizie Szwagrzyk oparł się na opracowanym w 1978 r. informatorze MSW o kadrach "bezpieki" oraz na znajdujących się w aktach osobowych funkcjonariuszy UB ankietach i życiorysach, sporządzonych przez nich samych. Wspominając o trudnościach z identyfikacją osób pochodzenia żydowskiego (bo wiele zerwało z żydowskimi korzeniami, uznając się jeszcze przed wojną za "świeckich Polaków"), napisał: "Bez względu na brzmienie imienia i nazwiska, światopogląd i obraną drogę życiową, będą nimi oficerowie, których rodzice byli narodowości żydowskiej".
I tak - według Szwagrzyka - wśród 450 osób pełniących w latach 1944-1954 najwyższe funkcje w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (od naczelnika wydziału wzwyż), żydowskie pochodzenie miało 167 (37,1%). W tym czasie wśród 107 szefów wojewódzkich UB pochodzenie takie miało 22 oficerów (20,5%).
"W świetle zaprezentowanych danych statystycznych teza o dużym udziale Żydów i osób pochodzenia żydowskiego w kierownictwie UB została sformułowana na podstawie prawdziwych przesłanek i jako taka odzwierciedla fakt historyczny. Wyniki badań nie przynoszą jednak odpowiedzi na pytanie: w jakim stopniu liczby mogą stanowić argument w toczącej się już od wielu lat silnie emocjonalnie dyskusji" - brzmi konkluzja.
W wydrukowanej w tym "Biuletynie" dyskusji redakcyjnej historyk z PAN doc. Dariusz Stola podkreśla, że po 1944 r. nowe władze nie były w stanie zapewnić Żydom "podstawowego bezpieczeństwa" (powołał się m.in. na pogrom kielecki z 1946 r., w którym zabito 42 Żydów). "To był moment najwyższej chyba w historii Polski intensywności nienawiści wobec Żydów, większej chyba niż przed wojną" - mówił Stola, dla którego jest to "jedna z największych zagadek naszej XX-wiecznej historii".
W artykule pt. "Córka marnotrawna, czyli Luna w Laskach" historyk z IPN Jan Żaryn opisał związki osławionej płk Julii Brystygier, szefowej departamentu MBP z lat 40. i 50., z katolickim ośrodkiem dla ociemniałych w Laskach pod Warszawą w latach 60.
Żaryn przypomniał, że ludzie tworzący ten ośrodek, m.in. Anotni Marylski i ks. Władysław Korniłowicz, "nie skreślali na zawsze błądzących, a nawet zbrodniarzy". Artykuł cytuje donos agenta SB z Lasek, który w 1962 r. przytaczał słowa Marylskiego o Brystygierowej: "Ona teraz uświadomiła sobie, ile zła i nieszczęścia wielu ludziom swym nieludzkim postępowaniem sprawiła i stara się obecnie nowym chrześcijańskim życiem jeszcze wiele naprawić".
Według Żaryna, od 1963 r. Brystygierowa przestała bywać w Laskach - "być może przestraszyła się inwigilacji", którą prowadzili wobec niej jej następcy z SB, a "być może nie chciała narażać swych nowych przyjaciół". Żaryn przypomina, iż "niektórzy sądzą, że pod koniec życia (zmarła w 1975 r.) przyjęła chrzest".