IPN o śledztwie ws. kierowniczego sprawstwa zabójstwa ks. Popiełuszki: są poszlaki, nie ma dowodów
Pion śledczy katowickiego IPN, prowadzący śledztwo w sprawie sprawstwa kierowniczego zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki, jak dotąd nie znalazł dowodów, pozwalających na postawienie komukolwiek zarzutów w tej sprawie, choć natrafił na wiele poszlak, wskazujących na możliwy udział w niej wysokich funkcjonariuszy PRL.
18.10.2005 | aktual.: 18.10.2005 14:10
Śledztwo w tej sprawie, rok temu przeniesione z Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie do Katowic, może potrwać jeszcze wiele miesięcy. Naczelnik pionu śledczego katowickiego IPN, prok. Ewa Koj, powiedziała, że praca prokuratorów na tym etapie śledztwa polega głównie na analizowaniu tysięcy kart zgromadzonych dokumentów. Prowadzona jest też nowa kwerenda archiwalna.
W środę mija 21. rocznica zabójstwa ks. Popiełuszki. Przy tej okazji tygodnik "Wprost" i telewizja Polsat ujawniły rezultaty dziennikarskiego śledztwa w sprawie zabójstwa kapłana. Wynika z niego, że zbrodnia została zaplanowana przez najwyższe struktury komunistycznego państwa, przez nie przeprowadzona i tuszowana.
Informacje pojawiające się w artykule +Wprost+ w jakiś sposób przejawiają się jako wersje śledcze w postępowaniu, ale oparte są w dużej mierze na poszlakach, które trudno zweryfikować materiałem dowodowym. Na dziś materiał dowodowy, jakim dysponujemy, nie daje nam podstaw do przedstawienia zarzutu gen. Kiszczakowi, co sugeruje tygodnik - skomentowała prok. Ewa Koj.
Potwierdziła, że śledztwo ukierunkowane jest m.in. na sprawdzenie, jaką rolę odegrali w zabójstwie księdza generałowie Czesław Kiszczak i Wojciech Jaruzelski. Sprawcy zbrodni zostali już osądzeni w procesie toruńskim, także sprawa generałów MSW Władysława Ciastonia i Zenona Płatka znalazła sądowy finał. Jest więc naturalne, że osób, które mogły inspirować zabójstwo, można szukać jeszcze tylko w najwyższym kierownictwie PRL - powiedziała Koj.
Dowodów IPN szuka głównie w dokumentach. Od roku badany jest materiał zgromadzony przez prok. Andrzeja Witkowskiego z lubelskiego IPN, który wcześniej zajmował się tą sprawą. To m.in. dokumenty z procesu toruńskiego. IPN chce też ponownie przestudiować całość materiałów z procesów Ciastonia i Płatka. Ponadto trwa zaplanowana na miesiąc kwerenda w Centralnym Archiwum Wojskowym, prowadzona zarówno pod kątem śledztwa w sprawie wprowadzenia stanu wojennego, jak i zabójstwa ks. Popiełuszki.
Przed nami jeszcze ogrom pracy - dokumenty, dokumenty i jeszcze raz dokumenty. Źródła osobowe po tylu latach niewiele są w stanie zmienić. W tym śledztwie przesłuchaliśmy dotychczas jedynie dwóch świadków. Oczywiście, jeżeli będzie potrzeba, sięgniemy do następnych - wyjaśniła prokurator.
Komentując doniesienia prasowe, prok. Koj powiedziała, że prawem dziennikarzy jest stawianie określonych tez, nawet jeśli są oparte jedynie - jak mówiła - na słabych poszlakach. To pewnego rodzaju spekulacje, których nie da się z całą stanowczością wykluczyć, ale aby przedstawić komuś zarzut w postępowaniu karnym, trzeba mieć niezbite dowody - zaznaczyła prokurator.
Dodała, że nawet jeżeli postępowanie potwierdzi sugestie wobec niektórych osób, wymienionych w tekstach prasowych, nie będzie można postawić im zarzutów, jeżeli nie byli funkcjonariuszami państwowymi, ponieważ tylko tacy ponoszą odpowiedzialność w świetle ustawy o IPN. Realnie śledztwo może dotyczyć więc tylko członków najwyższych władz partyjnych i państwowych.
Sprawa potencjalnych sprawców z niższego szczebla znalazła już finał w sądzie. W 1984 r. Władysław Ciastoń był wiceministrem MSW i szefem SB, a Zenon Płatek - szefem IV departamentu MSW zwalczającego Kościół. W 1994 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie niejednomyślnie uniewinnił generałów od zarzutu inspirowania zbrodni. Dwa lata później Sąd Apelacyjny zwrócił sprawę sądowi I instancji. W 2000 r. proces Płatka zawieszono z powodu jego choroby. W 2002 r. Ciastonia ponownie uniewinniono - prokuratura nie składała apelacji od tego wyroku, który już się uprawomocnił.
Do porwania i zamordowania księdza Popiełuszki doszło 19 października 1984 r. Zbrodni dokonali trzej oficerowie SB - Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski - skazani rok później w procesie toruńskim. Obecnie wszyscy są już na wolności.