IPN może nie ujawniać nazwisk niektórych agentów
IPN miał prawo odmówić pokrzywdzonemu przez specsłużby PRL Cezaremu F., przyjacielowi pobitego na śmierć w 1983 r. Grzegorza Przemyka, ujawnienia danych osób, które na niego donosiły - orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.
07.06.2006 | aktual.: 07.06.2006 12:35
Cezary F. to najważniejszy świadek w procesie b. zomowca oskarżonego o udział w śmiertelnym pobiciu Przemyka - syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, maturzysty, który w maju 1983 r. na warszawskiej Starówce świętował z kolegami zdane egzaminy dojrzałości. Zatrzymany przez milicję, został pobity na komisariacie. Proces w sprawie śmierci Przemyka trwa do dziś - zapadały w nim wyroki uniewinniające, które wyższe instancje uchylały.
Potrzebuję dokumentów nie po to, by je ujawniać, lecz po to, by dojść do prawdy materialnej - ustalić jak było. Nie chcę zemsty. Uważam tylko, że odpowiedzialni za inwigilowanie i prześladowanie mnie, Grzegorza, Barbary Sadowskiej, powinni zostać wskazani - mówił w sądzie Cezary F. Przekonywał, że chodzi mu o ustalenie, kto w ostatnich dniach życia Przemyka na niego donosił. Kluczowy - jak mówił - jest informator ukryty pod numerem 235, którego danych IPN nie odtajnił.
Cezary F. został uznany przez IPN za pokrzywdzonego i uzyskał dostęp do materiałów zbieranych przez SB na jego temat. Jest ich około 200 tomów. W aktach IPN - zgodnie z procedurą - były zaczernione nazwiska donosicieli i funkcjonariuszy służb specjalnych sporządzających raporty z jego inwigilacji.
F. zwrócił się więc o ich odtajnienie. W odpowiedzi otrzymał jednak mniejszość rozszyfrowanych nazwisk. Pozostałych IPN nie podał, bo - jak stwierdzono w decyzji administracyjnej - przetrzebione materiały archiwalne nie dawały pewności co do identyfikacji tych osób.
Od tej decyzji we wrześniu zeszłego roku Cezary F. odwołał się do prezesa IPN. Ten decyzję podtrzymał, co pokrzywdzony zaskarżył do sądu administracyjnego. Nieobecny w środę w WSA pełnomocnik IPN wnosił o oddalenie skargi i utrzymanie decyzji.
To jest wyjaśnianie sprawy przez IPN, czy ukrywanie zbrodni komunistycznej?- pytał w sądzie ojciec Cezarego, Jan F. Syn przekonywał, że chodzi mu przede wszystkim o "odblokowanie mechanizmu", bo zaszyfrowane nazwiska można odnaleźć np. w aktach operacji pod kryptonimem "Paryżanka", w ramach której od 1976 r. rozpracowano Barbarę Sadowską.
Co gorsza - mówił Cezary F. - akta te powinno się traktować łącznie, podczas gdy są one rozdzielone - część ma sąd w procesie w sprawie śmierci Przemyka, a część jest w IPN, z tym że niektóre tomy są w kancelarii tajnej Instytutu.
WSA uznał jednak, że IPN miał prawo odmówić F. podania nazwisk, bo ustawa o IPN przewiduje taką sytuację, gdy Instytut nie ma pewności, kto kryje się pod jakimś kryptonimem. Wyrok nie jest prawomocny, a skarżący już zapowiedział, że będzie się odwoływał do Naczelnego Sądu Administracyjnego.