IPN: esbecy truli pątników narkotykami
Były oficer SB, odpowiedzialny za walk z duchowieństwem, odpowie za ataki na pątników 267 warszawskiej pieszej pielgrzymki do Częstochowy w 1978 r. - poinformował portal tvp.info. IPN ustalił, że esbecy, chcąc skompromitować pielgrzymów, podrzucali im na miejsca noclegów prezerwatywy, butelki po alkoholu, ale też dosypywali do posiłków środki przeczyszczające, leki psychotropowe, a nawet narkotyki.
Podporucznik Jerzy D. był w 1978 r. kierownikiem sekcji II w Wydziale IV Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Radomiu. Należał do osławionej grupy D. - samodzielnej elitarnej formacji esbeckiej z IV Departamentu, prowadzącej nielegalne nawet w PRL, działania mające uderzać w środowisko kościelne. Grupa D. powstała właśnie dla „operacyjnego zabezpieczenia pielgrzymek”. Jej zadaniem była inwigilacja i destabilizacja środowisk organizujących marsze pątników. Później rozszerzono kompetencje „D-manów” na wszelkie działania wobec Kościoła (funkcjonariusze tej formacji zamordowali ks. Jerzego Popiełuszkę)
.
Warszawski pion śledczy IPN zebrał dowody, że to Jerzy B. wziął udział w atakach na uczestników 267 warszawskiej pieszej pielgrzymki do Częstochowy. To on opracował plan działania grupy D. - Podjął też działania dezintegracyjne mające na celu skompromitowanie pątników w oczach opinii publicznej i dokuczenie im polegające w szczególności na rozrzucaniu na trasie przemarszu pielgrzymki i w miejscach noclegu butelek po alkoholu, podpasek zabrudzonych krwią zwierzęcą, prezerwatyw, niedopałków papierosów oraz na rozrzucaniu nasion dzikiej róży wywołujących przykre swędzenie, co miało wywołać przekonanie wśród osób postronnych o niereligijnym charakterze pielgrzymki - powiedział Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN.
Esbecja chciała w ten sposób zniechęć zarówno gospodarzy parafii, przez które przechodziła pielgrzymka oraz osoby udzielające pątnikom noclegów. O sprawie pisał jako pierwszy portal tvp.info. Z ustaleń śledczych warszawskiego oddziału pionu śledczego IPN, wynika, że w latach 1956 -89 esbecy stosowali bandyckie metody mające zniechęcić pielgrzymów oraz ludzi udzielających pomocy maszerującym. - Dochodziło m.in. do pobić, dosypywania do wody środków powodujących zaburzenia żołądkowe, kradzieży obuwia i plecków z ekwipunkiem. Zdarzały się także prowokacje takie jak rozrzucanie antypaństwowych ulotek czy podrzucanie w miejscach postoju pątników, magazynów pornograficznych. Takie działania miały poniżyć i zdyskredytować uczestników pielgrzymek w oczach ludzi, którzy udzielali im noclegu - dodał Arseniuk.
Rozbijanie pielgrzymek miało miejsce głównie w latach 70 i 80 a nasiliło się po 1978 r., kiedy to papieżem został kardynał Karol Wojtyła. Esbecy przygotowywali skomplikowane gry operacyjne wobec pątników. Przykładów takich działań dezintegrujących dostarczają dokumenty SB dotyczące „sprawy obiektowej krypt. Pątnicy 78” - czyli inwigilacji 267 warszawskiej pielgrzymki, której towarzyszyły dwie grupy wiernych z Radomia. Funkcjonariusze bardzo starannie przygotowywali swoje prowokacje. Plut. Lucjan Koczorowski, przygotowując się do ośmieszenia pielgrzymów, zakupił z funduszu operacyjnego m.in.: 200 szt. prezerwatyw, 2 puszki farby nitro, 30 podpasek, 12 butelek wina. Dodatkowo, jak informował przełożonych, „zgromadzono: 35 sztuk butelek po piwie, odpowiedniej ilości korków do tych butelek, zatłuszczone kawałki gazet, pół litra krwi zwierzęcej w celu zabrudzenia podpasek higienicznych, resztki jedzenia w postaci kromek chleba, kości z kurczaków, ryb, kilka puszek po konserwach”. Po co? Po prostu esbecy chcieli
podrzucić te śmieci w miejscu biwakowania pielgrzymów, aby potem bałagan znaleźli mieszkańcy.
Jerzy D. jest pierwszą osobą, która usłyszała zarzuty za ataki na pielgrzymów. Według nieoficjalnych informacji zarzuty w tych sprawach może usłyszeć jeszcze nawet kilkudziesięciu esbeków.
Rafał Pasztelański