"Interwencja papieża uchroniła polski Kościół"
Abp Stanisław Wielgus nie zrezygnował sam z
urzędu metropolity warszawskiego, lecz został do tego zmuszony -
podkreśla redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.
Jego zdaniem, "najsmutniejsze w całej sprawie jest to, że dopiero
nadzwyczajna interwencja Ojca Świętego spowodowała, że nie doszło
do największej hańby i kryzysu w Kościele polskim".
07.01.2007 16:15
W niedzielę na godz. 11 w archikatedrze warszawskiej była zaplanowana uroczystość ingresu abpa Wielgusa. Abp zrezygnował z urzędu; rezygnacja ta została przyjęta przez papieża, który powierzył kard. Józefowi Glempowi pełnienie funkcji administratora archidiecezji do czasu podjęcia nowych decyzji. Zamiast ingresu odbyła się msza dziękczynna Te Deum za 25-letnią posługę duszpasterską prymasa Polski Józefa kard. Glempa.
Arcybiskup Wielgus szedł do samego końca w zaparte - mówił w Sakiewicz. Dodał, że on sam nie spotkał się nigdy dotąd z przypadkiem by ktoś przyłapany organizował - i to wewnątrz Kościoła - tak silny opór, użył nieszczęśników, którzy w katedrze krzyczeli w jego obronie, dezinformował innych biskupów i urzędników administracji watykańskiej. Zdaniem redaktora naczelnego "GP", to sytuacja bez precedensu ze względu na zachowanie arcybiskupa. Mógł pomóc Kościołowi przyznając się albo rezygnując wcześniej - zaznaczył.
Sakiewicz nie skomentował fragmentu homilii, w którym prymas powiedział, że nad abp. Wielgusem dokonał się sąd na podstawie świstków, dokumentów trzeci raz odbijanych. My nie chcemy takich sądów - mówił kard. Glemp
Prymas powiedział, że dziś dokonuje się sąd. Dziś sądu dokonał Ojciec Święty. Bardzo trudno jest mi komentować wypowiedź prymasa na temat decyzji Ojca Świętego - powiedział redaktor naczelny "GP".
To "Gazeta Polska" jako pierwsza 19 grudnia w serwisie internetowym Salon24.pl podała, że z dokumentów, do których dotarła, wynika, iż nowy metropolita warszawski abp Wielgus przez ponad 20 lat współpracował z SB.
Sakiewicz powiedział, że w tłumie osób zgromadzonych przed warszawską katedrą został w niedzielę pobity fotoreporter "Gazety Polskiej". Otrzymał kopniaki, dostał kijem po głowie. Na pewno nie był jedynym, który został poturbowany - zaznaczył. Pytany, czy sprawa zostanie zgłoszona policji odpowiedział, że zależy to od samego fotoreportera, jeśli ten będzie chciał tego to pobicie zostanie zgłoszone.