Internetowa "terrorystka" zniszczyła jej życie
Nieprzespane, przepłakane noce, odwołujący wizyty klienci i koszmarny stres paraliżujący życie szczęśliwej dotąd rodziny. Tego wszystkiego zaznała Monika Kowalska (35 l.), właścicielka salonu fryzjerskiego ze Sławna (woj. zachodniopomorskie). A wszystko przez kłamliwe plotki rozsiewane w internecie. "Ona zaraża łupieżem pstrym. Nie dajcie się zeszpecić" - napisała anonimowo o koleżance kosmetyczka Agnieszka S. (25 l.)
29.06.2011 | aktual.: 29.06.2011 10:42
Wpisy na internetowym forum lokalnej gazety pani Monika dostrzegła jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia. - Byłam w szoku. Ktoś ostrzegał przede mną klientów, że zarażą się u mnie łupieżem. Pisał o mnie obrzydliwe kłamstwa. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Płakałam – opowiada pani Monika.
Wypisywane przez anonimowego oszusta kalumnie szybko rozniosły się po miasteczku. Jedni klienci salonu pani Moniki odwoływali wizyty, inni po prostu nie przychodzili.
- Raz jedna klientka podciągnęła mi do góry rękaw bluzki. Powiedziała, że chce sprawdzić, czy nie jestem zarażona. To był koszmar! Mimo że wspierała mnie rodzina, przyjaciele i mnóstwo stałych, wiernych klientów - mówi pani Monika.
Na szczęście znalazła dość siły, by pójść do prokuratury. Wpisy z internetu zniknęły, a pani Monika poznała nazwisko właściciela komputera, z którego dokonywano szkalujących wpisów. Wtedy wniosła do sądu prywatny akt oskarżenia.
- To była starsza kobieta. Powiedziała w sądzie, że jedna z moich dawnych koleżanek, kosmetyczka Agnieszka S., poprosiła ją o możliwość skorzystania z komputera. Mówiła, że swój oddała do naprawy. Ta pani czuła się również oszukana i wykorzystana przez Agnieszkę - opowiada pani Monika.
Sąd dla czynu kosmetyczki-terrorystki usprawiedliwienia nie znalazł.
- Zasądzono wobec oskarżonej dwa tysiące złotych grzywny oraz podanie wyroku do publicznej wiadomości poprzez publikację na internetowym forum, w lokalnym tygodniku i na tablicy ogłoszeń Urzędu Gminy - wylicza sędzia Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie. Mimo to Agnieszka S. nadal do winy się nie przyznaje.
- Ja przecież nic nie wypisywałam. Nie wiem, jak to się stało - mówi nam kosmetyczka skazana za zniesławienie. Ale nie jest już taka pewna, gdy pytamy, czy odwoła się od wyroku, skoro czuje się niewinna.
Wyrok czeka na uprawomocnienie, ale w sercu fryzjerki została bolesna rana. - Byłyśmy kiedyś koleżankami. Najgorsze jest to, że Agnieszka S. swoimi kłamstwami zniszczyła mi życie, a ja wciąż nie wiem dlaczego - mówi pani Monika.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Pasażerowie w ścisku, a wagony stoją na bocznicach