Internauci WP o ADHD: świat nienawidzi mojej choroby
Dorośli cierpią z powodu ADHD, podobnie jak dzieci. To temat wstydliwy i często zaniedbywany. "Zawsze muszę myśleć za siebie i za mojego chorego męża" – pisze zaniepokojona Internautka Wirtualnej Polski o nicku jogo. "Świat nienawidzi mojej choroby" – przyznaje sk0undr3l. Rodzice natomiast podkreślają: warto poświęcić więcej czasu dziecku z ADHD, nie wolno lekceważyć tego schorzenia.
Internauci żywo zareagowali na wywiad z pedagogiem specjalnym Izabelą Tomaszewską w * Naukowym Wizjerze*. Ich historie często są dramatyczne, a wnioski z dyskusji jednoznaczne: ADHD to schorzenie powszechne, dręczące nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Często nie wiemy, jak się leczyć lub boimy się diagnozy, żeby nie zostać wyśmianym.
Osoby dorosłe cierpiące na ADHD potrafią stwarzać otoczeniu poważne problemy, których zazwyczaj nie można pokonać bez badań i porady psychologa. To nie jest kwestia charakteru, "lenistwa" czy "braku rozumu", jak uważają niektórzy Internauci. U osób dorosłych schorzenie to określane jest jako AADD (ang. adult attention-deficit disorder). Mniej więcej u 60% dorosłych utrzymują się niektóre cechy zespołu nadpobudliwości, zwłaszcza dotyczące deficytów uwagi.
"Rozwiodłam się z nim po tym, jak mnie pobił"
Sądząc po licznych głosach udręczonych kobiet, potwierdzają się dane naukowe, że chłopcy częściej cierpią na to schorzenie. Niekiedy może chodzić o "zwykłą męską" nadpobudliwość, ale czy zawsze? "Co chwila zmienia temat, głośno zachowuje się w towarzystwie, choć nie jest cholerykiem, ze swoimi dziećmi kłóci się jak równy z równym, nie jest w stanie zapamiętać żadnego polecenia. Muszę zawsze myśleć za siebie i za niego. Na opisach mojego życia z mężem mogłabym zbić fortunę, a inni zawsze mają kabaret za darmo, słuchając jak się z nim żyje" – pisze bezradna Internautka jogo. Wiele kobiet pisze o podobnych przeżyciach ze swoimi partnerami.
"Żeby sprawdzić, czy twój mąż faktycznie ma ADHD musisz zgłosić się do poradni, sama to niedawno przeszłam" – słusznie radzi maladidi.
Dla Agaty problem ADHD będzie prawdopodobnie przyczyną rozwodu po dziesięciu latach związku: "On nie chce się leczyć. Od pewnego czasu boję się go po prostu, bo stał się agresywny i nieobliczalny w słowach. Mam też wrażenie, ze ta choroba stała się dla niego świetną wymówką na wszystkie konflikty i niedomówienia. Jestem wrakiem człowieka i nie mam siły ani ochoty dłużej ciągnąć tego związku" – uskarża się Internautka. "Mój były mąż też ma ADHD, rozwiodłam się z nim po sześciu latach, po tym jak mnie pobił" – dodaje słoneczkog.
"Miałem konflikty praktycznie ze wszystkimi"
"A ja sam mam ADHD, w pierwszych trzech klasach podstawówki doczepiali mi dodatkowy zeszycik do dzienniczka na uwagi, mimo to oceny zawsze miałem najlepsze, ale miałem konflikty praktycznie z wszystkimi. Dziś mam 23 lata i nadal nie mogę usiedzieć w miejscu, wtrącam się każdemu w zdanie i nie umiem w ogóle pracować w grupie ani podporządkować się komukolwiek. Nie mówię, że ta choroba mi przeszkadza, ja ją lubię, ale społeczeństwo dookoła nienawidzi" – pisze szczerze skoundr13.
O reakcjach nieadekwatnych do sytuacji i agresji swojego chłopaka pisze m.in. kacha. Eni przyznaje: "w dzieciństwie miałam ADHD. Od tego się nie umiera, ale życie ma się w 99% przerąbane." "Nieleczone ADHD nie zanika samo" – ostrzega sc, podkreślając, że jego córka odziedziczyła po nim to schorzenie.
"W mojej miejscowości nie słyszeli o ADHD"
"W miejscowości, w której mieszkam (prawie na skraju południowo-zachodniej Wielkopolski) nauczyciele dziwnym przypadkiem o takim zespole jeszcze nie słyszeli. Dzienniczek mojego ucznia jest wypełniony uwagami typu "syn wierci się na lekcji itp." – skarży się Barbara.
W wielu szkołach nie ma klas integracyjnych i temat ADHD niestety jest nieobecny – tak uważa wiele Internautek. Niektórzy czytelnicy Naukowego Wizjera uważają, że ADHD to choroba wymyślona, a problem polega na wychowaniu dziecka. Często obwiniani są nauczyciele. Proponowane są niekiedy rozwiązania skrajne – "resocjalizacja" i "surowe kary", ponieważ schorzenie mylone jest z brakiem wychowania. Z tą opinią kompletnie nie zgadzają się rodzice dzieci z ADHD.
"Jakie będzie dziecko, widać już w pierwszych miesiącach życia. Nadpobudliwość, nadmierna ruchliwość, impulsywność są zapisane w genach. Tylko jeden z moich synów taki jest i dlatego wiem, że nie popełniam błędów wychowawczych. W szkole nauczyciele dziwią się, że są braćmi, są przecież tacy różni. Nikt, kto nie ma nadpobudliwego dziecka, nie jest w stanie sobie wyobrazić, ile wysiłku wymaga wychowanie. Te dzieci są bardzo wrażliwe i warto poświęcić im czas, choć często ma się ochotę przekręcić je przez maszynkę. Kto nie rozumie problemu niech kupi świnkę morską i skoczka pustynnego. Nasza świnka potrafiła jedną godzinę siedzieć w jednym miejscu, a skoczki są w ciągłym biegu i nic ich nie zatrzyma" – pisze mama.
"Mój syn ma ADHD – nie jest rozrabiaką. Jest ponadprzeciętnie inteligentny, ale trzeba nad nim pracować, nie potrafi się skoncentrować. Przez dwa miesiące brał leki, ale kogo stać na wykładanie kasy?" – skarży się inna Internautka podpisana jako mama.
"Mój syn idzie w tym roku do szkoły i się boję. On ma zachowania opozycyjno-buntownicze, co bardzo utrudnia mu współżycie z innymi ludźmi. Nie ma kolegów, nikt nie chce się z nim bawić. A najgorsi są ludzie, którzy nie znając mnie, wydają krzywdzące opinie na temat wychowywania mojego syna. Jest to bardzo przykre" – pisze słoneczkog.
"To nie jest wina tylko nauczycieli"
Nauczycielka Ala zwraca uwagę, że nie można winić tylko nauczycieli za problemy z ADHD: "nauczyciel powinien zorganizować pracę dla "tego dziecka" i dla trzydzieściorga innych, które są nieco "żywszymi" istotami niż my w ich wieku, a każde chce być w centrum uwagi, bo są od małego do tego przyzwyczajane. W naszych polskich warunkach jest to niewykonalne, bo nawet najlepszy nauczyciel nie jest w stanie tego zrobić."
Katia również podkreśla, że szkoła tylko wspomaga wychowanie, a odpowiedzialność jest w dużej mierze po stronie rodziców. "Rodzice zawsze zwalają własną nieudolność na nauczycieli, bo to jest wygodne" – pisze Ewa, usprawiedliwiając wychowawców.
"Jestem nauczycielką i niestety muszę przyznać, że jeśli w klasie znajduje się uczeń z ADHD (a czasem jest ich i dwóch, a nauczyciela wspomagającego nie ma), to bardzo często praca z taką klasą jest wręcz niemożliwa" – pisze o swojej pracy nauczycielka o nicku ikabg, zastrzegając, że nie pośle swego dziecka do klasy integracyjnej.
"Najlepszy sposób na ucznia z ADHD – dać mu się polubić"
"Jeden z moich tegorocznych maturzystów, cierpiący na ADHD razem z dysgrafią i dysleksją, wybitnie inteligentny młody człowiek, w gorszych momentach bywał naprawdę nieznośny i uniemożliwiał mi prowadzenie lekcji. Jakimś cudem się polubiliśmy, więc udało nam się wytrzymać trzy lata liceum bez większych zgrzytów, ale gdyby nie to, nie wiem, jak by się to skończyło. I chyba najlepszy sposób na ucznia z ADHD to właśnie dać mu się polubić, wtedy będzie się starał panować nad sobą" – pisze doświadczona nauczycielka.
Leki antydepresyjne rozwiązaniem problemu?
Prof. Philip Asherson z londyńskiego Maudsley Hospital potwierdził, że aż u 65% dzieci objawy utrzymują się także w wieku dorosłym. Należą do nich depresja, lęki, impulsywność i trudności z utrzymaniem związków – informował w styczniu PAP, powołując się na "British Journal of Psychiatry".
Asherson uważa, że podobnie jak w przypadku dzieci, dorosłym mogą pomóc leki, np. (metylofenidat) Ritalin. Korzystny wpływ leków antydepresyjnych w leczeniu ADHD potwierdził w lutowym numerze "American Journal of Psychiatry" dr Timothy E. Wilens, powołując się na wyniki badań zespołu jego naukowców. Choć takie leki mają w zasadzie działanie pobudzające, osoby z ADHD pod ich wpływem się uspokajają.
Osoby chore na ADHD częściej korzystają z opieki lekarzy, ponieważ są bardziej podatne na uzależnienia i ulegają wypadkom. W Polsce najbardziej znanym dorosłym przyznającym się do ADHD jest telewizyjny showman Szymon Majewski.
Opinie zebrał Adam Przegaliński, Wirtualna Polska