Inteligencja zapłaci haracz rządowi
Podatki powiedzą nam więcej o każdym rządzie niż niejeden manifest czy program polityczny. Bo nic lepiej nie pokazuje prawdziwych intencji władzy niż to, kogo ta władza oszczędza, a komu rzuca kłody pod nogi - pisze w "Dzienniku" Konrad Kołodziejski. Jak pogodzić deklaracje o solidarnym państwie z haraczem podatkowym dla inteligencji?
07.06.2006 | aktual.: 07.06.2006 10:14
Według nowych przepisów podatkowych wszyscy twórcy, lekarze, nauczyciele tracą możliwość naliczania 50% kosztów uzysku. Co to znaczy? To, że od przyszłego roku zapłacą fiskusowi znacznie więcej pieniędzy - tłumaczy Kołodziejski.
PiS dużo mówi o solidarnym państwie, o solidarnym społeczeństwie. Jak pogodzić te deklaracje z narzuceniem podatkowego haraczu na inteligencję? Czyżby rząd uważał, że lekarze, nauczyciele, profesorowie akademiccy są tak bogaci, że można ich łupnąć podwyżką podatków? - pyta autor komentarza.
Jeśli rządząca partia decyduje się na taki krok, to są dwie możliwości, albo traktuje inteligencje jako wroga, albo - co bardziej prawdopodobne - nie boi się jej, tak jak nie bały się inteligencji inne rządzące wcześniej Polską partie, łącznie z tą inteligencką - wnioskuje zastępca redaktora naczelnego "Dziennika" (PAP)