PolskaInteligencja bez inteligencji

Inteligencja bez inteligencji

Trzecia Rzeczpospolita zamiast przynieść otrzeźwienie, stworzyła twórcom absurdu okazję do wielkiego coming-out. W zalewie głupoty powszedniej coraz więcej jest głupoty obezwładniającej i horrendalnej. Jej najbardziej jaskrawe przykłady, gdy wyłowić je z pseudonaukowego żargonu i owych "jakby", "w pewnym sensie" i "wydaje się", zaczynają nawet bawić. Można by przy nich zrywać boki, gdyby nie to, że nieustannie powtarzany żart - zamiast salw śmiechu - może sprowokować lekarską interwencję.

19.03.2007 20:58

Głupota 1
Homoseksualna parada zwiększy polski PKB (Edwin Bendyk, Jacek Żakowski, "Miłuj geja swego", "Polityka" 23/2004)
Max Weber byłby wstrząśnięty odkryciem dwójki Polaków. Wbrew jego teoriom to nie wyrzeczenia i inwestycje prowadzą do rozwoju gospodarczego, lecz promocja homoseksualizmu. Nawet Karol Marks nie posiadałby się ze zdziwienia - dzisiaj kapitaliści nie bogacą się, wyzyskując robotników, lecz zachęcając mniejszości do paradowania z gołą pupą.

Sprzeciw Lecha Kaczyńskiego wobec gejowskiego zlotu w Warszawie dwójka dziennikarzy skomentowała w iście apokaliptycznym stylu: „Długofalową istotą formalnie obyczajowego konfliktu może się okazać wybór między stagnacją a modernizacją, to znaczy między przaśnością, biedą i upokorzeniem pozornie jednorodnej Polski kartoflanej a dumą, kreatywnością i dobrobytem otwarcie różnorodnej Polski nowoczesnej". Innymi słowy, weto wobec kilkugodzinnego przemarszu homoseksualistów może pogrążyć Polskę w wiekuistej nocy gospodarczej zapaści.

Teza Bendyka - Żakowskiego nie zasłużyłaby na zaszczytne pierwsze miejsce, gdyby nie fakt, że do swojego porażającego wywodu udało im się zaprząc katolicyzm. Nie wystarczyło mówić głupio, trzeba było jeszcze tę głupotę skąpać w papieskim blasku: „Kiedy prezydent Lech Kaczyński zakazał Parady Równości w Warszawie, uzasadniając to ochroną przestrzeni publicznej przed manifestowaniem opcji seksualnych, obecny akurat w Warszawie Charles Taylor - zapewne najwybitniejszy dziś katolicki filozof moralny i referent organizowanych przez Jana Pawła II sympozjów w Castel Gandolfo - zareagował wybuchem gromkiego śmiechu". Można by pomyśleć, że sodomia nie jest już „grzechem wołającym o pomstę do nieba", jak głosi katechizm, lecz stała się niewinną igraszką, wzbudzającą rubaszny rechot.

Trzeba jednak lojalnie przyznać, że nawet jeśli promocja homoseksualizmu nie doprowadzi Polski do dobrobytu, to istnieje duża szansa, że do dobrobytu doprowadzi dwójkę autorów „Polityki". Za swój artykuł otrzymali oni nagrodę Unii Europejskiej - Journalist Award 2005: For Diversity. Against Discrimination.

Głupota 2
Jan Paweł II zdemoralizował Polaków (Tadeusz Bartoś, „Zrozumieć Jana Pawła II. Próba hermeneutyczna", „Znak" 1/2006)
Absurdalna wiara Żakowskiego - Bendyka, że każde twierdzenie musi mieć papieskie imprimatur, dla Tadeusza Bartosia byłaby świadectwem umysłowej aberracji, właściwej tym wszystkim Polakom, którzy nie nauczyli się jeszcze myśleć na własny rachunek. Nie dość, że cały czas podpierają się papieżem, to podpórka, jaką sobie wybrali, jest bardzo lichej jakości: „Karol Wojtyła - dowodzi autor - silnie osadzony w polskiej historii, tradycji, w narodowym micie, będącym wielką opowieścią Polaków o sensie własnych dziejów", „w sposób naturalny" stał się zamknięty na Innego, bezkrytyczny wobec romantycznych mitów i wobec własnej misji, jego myślenie zostało skażone „konserwatyzmem”, „dualizmami”, „fałszywą wyższością wobec Europy Zachodniej” i w konsekwencji zamiast „podnieść poziom życia i pracy rodaków”, papież „uniemożliwiał dialog”, „podtrzymywał nasze narodowe wady” i wywarł „efekt demoralizujący”.

Możemy się pocieszyć jedynie tym, że gdyby nie Jan Paweł II, komunizm zapewne trwałby do dzisiaj, a Bartoś publikowałby swoje tezy nie w niszowym „Znaku", ale w poczytnej i wpływowej „Trybunie Ludu" (lub „Polityce”). Głupota 3
Legalizacja przestępstw prowadzi do spadku ich liczby (Jan Hartman, „Ucywilizujmy eutanazję", „Gazeta Wyborcza" 3-4.07.2004; „Chrońmy życie poczęte, ale na serio”, „Gazeta Wyborcza” 2-3.10.2004)
Mechanizmy przyczynowe sprawiają kłopot Janowi Hartmanowi, wybitnemu kierownikowi Zakładu Filozofii i Bioetyki Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego: „Tak jak w wypadku wielu negatywnych zjawisk (…) bezwarunkowa kryminalizacja eutanazji spycha ją do podziemia i może sprzyjać jej rozprzestrzenieniu". „Bioetycy w przeważającej większości odrzucają ten radykalizm i popierają legalizację eutanazji, jakkolwiek pod surowymi warunkami i raczej w wyjątkowych wypadkach".

Twierdzenia krakowskiego etyka są niefalsyfikowalne, bo co to znaczy „może sprzyjać"? Zawsze coś „może" sprzyjać: Stalin „sprzyjał” pokojowi (choć mu to nie wychodziło), a Bierut - modernizacji (tyle że nieudolnie). W wypadku przerywania ciąży autor nie ma już jednak wątpliwości. Kiedy mówi „może sprzyjać”, myśli po prostu „sprzyja”: „Kto więc domaga się jak najsurowszych zakazów, (…) ten po prostu działa na rzecz szerzenia się aborcji, (…) spycha ten proceder do podziemia i służy jego rozkrzewieniu”. „Surowe prawo (…) jest niewykonalne. I to z trzech co najmniej powodów. Po pierwsze, brak pokrzywdzonych, którzy mogliby denuncjować przestępstwo. Po drugie, z reguły brak świadków i corpus delicti. Po trzecie, (…) rozstrzyganie w konkretnym wypadku, czy i w jakim stopniu zaszło pogwałcenie normy prawnej, jest prawie niemożliwe”. Wniosek: zalegalizować aborcję.

Uprawianie etyki wydaje się łatwe. Na rzecz swych tez nie trzeba przytaczać żadnych danych, wystarczy głębokie moralne przekonanie i żarliwe zapewnienie. Gdzieś w tle formułowany jest tutaj kolejny niefalsyfikowalny argument, tym razem „klimatyczny", zgodnie z którym to właśnie zagadkowa „atmosfera najsurowszych zakazów" miałaby prowadzić do zwiększenia przestępczości. Jeśli jednak Hartman chciałby, by czytelnik brał go poważnie, powinien pokazać, jak już sam fakt, że osobie A grozi kara za dokonanie przestępstwa X (aborcji, eutanazji), prowadzi do zwiększenia liczby przestępstw X dokonywanych przez osobę A. Łatwiej chyba dokonuje się przestępstw, gdy za to żadna - zwłaszcza surowa - kara nie grozi, nieprawdaż?

Dlaczego swojego bezbłędnego rozumowania Jan Hartman nie zastosuje przy analizie zjawiska, dajmy na to, pedofilii? Czy też uważa, że „bezwarunkowa kryminalizacja zepchnęłaby ją do podziemia i mogła sprzyjać jej rozprzestrzenieniu"? Czy w związku z tym również wyciąga wniosek, że pedofilia powinna być legalna, „jakkolwiek pod surowymi warunkami i raczej w wyjątkowych wypadkach"?

Dziwić może, że przełomowe ekspertyzy Hartmana nie zostały dostrzeżone przez „łowców skór". W tym świetle bowiem to, że zabijali osoby starsze, nie byłoby przestępstwem: „Po pierwsze, brak pokrzywdzonych, którzy mogliby denuncjować przestępstwo. Po drugie, z reguły brak świadków i corpus delicti. Po trzecie, (…) rozstrzyganie w konkretnym wypadku, czy i w jakim stopniu zaszło pogwałcenie normy prawnej, jest prawie niemożliwe". Więc o co chodzi? Zalegalizujmy „łowienie skór”. Głupota 4
Za ubecji było lepiej (Wojciech Jaruzelski, „Gazeta Wyborcza" 21-22.04.1990; Stanisław Obirek, „Tygodnik Przegląd" 24/2006; Szymon Niemiec, „Guardian” 12.03.2006)
„Dla ekipy premiera Mazowieckiego nie ma alternatywy - następny rząd byłby populistyczno-nacjonalistyczno-totalitarny" - ostrzegał u progu III RP gen. Jaruzelski. Skutki odejścia od linii „okrągłostołowej" nie dały na siebie długo czekać. Po dojściu PiS do władzy jeden z najwybitniejszych pisarzy nazwał Polskę zadupiem cywilizacyjnym, co Stanisław Obirek skrzętnie uznał za „diagnozę zasługującą na głębszy namysł”. Zapewne właśnie po takim głębszym namyśle Szymon Niemiec uściślił: „Dzisiejsza Polska jest jak Niemcy w latach trzydziestych. Rządzi nami partia faszystowska, która odwołuje się do tego samego języka i tych samych idei co Hitler”.

Głupota 5
Korupcja stabilnym fundamentem państwa (Jerzy Baczyński, „Polityka" 24.06.1989)
Na podstawie dogłębnej znajomości duszy komunistycznego aparatczyka Jerzy Baczyński doszedł do wniosku, że III RP najlepiej rozpocząć od rozkradania państwowego mienia: „Nie widzę lepszego sposobu na nomenklaturę niż jej uwłaszczenie. (…) Wywłaszczona nomenklatura może być niebezpieczna, uwłaszczona - nabiera ludzkiego oblicza".

Głupota 6
Tajni współpracownicy? Mit komunofobów (Bronisław Geremek, posiedzenie Sejmu RP 5-6.04.1990; Lesław Maleszka, „Gazeta Krakowska" 30.11.1992; Jan Turnau, „Gazeta Wyborcza" 15.05.2006)
Wbrew oczywistym faktom Bronisław Geremek pouczał, iż „nie ma żadnych podstaw do stwierdzenia, że ludzie z »Solidarności« (czy Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego) mieli powiązania ze Służbą Bezpieczeństwa", a Lesław Maleszka straszył, że „retoryka dekomunizacji (…) w istocie jest retoryką apartheidu". Po piętnastu latach Jan Turnau, skonfrontowany z dokumentami wskazującymi na współpracę ks. Czajkowskiego z SB, orzekł o TW Jankowskim: „Wiem, że zdolny jest do wszystkiego, by bliźniemu pomóc, i do niczego, żeby mu zaszkodzić. Takim ludziom jest na tym świecie ciężko”.

Głupota 7
Tolerujemy jedynie własne poglądy (Kinga Dunin, „Rzeczpospolita" 5-6.07.2003; „Tygodnik Idei - Europa" 145/2007)
Stare wzorce w Polsce bardzo szybko odżyły i dziś, tak jak niegdyś, wysublimowani myśliciele nie dostrzegają sprzeczności w jednoczesnej apoteozie demokracji i totalitaryzmu: Naszym celem jest „wolna debata w przestrzeni publicznej" i „taka hegemonia, która pozwoliłaby na zawsze z dyskursu wykluczyć pewne treści".

Głupota 8
Monopol zwiększa jakość usług (oświadczenie Naczelnej Rady Adwokackiej 09.07.2003)
Polskim prawnikom udało się opatentować nowe prawo ekonomii, które dziwnym trafem przypomina dawny socjalistyczny koncept: wolna konkurencja szkodzi klientom. Rzecznik prasowy NRA Agnieszka Ostrowska-Metelska stwierdziła bowiem, że „otwarcie zawodów prawniczych (…) doprowadzi do obniżenia jakości usług prawniczych".

Głupota 9
Katolicyzm bije polskie kobiety (Magdalena Środa, wypowiedź na konferencji w Sztokholmie i komentarz 8-9.12.2004)
Klarowny i zakorzeniony w faktach wywód Magdaleny Środy uczynił z niej najważniejszego spadkobiercę szkoły lwowsko-warszawskiej na genderowej konferencji w Sztokholmie. Najwyraźniej pani minister bardzo chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała jak. „A więc religia pośrednio toleruje przemoc?". - „Jasne! To znaczy, trudno powiedzieć toleruje, Kościół nie będzie nigdy za przemocą. Pamiętamy cały wysiłek Jana Pawła II, by zrównać pozycję kobiet i mężczyzn. Ale gdyby się przypatrzeć, jakie są główne źródła podległej sytuacji kobiety, to byśmy powiedzieli: religia, i one są tym bardziej podległe, im bardziej religia jest żywa. Tym bardziej kobiety są równe, im bardziej wpływ religii oddziałuje tylko na sferę eschatologii, życia prywatnego, a nie na sferę życia publicznego. Więc myślę, że to jest taka strasznie mocna siła". „Sprostowanie" Magdaleny Środy stało się klasyką myślowego niechlujstwa: „O ile katolicyzm jest fundamentem dla pewnej trwałej w Polsce struktury rodziny i jeśli z tej struktury rodziny i
podległej roli kobiety wynika przemoc, to w pewnym sensie katolicyzm, który buduje tę rodzinę, pośrednio jest z tą przemocą jakoś związany".

Głupota 10
Bracia Kaczyńscy nigdy nie przestali grać w bajce „O dwóch takich...", a dziecinne role zdeterminowały wszystkie ich wybory (Elżbieta Sołtys, „Puls Biznesu" 16/2006)

W wywiadzie, który z niewyjaśnionych przyczyn nie stał się intelektualnym przebojem ostatnich lat, psycholog społeczny Elżbieta Sołtys przy wtórze redaktorów „Pulsu Biznesu" zagłębiła się w ponure zakamarki psychiki braci Kaczyńskich: „Wydarzenia z filmu ujawniają się później w dorosłym życiu. Coś, co było symboliczne, było fantazją, scenariuszem filmowym, staje się treścią realnego życia. Tak twierdzą na przykład zwolennicy psychoanalizy Lacanowskiej. (…) Księżyc symbolizuje władzę. Jacek i Placek mówią, że księżyc jest ważniejszy od słońca, bo oświetla noc. Co to znaczy? Że mogą oświetlić mroki rzeczywistości, pokazać ją ludziom, kiedy zdobędą władzę. (…) Poświęcą wszystko, żeby osiągnąć cel. Mówią: zrobimy wszystko, żeby do tego księżyca dojść. I wykorzystują wszystkich, których spotykają. Osła, pelikany. Pelikanom za transport obiecują ryby. Podobnie kuszą napotkanego osła, byle tylko na jego grzbiecie dojechać do celu. Ten osioł jest dość wyrazisty i filozoficzny. Pewnie tym osłem w rzeczywistości był
dla Kaczyńskich Wałęsa. (…) Wałęsa, na którym się chcieli przejechać, a który wierzgnął. (…) Ksiądz Rydzyk to jest koza. Koza, która pojawia się, potem znika. To element duchowy, nadprzyrodzony. Koza to też element szatański".

Po trzech stronach tego typu psychoanalizy dziennikarze nabrali jednak podejrzeń, wszystko jakoś za bardzo się tu zgadzało: „Poważnie?". - „Naprawdę! Ja tak pracuję z ludźmi i oni zaczynają rozumieć, co im się w życiu wydarza. Ktoś przychodzi i ja go pytam o opowieść z dzieciństwa. Prawie zawsze jest ona odtwarzana ciągle od nowa, przez całe życie".

Tych dziesięć perełek nonsensu daje tylko przybliżone pojęcie, jakiej torturze został poddany intelekt w III RP i jak wielki był codzienny trud Polaków, by w ślad za opiniotwórczymi elitami nie odejść od zmysłów. Z głupoty można się śmiać, ale gdy cała kultura zamienia się w żart, nikomu już nie jest do śmiechu.

Od 1989 r. inteligencja nieustannie boczyła się na masy, że nie chcą jej słuchać. Autorytety groziły zaś, że jak tak dalej pójdzie, upadną, a wraz z nimi Rzeczpospolita ulegnie całkowitej zagładzie. Wśród tych wszystkich ostrzeżeń przed widmem „populizmu", „nacjonalizmu", „autorytaryzmu” i „faszyzmu” inteligencja zupełnie straciła z oczu swoje własne powołanie. Oskarżając gmin o „antyintelektualizm”, nie zauważyła, że to ona stała się antyintelektualna. Z obrońcy prawdy i rozumu przeistoczyła się w adwokata nieprawdy i bezrozumu. Największym wrogiem inteligencji nigdy nie byli Tymiński i Lepper. Największym wrogiem inteligencji jest ona sama.

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)