ŚwiatIntelektualiści: niech Chiny przeproszą za Tiananmen

Intelektualiści: niech Chiny przeproszą za Tiananmen

Grupa 67 intelektualistów chińskich - mieszkających zarówno w kraju jak i poza granicami Chin - wystąpiła z listem otwartym do władz w Pekinie, domagając się, by rząd ChRL publicznie wyraził ubolewanie z powodu zajść na pekińskim placu Tiananmen w 1989 roku.

20.05.2004 12:25

List został przekazany dziennikarzom w Pekinie na dwa tygodnie przed piętnastą rocznicą dramatycznych wydarzeń w centrum Pekinu, gdzie na oczach świata czołgi i wozy pancerne armii chińskiej dokonały masakry, dławiąc chińskie marzenia o demokracji. Niemal 15 lat po tych wydarzeniach nadal nie rozliczono winnych rzezi - władze nie odpowiadają na ponawiane co roku w formie otwartych listów apele opozycji i rodzin poległych na placu o "nowy początek" - dialog i pojednanie.

Sygnatariusze nowego listu otwartego chińskich intelektualistów przypomnieli, iż w ostatnich latach wielokrotnie występowali z żądaniem opublikowania przez władze deklaracji z wyrazami ubolewania i współczucia dla rodzin ofiar masakry. Rząd nie odpowiedział także na apel w sprawie ujawnienia prawdy o wydarzeniach na pekińskim placu oraz ponawiane apele w sprawie pojednania i demokracji.

W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku, czołgi wjechały na centralny plac w Pekinie - plac Bramy Niebiańskiego Spokoju - Tiananmen, gdzie od siedmiu tygodni demonstrowały tysiące chińskich studentów, domagających się zmiany niedemokratycznego systemu. Wozy pancerne zmiotły z powierzchni placu ludzi, namioty i zbudowany przez młodzież posąg "Bogini Demokracji". Po siedmiu godzinach, o świcie 4 czerwca, Tiananmen był pusty. Do dziś nie wiadomo, jaka była faktyczna liczba ofiar akcji wojska - w końcu czerwca tamtego roku ówczesny mer Pekinu przyznał tylko, że w czasie akcji zginęło 200 demonstrantów, w tym - 36 studentów. Nieoficjalne szacunki, oparte m.in. na informacjach naocznych świadków liczących ciała w kostnicach, mówią o dwóch, a nawet więcej tysiącach zabitych. Liczba aresztowanych sięgała trzech tysięcy osób.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)