Inflacja zżera pieniądze Białorusinów
Zdaniem największego na Białorusi opozycyjnego
dziennika "Narodna Wola", Białorusini, mimo że zarabiają coraz
więcej, mogą za swoją pensję kupić mniej niż w roku 1990.
Powodem jest m.in. czterokrotny wzrost opłat komunalnych.
28.04.2003 14:20
Gazeta podaje, że średnia pensja na Białorusi wynosi obecnie 220 tys. rubli, czyli równowartość 110 dolarów. To więcej niż obiecał podczas ostatnich wyborów prezydenckich Aleksandr Łukaszenka, który mówił o średniej pensji równowartości 100 dolarów.
Ten fakt, pisze gazeta, wykorzystuje państwowa propaganda, zapominając przy tym, że z powyższej sumy na opłaty komunalne trzeba wydać ok. 80 tys. rubli (40 dolarów), czyli cztery razy więcej niż jeszcze pół roku temu.
Zarobki Białorusinów, według dziennika "Narodna Wola", zjada inflacja. Pensje w marcu roku 2003 w porównaniu z marcem 2002 roku wzrosły o ponad 15 proc., gdy tymczasem ceny o ponad 45 proc.
Zmalała też siła nabywcza białoruskiego rubla. Jeśli np. w roku 1990 metr kwadratowy mieszkania kosztował równowartość średniej miesięcznej pensji, to obecnie na taki zakup należy odkładać swoje zarobki przez osiem miesięcy.
Po to, żeby kupić używany samochód (2,5 tys. dolarów), 13 lat temu trzeba było mieć w ręku roczną pensję. Teraz na taki samochód trzeba pracować cztery lata. Dwu- lub trzykrotnie więcej pieniędzy potrzeba obecnie, by nabyć towary gospodarstwa domowego. Za średnią pensję w roku 1990 i obecnie Białorusini mogą kupić natomiast tyle samo podstawowych artykułów spożywczych: mleka, chleba, masła czy jaj.(iza)