Indie: rocznica ataku terrorystycznego na Bombaj pod znakiem gróźb talibów
Bombaj, finansowa stolica Indii, upamiętnia ofiary ataków z 2008 roku. Zginęło wtedy 166 osób, a ponad 300 zostało rannych. Tragiczny dzień wspominają również Polacy, którzy mieszkali wówczas w Bombaju. Tegoroczne obchody odbywają się jednak pod znakiem nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa po niedawnych groźbach pakistańskich talibów.
W zeszłym tygodniu w Indiach stracony został Pakistańczyk Mohammed Ajmal Kasab, jedyny ocalały uczestnik zamachów z listopada 2008 roku, który doczekał się wyroku. Pakistańscy talibowie zapowiedzieli odwet.
W obawie przed atakiem
Obchody rocznicowe odbywają się w policyjnym kompleksie sportowym w Chowpatty, gdzie wzniesiono pomnik ofiar. Policja wprowadziła w Bombaju nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Komisarz Satyapal Singh zapowiedział tzw. nakabandi, czyli blokady dróg z umocnionymi posterunkami wyposażonymi w ciężką broń, oraz liczne patrole. Od niedzieli wszystkie punkty wjazdu i wyjazdu z miasta są kontrolowane. Singh zapewniał, że policja jest w pełni przygotowana na atak terrorystyczny podobny do tego sprzed czterech lat.
- Zdajemy sobie sprawę, że zagrożenie jest realne i znamy jego pochodzenie, czyli zarówno organizację (która może za nim stać), jak i zagrożone miejsca - powiedział dziennikowi "DNA".
Po egzekucji Kasaba organizacja Tehrik-e-Taliban Pakistan (Talibski Ruch Pakistanu - TTP) zapowiedziała odwet. Rzecznik TTP powiedział agencji Reutera, że grupa planuje ataki terrorystyczne "w Indiach i gdziekolwiek indziej", aby pomścić Kasaba.
Z kolei jeden z dowódców pakistańskiej organizacji Lashkar-e-Taiba (LeT), która jest oskarżana o przeprowadzenie ataków w 2008 r., zaznaczył w rozmowie z agencją, że Kasab "był bohaterem i zainspiruje innych bojowników do podążania tą drogą".
Nieskuteczna policja
Mimo zwiększonych sił bezpieczeństwa w największych miastach komentatorzy powątpiewają w skuteczność policji. Dziennik "The Hindu" przypomina, że w samym Delhi, stolicy Indii, jest ok. 450 miejsc o podwyższonym ryzyku, ale odpowiednio chronione są raczej obiekty wojskowe i budynki rządowe, a nie miejsca publiczne, takie jak targowiska.
Instalowane powszechnie bramki z wykrywaczami metalu często nie działają lub nie mają odpowiednio przeszkolonej obsługi. - Już po ataku na Bombaj jeden z działaczy (społecznych) wszedł na główny dworzec Bombaju, Chhatrapati Shivaji Terminus, przez bramkę. Odezwał się wykrywacz metalu, ale obsługa nie zareagowała. Za chwilę wrócił i przed zaskoczonymi strażnikami położył na stole pistolet, który wniósł w kieszeni - opowiada Michał Lasoń, który już prawie ćwierć wieku mieszka w południowym Bombaju.
Jak zapewnić bezpieczeństwo?
W 2008 r. na dworcu w Bombaju zginęło 58 osób, 104 zostały ranne. Atak trwał ponad godzinę, a jednym z dwóch terrorystów był właśnie Kasab. - Przez ten dworzec kolejowy przewala się ogrom ludzi i nie ma szans, by nad nimi zapanować - tłumaczy Anna Bajszczak, z sześcioletnim stażem w Bombaju.
Singh mówił na konferencji, że w ostatnich czterech latach policja poczyniła znaczny postęp w zbieraniu informacji wywiadowczych. Zaostrzona została kontrola rynku używanych samochodów oraz sprzedaży kart SIM. Oprócz tego w mieście jest 39 rejonowych komend policji i w każdej z nich działa grupa antyterrorystów.
- Przed atakiem w żadnym hotelu nie mogliśmy mieć uzbrojonego wartownika - opowiada anonimowy pracownik wyższego szczebla jednego z hoteli, które zostały zaatakowane w 2008 r. - Teraz mogą mieć broń, ale czy będą skuteczni w walce z terrorystami? Nawet najlepsza ochrona nigdy nie będzie wystarczająca - dodaje.
Tragiczny dzień
Atak na Bombaj zaczął się około ósmej wieczorem czasu lokalnego. Dziesięciu terrorystów dostało się do miasta od strony morza. Zaatakowali główny dworzec kolejowy, centrum żydowskie i kawiarnię Leopold w dzielnicy Kolaba, hotel Oberoi Trident oraz słynny hotel Taj Mahal Palace and Tower przy popularnej wśród turystów Bramie Indii.
- Gdyby atak wydarzył się dzień wcześniej, nie rozmawialibyśmy teraz - mówi Michał Lasoń. 25 listopada 2008 r. w hotelu Oberoi Trident odbywała się impreza, na której zebrali się Polacy mieszkający w Bombaju. Wspomina, że choć mieszka w części miasta, która była celem ataku, to usłyszał o zamachu dzięki informacjom z Polski. - Był już wieczór, a Bombaj jest tak głośny, że umknęło to naszej uwadze - tłumaczy.
Podobnie ten dzień wspomina Anna Bajszczak, która mieszka bardziej na północy, w Andheri. - Dowiedziałam się o zamachu z wiadomości przesłanej przez konsulat, ale w mojej okolicy życie toczyło się normalnie. Tylko z pracy zadzwonili, żeby nie przychodzić jeden lub dwa dni - opowiada.
Terroryści nie chcieli się poddać, ich jedynym celem była maksymalnie wysoka liczba ofiar. Atak na Bombaj trwał aż 60 godzin. W świadomości Hindusów jest tym, czym dla Amerykanów atak 11 września 2001 r. Po zamachu wzrosły nastroje antypakistańskie.
Michał Lasoń uważa, że nikt nie myśli obecnie o zagrożeniu, ponieważ Hindusów cechuje fatalizm. - Jak się coś ma zdarzyć, to się zdarzy. (...) Ludzie byli tu bardzo solidarni, naprawdę zjednoczeni w momencie zagrożenia - zaznacza. Wspomina, że solidarność bombajczyków była bardzo długo głównym tematem w mediach, aż wszyscy poczuli przesyt i chcieli już wrócić do normalnego życia.