Incydent na granicy z Osetią Płd. - policjant nie żyje
Gruziński policjant został zastrzelony na granicy z separatystyczną Osetią Południową - poinformowało gruzińskie ministerstwo spraw wewnętrznych, winiąc za jego śmierć ostrzał snajperski z terytorium "okupowanego" przez siły rosyjskie. Gruziński minister reintegracji oskarżył Rosję o stosowanie "terroryzmu państwowego". Śmierć 27-letniego policjanta spotkała się też z ostrą krytyką dowództwa misji międzynarodowych obserwatorów Unii Europejskiej.
16.01.2009 | aktual.: 18.01.2009 22:21
Do incydentu doszło w wiosce Knolewi przy południowo-wschodniej granicy Osetii Południowej. Strzał z profesjonalnego karabinka wyposażonego w tłumik padł ze strony osetyjskiej. Ale Osetyjczycy twierdzą, że ich oddziały stacjonują kilka kilometrów od granicy z Gruzją i "nie dysponują karabinem, z którego można by oddać celny strzał z takiej odległości".
Dowództwo rosyjskiego kontyngentu stacjonującego w Osetii Południowej również twierdzi, że żaden z żołnierzy rosyjskich nie brał udziału w incydencie. Dowódca garnizonu w Cchinwali Anatolij Tarasow polecił swoim podwładnych zwiększenie liczby patroli w strefie buforowej, aby nie dopuścić do jakiejkolwiek wymiany ognia między Osetyjczykami a Gruzinami.
Minister spraw zagranicznych Rosji powiedział, że śmierć policjanta to kolejna prowokacja ze strony Gruzji. Siergiej Ławrow dodał, że gdyby Gruzini wypełniali punkty porozumienia o zawieszeniu broni i nie opuszczali swoich posterunków, nie dochodziłoby do takich incydentów.
Z kolei gruzińska policja podała, że był to jedenasty funkcjonariusz zabity na granicy z separatystycznymi regionami od czasu pięciodniowej wojny z Rosją w sierpniu. Gruzińskie służby bezpieczeństwa opuściły wtedy te dwa regiony.
Gruziński minister reintegracji Temur Jakobaszwili oskarżył Rosję nawet o stosowanie „terroryzmu państwowego". Jego zdaniem Moskwa chce sprowokować Gruzinów do reakcji, aby mieć pretekst do ponownego rozpoczęcia wojny. Wypowiedzi polityka cytują gruzińskie media.
Zawieszenie broni nadzoruje ponad 200 obserwatorów z UE, którzy nie mają jednak dostępu do Osetii Południowej. "Oczekujemy że to zdarzenie zostanie poddane dochodzeniu po obu stronach administracyjnej granicy Osetii Południowej i osoby odpowiedzialne będą odpowiednio osądzone" - głosi oświadczenie misji UE, która potępiła zajście.