Impas w Hucie Stalowa Wola
Związkowcy w Hucie Stalowa Wola nie zgadzają się na zwolnienie prawie 600 osób. Zarząd twierdzi, że bez redukcji zatrudnienia i ograniczenia kosztów niemożliwe jest dalsze funkcjonowanie firmy. Według przewodniczącego hutniczej Solidarności Henryka Szostaka załoga nie może godzić się na dalsze ustępstwa.
05.03.2004 | aktual.: 05.03.2004 09:49
Szostak wskazuje, że pracownicy zgodzili się już w 2002 roku na propozycje ograniczenia kosztów osobowych, a w zeszłym roku zawarto umowę społeczną dzięki czemu podpisano program naprawczy.
"Wtedy nie mówiono o tym, że za kilka miesięcy znów będzie mowa o obniżaniu kosztów osobowych" - powiedział Szostak dodając, że pracowników przekonywano, że umowa to szansa dla zakładu. Związkowcy uważają, że za brak rozwoju i problemy finansowe odpowiada zarząd i dlatego powinien podać się do dymisji.
Rzecznik zarządu Zbigniew Nita podkreśla, że nie ma alternatywy dla redukcji kosztów. W przeciwnym razie firmę czeka upadłość.
"Wtedy nie tylko te 590 osób mogłoby pójść na bruk, ale wszyscy, łącznie ze związkami zawodowymi, które chcą bronić tych pracowników nie rozmawiając o ich zawodowej przydatności" - stwierdził Nita.
Zarzucił on Solidarności, że stawia zarząd pod ścianą i nie chce negocjacji. Związkowcy nie chcą zaś dalszego straszenia ich upadłością zakładu. Nie zgadzają się na dalsze szukanie oszczędności - jak oceniają - jedynie kosztem pracowników i zapowiadają walkę w obronie miejsc pracy. Termin ultimatum minie w piątek o 13.