Im bliżej maja, tym mniej radości
Im bliżej 1 maja, tym mniej radości z wyczekiwanego latami przystąpienia Polski do wspólnego rynku europejskiego, a więcej czarnych wizji nieszczęść, jakie na nas spadną. Szczególnie wiele jest obaw o gwałtowny wzrost cen - pisze "Rz".
26.03.2004 | aktual.: 26.03.2004 08:24
Według komentatora dziennika Krzysztofa Bienia, wynikają one w dużej mierze z porównania kosztu konsumenckich koszyków w Polsce i w innych krajach. Skoro ceny są u nas w tej chwili niższe - argumentacja ta może łatwo trafić do przekonania - ani chybi muszą wzrosnąć.
Pytanie czy rzeczywiście muszą? Ceny w dużej mierze zależą od gotowości ich zaakceptowania przez konsumentów. Gospodarka już zaczęła się szybciej rozwijać, ale konsumenci wcale tego jeszcze w swoich kieszeniach nie odczuwają. Kilka milionów ludzi jest bez pracy i szczególnie dokładnie przyglądają się swoim wydatkom. Ryzyko gwałtownego wzrostu popytu, a w ślad za nim cen, tak bardzo nam więc nie grozi. Do zbliżenia cen w Polsce i w innych krajach Unii dojdzie, ale na pewno nie od razu - podkreśla komentator.
Nie oznacza to oczywiście, że nie będzie prób wykorzystania daty 1 maja do podniesienia cen wielu różnych produktów. Mieszkańcy krajów Unii doświadczyli podobnej sytuacji w chwili zmiany cen z narodowych walut na euro. Ekonomia nie przypadkiem jednak należy nie do kategorii nauk ścisłych, ale społecznych. Nie wszystko da się policzyć, gdyż wiele zależy od psychologicznego nastawiania, nastrojów, opinii. Nie dajmy się więc zwariować, bo wtedy ceny rzeczywiście wzrosną - przestrzega Krzysztof Bień.(PAP)