Idzie nowe w Narodowych Siłach Rezerwowych
Jeśli plan wejdzie w życie, ruszy długo zapowiadana reforma tej formacji
Nasza armia większa o 10 tysięcy? Rewolucyjne zmiany
Kiedy w 2010 roku nasze siły zbrojne stawały się armią w pełni zawodową, pobór powszechny został zawieszony. W rezultacie wojsko stanęło przed wyzwaniem znalezienia nowych sposobów na pozyskiwanie wyszkolonych rezerw. Odpowiedzią było utworzenie złożonej z ochotników 20-tysięcznych Narodowych Sił Rezerwowych, które miały być wzmocnieniem regularnych jednostek w przypadku konfliktu zbrojnego, a także służyłyby pomocą w czasie klęsk żywiołowych.
Nowa formacja nie spełniła jednak pokładanych w niej nadziei. Dość powiedzieć, że do dziś nie udało się osiągnąć zakładanego stanu liczbowego, który w szczycie nie przekroczył kilkunastu tysięcy żołnierzy. Służba okazała się być mało atrakcyjna finansowo, a rezerwiści narzekali na słabe wyposażenie, niski poziom szkolenia i małą liczbę ćwiczeń w realiach bojowych. Ponadto zarzucali szkolącym ich instruktorom i żołnierzom zawodowym brak szacunku i zaangażowania. Z kolei oficerowie nisko oceniali umiejętności rezerwistów.
Przygotowana przez BBN Biała Księga Bezpieczeństwa Państwa wskazywała wprost, że brak odpowiednio przygotowanych do służby rezerw jest w tej chwili jedną z największych słabości polskiego systemu obrony. To wszystko spowodowało, że nawet MON zaczął dostrzegać potrzebę daleko idących zmian w NSR. W rezultacie specjaliści z Akademii Obrony Narodowej opracowali nową koncepcję, która ma gruntownie zreformować tę formację. Jeśli ich propozycje zostaną wcielone w życie, nasze siły zbrojne powiększą się o 10 tys. żołnierzy.
(WP.PL, PAP, MON, AON/tbe)
Rezerwa do reformy
W założeniu trzon NSR mieli tworzyć rezerwiści, czyli osoby, które wcześniej pełniły jakiś rodzaj służby wojskowej i ochotniczo zawarły z wojskiem kontrakt na tzw. przydział kryzysowy. W razie potrzeby żołnierze byliby powoływani do bronienia kraju, a nawet służenia na misjach zagranicznych. Poza tym w czasie pokoju walczyliby ze skutkami klęsk żywiołowych, niosąc pomoc ludności cywilnej.
Rzeczywistość pokazała jednak, że rezerwiści nie zgłaszają się tak tłumnie, jak przewidywano. Ogromna większość kandydatów to byli ludzie młodzi, przed trzydziestką, bez żadnego doświadczenia wojskowego. Dlatego armia zdecydowała się na organizowanie trzymiesięcznych szkoleń w ramach służby przygotowawczej, po których chętni mogli podpisać kontrakty na wykonywanie obowiązków w ramach Narodowych Sił Zbrojnych.
Obecnie członkowie NSR nie tworzą odrębnej struktury, ale są rozproszeni po różnych jednostkach, głównie w Wojskach Lądowych. W praktyce często kierowano ich tam, gdzie były wolne etaty. Poza tym wiele z osób wstępujących w szeregi rezerwy, widziało w niej szybką ścieżkę do kariery w regularnej armii zawodowej, a przecież nie taki cel miał przyświecać tej służbie. W ten sposób NSR "straciły" 10 tys. członków.
Rezerwa do reformy
Po trzech latach funkcjonowania Narodowych Sił Rezerwowych nawet urzędnicy resortu obrony dostrzegli, że formacja ta nie spełnia postawionych jej zadań. Dlatego już od ubiegłego roku w Akademii Obrony Narodowej powstał specjalny zespół, który na zlecenie MON-u opracowywał koncepcję daleko idących zmian w NSR. W skład zespołu, oprócz wykładowców AON, weszli przedstawiciele Sztabu Generalnego, Biura Bezpieczeństwa Narodowego i Wyższej Szkoły Policji. Pracami kierował rektor AON gen. dyw. prof. Bogusław Pacek.
Zespół prof. Packa zaproponował szereg zmian, które na bazie obecnego systemu mają zracjonalizować funkcjonowanie NSR i uatrakcyjnić tę służbę. Należy pamiętać, że jest to tylko wstępna koncepcja, która została przedłożona urzędnikom MON-u. To resort obrony zadecyduje o ostatecznym kształcie reformy.
Rezerwa do reformy
Jedną z głównych proponowanych zmian jest przekształcenie struktury NSR trochę na kształt amerykańskiej Gwardii Narodowej. Zamiast rezerwistów rozsianych po różnych jednostkach wojskowych, miałyby powstać jednolite pododdziały NSR. Tak jak dotychczas, siły te liczyłyby łącznie 20 tys. żołnierzy, a ich zadania byłyby takie same, czyli wsparcie regularnych wojsk w sytuacjach kryzysowych czy niesienie pomocy w czasie klęsk żywiołowych.
Zespół z Akademii Obrony Narodowej wskazał też, że system zachęt do służby w NSR jest wciąż zbyt mało atrakcyjny. Dlatego wnioskuje, że należy rozważyć wprowadzenie comiesięcznych dodatków finansowych dla rezerwistów za utrzymanie przez nich gotowości do służby. Wynosiłyby one jedną piątą uposażenia etatowego żołnierza zawodowego - w ten sposób np. szeregowiec rezerwy dostawałby miesięcznie ok. 550 zł brutto. Nie wiadomo jednak, czy MON będzie stać na przyjęcie takich rozwiązań.
Rezerwa do reformy
Kompletną nowością jest proponowany przez ekspertów pomysł utworzenia nowych jednostek NSR, które roboczo nazwano terenowymi oddziałami specjalnymi (TOS). Miałoby w nich służyć kolejnych 10 tys. żołnierzy, więc łączna liczba Sił Zbrojnych RP wzrosłaby do 130 tys. (100 tys. wojsk regularnych i 30 tys. w rezerwie).
TOS byłyby podporządkowane 16 Wojewódzkim Sztabom Wojskowym - na każdy przypadałaby jedna lub dwie jednostki, przy czym autorzy reformy nie przesądzają, czy byłyby to oddziały w sile kompani czy batalionu. Wszystko zależałoby od potrzeb i specyfiki danego obszaru oraz jego zaludnienia. Nadzór i dowództwo nad jednostkami specjalnymi NSR sprawowaliby żołnierze zawodowi.
Rezerwa do reformy
W czasie pokoju zadania terenowych oddziałów specjalnych nie różniłyby się bardzo od zadań klasycznych jednostek NSR. Przede wszystkim reagowałyby w czasie klęsk żywiołowych i stanów wyjątkowych, wspierając nie tylko regularne wojska, ale również siły bezpieczeństwa wewnętrznego.
Jednak w przypadku konfliktu zbrojnego, głównym zadaniem TOS byłoby prowadzenie działań nieregularnych - zwalczanie dywersantów i przeciwdziałanie aktom sabotażu oraz walka partyzancka na tyłach sił przeciwnika. W tych operacjach mogłyby współdziałać z regularnymi jednostkami Wojsk Specjalnych. Poza tym żołnierze oddziałów terytorialnych mieliby również strzec obiektów strategicznych.
Rezerwa do reformy
Eksperci wskazują, że pomysł powołania terytorialnych oddziałów specjalnych ukształtował się pod wpływem ostatnich wydarzeń na Ukrainie, gdzie główną rolę odgrywają działania dywersyjne, prowadzone przez uzbrojonych separatystów lub podszywających się pod nich żołnierzy specnazu. Żołnierze TOS działaliby lokalnie, więc ich atutem byłaby znajomość własnego terytorium, co stanowiłoby dużą przewagą w operacjach przeciwko nieregularnym siłom nieprzyjaciela. To oni chroniliby kluczowe obiekty przed takimi działaniami, jak zajmowanie budynków rządowych przez zbrojne bandy, czego jesteśmy świadkami na wschodniej Ukrainie.
Specyfika działań TOS powoduje, że w ich trzon powinny stanowić osoby z doświadczeniem wojskowym, czyli rezerwiści, w tym byli komandosi, a także przeszkoleni ochotnicy z rekrutowani spośród członków organizacji paramilitarnych czy absolwentów klas wojskowych. W ich szkoleniu kluczowy udział zarezerwowano dla instruktorów z Wojsk Specjalnych i Żandarmerii Wojskowej, a odbywałoby się ono w jednostkach armijnych, ośrodkach poligonowych i na uczelniach wojskowych.
Rezerwa do reformy
Ostateczna decyzja o kształcie reformy NSR należy do MON-u, jednak zmiany w tej służbie już się zaczęły. Kilka dni temu prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację przepisów dotyczących działania Narodowych Sił Rezerwowych.
Jak informował MON, nowe przepisy przewidują m.in. możliwość pisemnego aneksowania kontraktów i zmiany ich treści, bez potrzeby zawierania nowego kontraktu i wymaganego dotychczas ponownego sprawdzania kandydata. Ponadto gotowość rezerwistek ma być zawieszana na czas ciąży i okres urlopu macierzyńskiego, z możliwością przyjęcia na poprzedni przydział mobilizacyjny, bez ponownego przechodzenia przez wszystkie procedury. Dotychczas w takich sytuacjach kontrakt po prostu wygasał.
Rezerwa do reformy
Według nowych przepisów żołnierze Narodowych Sił Rezerwowych będą mogli pozostawać na służbie dłużej niż dotychczas. Zamiast maksymalnego okresu 15 lat służby, dziś jedynym ograniczeniem będzie wiek rezerwisty - dla szeregowego 50 lat, a dla oficera 60 lat.
Jednym z celów nowelizacji było zmniejszenie zjawiska rezygnacji z przydziałów kryzysowych i zwalniania się ze służby przygotowawczej przed jej ukończeniem. Dotychczas problemem były osoby, które nagle, bez podawania żadnej przyczyny, rezygnowały już po kilku dniach służby. Teraz przedterminowe zwolnienie nie będzie następować automatycznie na życzenie szkolonego, lecz fakultatywnie, zależnie od decyzji dowódcy.
Ponadto nowe przepisy skracają służbę przygotowawczą żołnierzom, którzy pewne wymagane umiejętności nabyli przed przyjściem do NSR, np. w klasach o profilu wojskowym i w organizacjach paramilitarnych.
Rezerwa do reformy
Nowością są warunki zapłaty za ćwiczenia, które mają być teraz naliczanie według zajmowanego stanowiska. Żołnierze realizujący te same zadania będą otrzymywać taką samą stawkę wynagrodzenia, niezależnie od posiadanego stopnia, jak to się działo dotychczas. Co więcej, dodatkami motywacyjnymi ma być premiowane podnoszenie kwalifikacji.
Ważną kwestią poruszaną przez nowelizację są udogodnienia dla pracodawców, którzy zatrudniają żołnierzy NSR. Dotyczy to m.in. informowania ich o planowanych ćwiczeniach zatrudnianego rezerwisty. By uzyskać rekompensatę za nieobecność pracownika, pracodawca będzie miał na przedstawienie wymaganych dokumentów 90 dni. Wcześniej było to tylko 30 dni.
Rezerwa do reformy
Do Narodowych Sił Rezerwowych może wstąpić każdy pełnoletni obywatel, który nie był karany za przestępstwa umyślne, ma wykształcenie przynajmniej gimnazjalne, posiada orzeczenie wojskowej pracowni psychologicznej o braku przeciwwskazań, zaliczył sprawdzian z wychowania fizycznego oraz posiada odpowiednie kwalifikacje przydatne w służbie wojskowej (lub odbył służbę przygotowawczą i zdał egzamin).
Szczegóły, jak wstąpić na służbę do NSR, można znaleźć na oficjalnej stronie internetowej tutaj.
(WP.PL, PAP, MON, AON/tbe)