I ty Robespierre!
Istotą doktryny SLD było zawsze
przywiązanie do tradycji Polski Ludowej. Owacyjne przyjęcie
Wojciecha Jaruzelskiego na kongresie tej partii to jeszcze jeden
dowód - lewica wywodząca się z PZPR nie uległa namowom prawicy i
nie odrzuciła powojennej spuścizny ustrojowej. Przynajmniej na
zasadzie sentymentalnej, ale i doktryny ciągłości państwa - donosi
"Trybuna".
Można się było z tym nie zgadzać, ale taka konsekwencja mogła budzić pewien szacunek. Rzecznik Nizieński uznaje PRL za część "imperium zła", więc ściga każdego, kto choćby otarł się o PRL- owski system bezpieczeństwa. Dla niego Kukliński był bohaterem, więc Oleksy musi być zdrajcą. Nie wiem, czy Józef Oleksy skłamał. Tylko że mnie to nic a nic nie obchodzi, bo nie akceptuję lustracji, dekomunizacji i rozliczeń. A mogę sobie na ten luksus pozwolić tym bardziej, że byłem jedną z ofiar PRL-owskiego państwa policyjnego - pisze publicysta "Trybuny".
Józef Oleksy zdradził kilka ważnych lewicowych ideałów i nie jest bohaterem mojej bajki. Nie zrobił jednak nic innego niż większość jego partyjnych kolegów z Krzysztofem Janikiem na czele. Po latach pchania się do centrum, a więc w prawo, zostawili po lewej stronie sceny olbrzymie puste miejsce, które staram się jak mogę zająć - dodaje "Trybuna".
Pani Małgorzata Ostrowska żałuje, że Oleksy stanął na czele partii. Ale przecież nie dlatego, że reprezentuje inną niż ona linię programową, tylko że dał się zlustrować. Takie głosy powodują, że karty na lewicy rozdaje nie kto inny, jak Nizieński. Rację ma marszałek Oleksy, wspominając czasy, kiedy oskarżenie o bycie rosyjskim agentem pozbawiło go premierostwa. Wówczas jego koledzy też zachowywali się tchórzliwie i przyjmowali jego gehennę z cichą satysfakcją. Teraz już wiemy, że nie był obcym agentem, tylko co najwyżej polskim, pardon, PRL-owskim, i to niczego nie zmienia w postawie zagonionej i zastraszonej przez prawicę czeredki SLD-SdPl. Pozostaje tylko nadzieja, że ci, którzy teraz cieszą się z wyroku sądu lustracyjnego, zostaną zdekomunizowani nieco później. Przypominają się tu słowa prowadzonego na szafot Dantona: I ty po mnie Robespierre - konkluduje "Trybuna". (PAP)
Więcej: Trybuna - I ty Robespierre!