I bądź tu Janku mądry
Od pewnego czasu krąży po internecie e-mail różnie przez internautów nazywany. Raz jest to "list z przyszłości", innym razem "list młodego Europejczyka", czasem nawet "europejski matrix".
18.05.2003 15:26
Na jego treść składa się synowska opowieść opisująca hipotetyczną sytuację z 13 grudnia 2005 roku. Zważając na zasób słownictwa i użyte argumenty, odpowiedzialnością za jego rozpowszechnianie najpewniej możemy obarczyć któregoś ze zwolenników LPR, lub Samoobrony. Nie uwłaczając żadnemu z obu poselskich klubów, chciałbym je pochwalić za dobry pomysł.
List na pewno trafi do wielu "niepowołanych" osób. Do dzieci, młodzieży, albo skrajnych leniuchów. Jednak na pewno dojdzie też do przynajmniej kilku niezdecydowanych.
Referendum, jakie nas czeka na początku czerwca daje nadzieje i budzi obawy. Nadzieje, głównie u ekip lewicowych i centrowych, wynikają po pierwsze z chęci zdobycia kolejnych stołków, a po drugie z apetytu na tzw. unijną kasę. Obawy, obudzone praktycznie wyłącznie u ugrupowań skrajnie radykalnych, związane są albo z niewiedzą, albo z chęcią głoszenia ładnie brzmiących haseł.
Gdzieś pośrodku tych dwóch tendencji plasuje się zwykły i szary obywatel. Ot, taki sobie Jan Kowalski, który z nadmiaru wrażeń nie wie co ma zrobić. Fakt, Jankowi brakuje w życiorysie wyższej szkoły, czasem nawet średniej. Nie powód to jednak żeby z niego robić kukiełkę. Jedni mówią "Unia to nasza przyszłość", inni że "Sodoma i Gomora". Jedni nęcą pracą i wysokimi zarobkami, inni bezrobociem i wysoką inflacją. Pierwsi pokazują odległą, ale za to rozwijającą się Hiszpanię, drudzy patrzą na bliższą i biedniejszą Grecję.
Ci od Hiszpanii obiecują tanią i zdrową żywność, tamci od Grecji grożą upadkiem przemysłu i rolnictwa.
I bądź tu Janku mądry. Po obejrzeniu telewizji, wysłuchaniu radia i przeczytaniu gazety, wybrać to, czego się później nie pożałuje, wcale nie będzie łatwo.
Mimo wszystko jest nadzieja. Nadzieja, że gdy wreszcie zaznamy spokoju i w cichym lokalu staniemy nad czystym pytaniem, to będzie nam dane chwilę pomyśleć. Tak na moment, żeby tylko dosłyszeć własne myśli. Nie czyjeś, ale swoje własne. Wtedy można być pewnym, że nikt Ci w głowie nie namiesza.
Marcin Skolimowski