Hutnik odpowie za produkcję filmów sado-maso
35-letni Sławomir S., technik maszyn hutniczych z walcowni, jest wielbicielem klimatów sadomasochistycznych. Wraz ze swoją dziewczyną lubili fotografować się z pejczami i kręcić filmy, na których kobieta smaga go biczem. Lubili też, by widzieli to inni. Okazało się, że nie mogą tego robić bezkarnie. Krakowska prokuratura właśnie oskarżyła mężczyznę o produkcję i rozpowszechnianie materiałów pornograficznych z użyciem przemocy.
18.03.2009 07:51
Sławomir S. swoje filmy wysyłał na stronę internetową, gdzie za opłatą wysyłaną przez SMS mogli go oglądać internauci z całej Polski. Na nic zdały się tłumaczenia oskarżonego, że ani jemu, ani bohaterce filmu nie stała się żadna krzywda, a przemoc była udawana. Prokurator był nieubłagany. - W 2005 r. przepisy karne się zmieniły i nieważne już, czy przemoc pokazywana w produkcjach pornograficznych jest prawdziwa, czy nie. Odbiorca może odnieść wrażenie, że jest prawdziwa i to jest podstawą do oskarżenia - tłumaczy Waldemar Starzak z Prokuratury Rejonowej Kraków Krowodrza. - Dlatego Sławomir S. odpowie za swój czyn, mimo że kobieta poświadczyła, że nikt jej do niczego nie zmuszał i zgodziła się, by filmy z jej udziałem trafiły na stronę sadomasochistyczną - dodaje śledczy.
Sławomir S. pochodzi z województwa opolskiego. Jednak serwer strony, o której mowa, był zarejestrowany w Krakowie. Najpierw wpadł administrator witryny, Marcin Sz. Jego sprawa właśnie toczy się w sądzie. Śledczy dotarli do technika maszyn hutniczych poprzez Marcina Sz. - Niestety, to jedyny dostarczyciel materiałów pornograficznych, którego udało nam się namierzyć. Było ich na pewno więcej - mówi prokurator Starzak.
Za filmy i zdjęcia Sławomir S. dostawał średnio po 300 złotych. Zarobił na nich w sumie 2,1 tysiąca zł. Strona internetowa, na której zamieszczał filmy i zdjęcia już nie istnieje. Jej twórcy grozi do ośmiu lat więzienia, podobnie jak Sławomirowi S. Jego dziewczyna - bohaterka filmów wystąpiła w sprawie jedynie jako świadek. Występy w filmach porno z akcentami przemocy nie są bowiem karalne.
Marta Paluch