Hutnicy chcą socjalu
Rozszerza się protest związkowców z hut należących do koncernu Mittal Steel Poland. Wczoraj, oprócz trwającej od czwartku okupacji siedziby zarządu MSP, protestowano również w byłej Hucie Katowice i sąsiadującej z nią dawnej Hucie Cedler.
Postulaty protestujących to rozpoczęcie realizacji uzgodnionych z rządem podczas prywatyzacji hut inwestycji oraz respektowanie podpisanego ze związkami zawodowymi pakietu socjalnego. Przypomnijmy, że związkowcy od kilku już miesięcy oskarżają kierownictwo Mittal Steel Poland o niezrealizowanie złożonych przed podpisaniem umowy prywatyzacyjnej zobowiązań. Dzisiaj do Huty Cedler przyjedzie prezes MSP Frantisek Chowanec.
– Sam przyjazd prezesa nie spowoduje przerwania naszego protestu – mówi marek Nanuś, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego. – My oczekujemy konkretnych działań, a tych póki co nie widzimy. Zarząd MSP twierdzi jednak, że zamierza wypełnić wszystkie zobowiązania inwestycyjne. Protest uważa za bezzasadny. Wiceprezes MSP Jerzy Podsiadło nazwał część związkowych postulatów „demagogią”.
Związkowców zamierzają jednak wesprzeć przedstawiciele Skarbu Państwa. – Zobowiązania inwestycyjne w Mittal Steel Poland nie są w pełni realizowane – mówi Zbigniew Nita, jedyny przedstawiciel Ministerstwa Skarbu Państwa w radzie nadzorczej Mittal Steel Poland. – Trzeba podjąć działania, które zmuszą inwestora do ich wykonania.
Zbigniew Nita chce jak najszybszego powołania zespołu negocjacyjnego, w którym zasiedliby zarówno przedstawiciele polskiego rządu, związkowcy i wytypowani przez Mittal Steel fachowcy. – Widzę faktyczne zagrożenie wykonania inwestycji, a przecież teraz jest najlepszy czas do ich wykonania – mówi Nita.
Nienotowana od bardzo dawna koniunktura na stal spowodowała, że polskie huty przyniosły ostatnio gigantyczne zyski. Zdaniem fachowców od momentu prywatyzacji inwestor zarobił na czysto około 2 miliardy złotych. Gdzie są teraz te pieniądze?
Protest rozpoczął się w czwartek wieczorem, kiedy kilkunastu związkowców rozpoczęło okupację zarządu spółki w Katowicach. Wczoraj akcja została rozszerzona. Z samego rana pikieta odbyła się także w hucie w Dąbrowie Górniczej (dawnej Hucie Katowice). Natomiast w Sosnowcu przystąpiono do okupacji budynku dyrekcji (w dawnej Hucie Cedler). Podobne akcje planowano także w oddziale krakowskim.
Grozi nam system niewolniczy, jeśli teraz nie powiemy stop – mówi Jacek Szpicki, przewodniczący Krajowej Sekcji Hutnictwa Pracowników Ruchu Ciągłego. – Dochodzimy do wniosku, że właściciel chce nas wyssać do ostatniej złotówki. Urządzenia popadają w ruinę i stwarzają niebezpieczeństwo dla życia ludzi – wtóruje mu Mieczysław Czarnecki, przewodniczący „Solidarności” w sosnowieckim oddziale Mittal Steel Poland.
Zdaniem pracowników firmy inwestycje są wstrzymywane, a jednocześnie wprowadzane są drakońskie oszczędności, polegające m.in. na ograniczaniu niezbędnych remontów, zastępowaniu lepszych materiałów gorszymi, ale tańszymi. Ograniczenia dotyczą nawet odzieży roboczej. Zmniejszanie zatrudnienia powoduje, że jeden pracownik musi obsługiwać nawet po trzy-cztery stanowiska pracy. A realna wartość płac maleje.
Nikt nie mówi o podwyżkach, ale niech chociaż właściciel nam pieniędzy nie zabiera! Obcinane są premie i inne składniki wynagrodzenia, jak choćby ekwiwalenty – skarży się Czarnecki.
W najgorszej sytuacji znaleźli się pracownicy tzw. spółek zależnych. Twierdzą, że zarządy tną koszty, a właściciel i tak nie wywiązuje się z gwarantowanych wypłat za wykonane usługi. Jeśli tak dalej będzie, w połowie roku firmy staną się niewypłacalne. Już teraz pracownicy zwalniani są w Zakładzie Projektowo-Konstrukcyjnym i Eko-Partnerze.
Urządzenia są eksploatowane aż do momentu, gdy remont generalny jest niezbędny. Wykonujemy więc te usługi – często w nadgodzinach w trybie awaryjnym, a jak przychodzi do zapłaty, to właściciel się ociąga – mówi Bogusław Chmura, brygadzista w spółce zależnej Cedler Service.
Związkowcy są przygotowani na zaostrzenie formy protestu. Domagają się natychmiast rozmów z przedstawicielami Ministerstwa Skarbu Państwa. Zakończenie okupacji budynków uzależniają m.in. od przestrzegania umów o współpracy pomiędzy Mittal Steel Poland a spółkami zależnymi oraz pełnej realizacji zapisów pakietu socjalnego.
Wyciskanie hut
Realizacja inwestycji, które miały być przeprowadzone w hutach wchodzących w skład Mittal Steel Poland jest mało prawdopodobna. Przyznają to nawet przedstawiciele polskiego rządu. DZ dotarł do pisma, które prezes MSP Frantisek Chowanec otrzymał od Ireny Herbst, wiceminister gospodarki. Dwa tygodnie przed akcją związkowców w dyrekcji MSP do sekretariatu prezesa Chowanca wpłynęło pismo, w którym Herbst pyta o los inwestycji w polskich hutach. Jej zdaniem jest coraz większe prawdopodobieństwo, że restrukturyzacja zakończy się niepowodzeniem. Wyraziła tę opinię, gdy o sytuację w polskich hutach coraz głośniej zaczęła pytać rząd RP Komisja Europejska.
Bruksela wydała bowiem zgodę na udzielenie przez polski rząd pomocy publicznej dla hut – ok. 2,5 miliarda złotych. Zdaniem specjalistów z firmy doradczej Eurostrategy, która w sprawach hutniczych doradza Komisji Europejskiej, dzisiaj praktycznie niemożliwe jest zrealizowanie wszystkich obiecanych inwestycji zgodnie z umową prywatyzacyjną. Przypomnijmy, że to przedstawiciele MSP zgodzili się na 2006 r. jako ostateczny termin. Problem w tym, że umowa prywatyzacyjna PHS pozostaje dokumentem tajnym.
Dlaczego więc nasz rząd już dzisiaj się niepokoi? Bo nierealizowanie gwarantowanych w umowie inwestycji umożliwia rozpoczęcie procedury unieważnienia sprzedaży polskich hut. Dla rządu może to być wyjątkowo zły interes. Wszelkie zastawy dokonywane są bowiem na akcjach, a to oznacza, że gdyby wróciły do poprzedniego właściciela, będą niewiele warte. Eksperci wskazują również na fakt, że koniunktura na stalowe wyroby – która spowodowała, że zysk Mittal Steel Poland przekroczył miliard zł – może się skończyć pod koniec 2006 r.
(jal)