Huebner: albo eurokonstytucja albo Europa "twardego jądra"
Według unijnej komisarz ds. polityki
regionalnej Danuty Huebner, istnieje groźba, że w przypadku fiaska
konstytucyjnego, w UE powstanie tzw. Europa twardego jądra lub
wielu prędkości, co nie leży w interesie Polski.
20.02.2007 12:13
W rozmowie z PAP polska komisarz przestrzegła też Warszawę przed prowadzeniem polityki weta w Unii.
"Weto jest wyrazem bezsilności, świadczy o tym, że nie udało się przekonać pozostałych współtowarzyszy do jakiegoś stanowiska. Raczej trzeba inwestować w naszą zdolność do budowania koalicji, zdolność do wspólnego działania. To jest najważniejsze" - powiedziała Huebner pytana o stanowisko polskiego rządu dotyczące trwających obecnie rozmów w sprawie zmian w unijnej konstytucji.
Szefowa polskiej dyplomacji Anna Fotyga zapowiedziała w ubiegłym tygodniu, że jednym z polskich postulatów będzie zmiana systemu głosowania w UE, tak, by Polska mogła "blokować decyzje (pozostające) w jawnej sprzeczności z interesem narodowym".
"Byłoby trudno uzasadnić - na podstawie trzech lat Polski w UE - że system głosowania ma fundamentalne znaczenie. Tak naprawdę to, czy potrzeba pięciu, czy sześciu państw do zablokowania (decyzji), to nie ma znaczenia, bo jeśli trzeba zbudować koalicję, to wysiłek jest zbliżony" - powiedziała polska komisarz w kontekście dyskusji, który system głosowania w UE jest korzystniejszy dla Polski: ten z projektu konstytucji, czy ten zapisany w obowiązującym Traktacie z Nicei.
"Najważniejsza jest zdolność do budowania poparcia dla własnego stanowiska - powtórzyła. - Trzeba się skupić na rozmowach z partnerami, dzielić się obawami, pokazać, które obszary są dla Polski szczególnie ważne, próbować przekonać, wysłuchać argumentów".
Danuta Huebner, która jest członkiem składającej się z europejskich osobistości grupy refleksyjnej na temat eurokonstytucji (tzw. grupa Amato - od nazwiska ministra spraw wewnętrznych Włoch, b. wiceszefa Konwentu Konstytucyjnego UE) ostrzegła przed kolejnym fiaskiem w sprawie konstytucji.
Zdaniem polskiej komisarz, jeśli w 2009 roku okaże się, że 27 państw członkowskich nie jest w stanie przyjąć nowego traktatu, ożyje stara idea budowania tzw. twardego jądra, czyli dalszego integrowania się, ale tylko niektórych państw UE.
"Bardzo silnym argumentem na rzecz nowego traktatu jest to, że niektóre państwa członkowskie wyrażają zainteresowanie Europą twardego jądra czy Europą wielu prędkości" - powiedziała Huebner. "Jeżeli okaże się, że nie wszyscy chcą budować silną Europę, która będzie miała nowy instrument do realizacji swojej polityki (konstytucję - PAP), to istnieje realne zagrożenie w postaci Europy wielu prędkości. To nie jest w interesie niczyim, a zwłaszcza Polski" - podkreśliła.
Dodała: "Jestem przekonana, że Europa wielu prędkości będzie szkodziła wszystkim. Nie będzie też w interesie tych krajów, które się zdecydują na taką najwyższą szybkość w procesie integracji. Część siły i znaczenia UE w świecie wynika bowiem z jej rozmiaru. Dziś UE mówi w imieniu prawie całej Europy".
Inną konsekwencją braku nowego traktatu może być, zdaniem Huebner, osłabienie zasady solidarności. Przejawem tej zasady jest pomoc państw bogatszych w wyrównywaniu poziomu życia w biedniejszym krajach UE, czemu służą m.in. fundusze strukturalne.
"Brak traktatu byłby osłabieniem Unii. A osłabienie Unii nie będzie służyło umacnianiu zasady solidarności. Solidarna może być tylko Unia sprawna i mocna, która jednoczy wszystkich wokół wspólnych celów. Budżet jest do pewnego stopnia wyrazem solidarności, wyrazem dążenia do efektywności, by stawić czoło wyzwaniom. Ten związek (między konstytucją a budżetem - PAP) istnieje" - powiedziała pani komisarz.
Danuta Huebner jest przekonana, że "w interesie Polski jest nowy traktat europejski i silna Unia Europejska". "To nie slogan" - zapewnia i tłumaczy, że tylko silna Unia będzie broniła interesów narodowych wobec wyzwań globalizacji czy bezpieczeństwa, którym nie sprostają w pojedynkę poszczególne kraje Europy.
Zdaniem Huebner, małe są szanse na przekonanie innych państw w UE do wpisania do preambuły traktatu odwołania do chrześcijańskich korzeni Europy. "Sytuacja w Europie się nie zmieniła" - mówi w nawiązaniu do dyskusji sprzed kilku lat w Konwencie Konstytucyjnym UE na ten temat. "Gdyby dziś ta dyskusja się ponownie odbywała, to przebiegałaby podobnie" - dodaje.
Wówczas wpisaniu odwołania do Boga sprzeciwiły się najostrzej Francja i Belgia.
Huebner uważa natomiast, że Polska ma szanse, by w negocjacjach nad nowym traktatem spełniony został postulat wpisania zapisu o bezpieczeństwie energetycznym.
"Polska odniosła już sukces w przekonaniu opinii publicznej w Europie, że konieczne jest mówienie jednym głosem (w polityce energetycznej) w kontaktach na zewnętrz i solidarność energetyczna. Warto pociągnąć ten wątek. Polska może liczyć na poparcie" - zapewnia Huebner.
Zdaniem polskiej komisarz, trwające negocjacje w sprawie konstytucji zmierzają raczej do poprawy obecnego tekstu, przez dołożenie pewnych zapisów - np. o bezpieczeństwie energetycznym, polityce imigracyjnej czy walce ze zmianami klimatycznymi, aniżeli prze jego drastyczną redukcję. Najpewniej zmianie ulegnie też sama nazwa. Zamiast konstytucji, wiele krajów, w tym Francja i Holandia, które ją odrzuciły w 2005 roku, woli dziś określenie: traktat podstawowy.
Danuta Huebner zaapelowała o odpowiedzialność i wykorzystanie "tych pięciu minut, jakie mamy teraz przed sobą, by zaczęty pięć lat temu proces konstytucyjny finalizować". Nie wierzy, że jeśli nie uda się teraz, to za kilka lat możliwe będzie wypracowanie tekstu znacznie różniącego się od tego, który dziś jest na stole.
"Najrozsądniej" byłoby - jej zdaniem - gdyby na unijnym szczycie w czerwcu, kiedy to Berlin ma przedstawić harmonogram przyjmowania nowego traktatu, zwołano krótką konferencję międzyrządową, podczas której zdecydowano by o kilku pozostających spornych kwestiach. Tylko wówczas możliwe jest dotrzymanie terminu, by UE posiadała nowy traktat już w 2009 roku, kiedy odbędą się wybory do Parlamentu europejskiego.
"Przeciąganie dyskusji poza rok 2007 przekreślałoby szanse na sfinalizowanie procesu w 2009 roku" - ostrzega Danuta Huebner, przypominając, że w niektórych krajach ratyfikacja trwa około roku.
Inga Czerny