HRW ostrzega: saudyjski liberalny bloger może znów zostać wychłostany
Saudyjski bloger Raif Badawi, skazany na 10 lat więzienia i 1000 batów za obrażanie islamu w internecie, może w piątek zostać kolejny raz wychłostany - ostrzega organizacja Human Rights Watch. Mężczyzna już w styczniu otrzymał pierwsze 50 batów, które - jak sam stwierdził - ledwo przetrwał.
Mimo apeli aktywistów z całego świata ws. uwolnienia Badawiego, w niedzielę saudyjski Sąd Najwyższy podtrzymał karę chłosty, więzienia i 260 tys. dolarów grzywny. Jak informowała wówczas saudyjska gazeta "Okaz", na którą powoływała się Polska Agencja Prasowa, od tego wyroku nie przysługuje już prawo do apelacji - na tym etapie mogłoby go unieważnić tylko królewskie ułaskawienie.
Obrońcy praw człowieka obawiają się, że w związku z ostatnią decyzją sądu liberalny bloger może znów zostać wychłostany i to już jutro. Właśnie w piątki miały być wymierzane zawyrokowane dla Badawiego baty. Pierwsze 50 otrzymał już w styczniu. Ze względu na stan zdrowia przekładano jednak wykonanie kolejnej części chłosty. W liście z więzienia, który opublikował w marcu niemiecki magazyn "Der Spiegel", Badawi pisał, że "cudem przeżył" pierwszą chłostę. "Całe to okrutne cierpienie spadło na mnie tylko dlatego, że wyraziłem swoje zdanie" - twierdził Saudyjczyk, cytowany przez międzynarodowe media.
31-letni obecnie Badawi został aresztowany w 2012 roku; władze w Rijadzie oskarżają go m.in. o cyberprzestępstwa oraz nieposłuszeństwo wobec nakazów wiary. Wcześniej przez cztery lata prowadził Liberal Saudi Network, internetowe forum wymiany opinii na tematy związane z religią i polityką, gdzie m.in. krytykował strażników moralności.
Rodzina Badawiego twierdzi, że nie przeżyje on wykonania całej kary. Jego żona ostrzegała w rozmowie z mediami przed kilkoma miesiącami, że jej mąż jest w złym stanie psychicznym i fizycznym, ma bardzo wysokie ciśnienie krwi. Jak donosi dziennik "The Guardian", żona blogera i jego dzieci wyjechały z Arabii Saudyjskiej i dostały azyl w Kanadzie. Razem z organizacjami obrońców praw człowieka starali się oni nakłonić Rijad do odstąpienia od wyroku. Poparły ich rządy niektórych zachodnich państwa, ale Rijad uznał to jedynie za wtrącanie się w wewnętrzną politykę saudyjską.