ŚwiatHRW chce śledztwa ONZ ws. masakry demonstrantów w Egipcie

HRW chce śledztwa ONZ ws. masakry demonstrantów w Egipcie

Organizacja Human Rights Watch (HRW) zażądała przeprowadzenia oenzetowskiego śledztwa w sprawie masowego zabijania egipskich demonstrantów w dwóch obozowiskach latem ub.r. Te zabójstwa najpewniej stanowiły zbrodnie przeciw ludzkości - twierdzi HRW.

HRW chce śledztwa ONZ ws. masakry demonstrantów w Egipcie
Źródło zdjęć: © AFP | Khaled Desouki

W liczącym 188 stron raporcie, który powstawał przez rok, organizacja broniąca praw człowieka wzywa ONZ do przyjrzenia się sześciu incydentom, podczas których siły bezpieczeństwa zabiły zwolenników islamistycznego prezydenta Mohammeda Mursiego. Został on obalony przez armię 3 lipca 2013 r. po kilkudniowych protestach przeciwko jego rządom.

Od odsunięcia Mursiego od władzy zabite zostały setki zwolenników Bractwa Muzułmańskiego, z którego były prezydent się wywodzi, a tysiące zatrzymane. Najwięcej osób zginęło podczas operacji likwidowania dwóch obozowisk, która odbyła się 14 sierpnia 2013 roku.

Jak masakra na Tiananmen

Według HRW 817 protestujących zostało zabitych podczas 12-godzinnej akcji oczyszczania obozowiska przed meczetem Rabaa al-Adawija w Kairze. Organizacja porównuje to do masakry na pekińskim Placu Tiananmen. Łącznie w ciągu sześciotygodniowych protestów w Egipcie śmierć poniosło 1150 demonstrantów.

"Na placu Rabaa egipskie siły bezpieczeństwa w ciągu doby dokonały jednego z największych zabójstw demonstrantów w najnowszej historii" - napisał w oświadczeniu dyrektor wykonawczy HRW Kenneth Roth.

"Tu nie chodziło jedynie o użycie nadmiernej siły lub złe przeszkolenie. To były brutalne represje, zaplanowane na najwyższych szczeblach egipskiego rządu. Wiele z tych osób nadal pozostaje u władzy i musi za to odpowiedzieć" - dodał.

Kair nie komentuje raportu

Przedstawiciel egipskiego rządu, z którym skontaktowała się agencja Reutera, odmówił komentarza w sprawie raportu. Wcześniej egipskie władze, które uznały Bractwo za organizację terrorystyczną, tłumaczyły, że niektórzy demonstranci byli uzbrojeni i strzelali do policjantów oraz żołnierzy.

Przed rozpędzeniem protestu przedstawiciele władz, w tym ówczesny naczelny dowódca sił zbrojnych Abd el-Fatah es-Sisi, apelowali o usunięcie demonstrantów z placu. Jako powód podawali problemy komunikacyjne, zakłócanie porządku publicznego i możliwość wybuchu aktów przemocy.

Ataki na policję

Według egipskiego MSZ 62 członków sił bezpieczeństwa zginęło w aktach przemocy w Egipcie 14 sierpnia ub.r. Łącznie w atakach w 2013 roku śmierć poniosło 275 policjantów.

HRW przyznała, że demonstranci rzucali w siły bezpieczeństwa kamieniami i koktajlami Mołotowa, a kilku otworzyło do nich ogień. Jednak organizacja podkreśla, że nie usprawiedliwia to tak brutalnego użycia siły przeciwko protestującym.

HRW: to zbrodnia

"Biorąc pod uwagę powszechny i systematyczny charakter tych zabójstw oraz w związku z dowodami sugerującymi, że były one częścią polityki używania z powodów politycznych siły przeciwko w większości nieuzbrojonym demonstrantom, te zabójstwa najprawdopodobniej stanowią zbrodnie przeciw ludzkości" - czytamy w raporcie.

HRW wezwała rządy do wstrzymania pomocy wojskowej dla Kairu, dopóki egipskie władze nie podejmą kroków, mających na celu położenie kresu łamaniu praw człowieka. Organizacja zaapelowała też do Rady Praw Człowieka ONZ, by ustanowiła międzynarodową komisję śledczą, która zajmie się badaniem "masowych zabójstw demonstrantów od 30 czerwca 2013 r." w Egipcie.

"Należy też wnieść oskarżenia przeciwko osobom, które brały udział w tych działaniach" - dodała HRW. Za głównego odpowiedzialnego za przemoc organizacja uznała Sisiego, który wówczas był na szczycie władzy wojskowej, a w pod koniec maja został nowym prezydentem Egiptu. Wymieniono też nazwisko szefa MSW Mohammeda Ibrahima.

Wywiady ze 122 świadkami

Raport HRW opiera się na wywiadach ze 122 świadkami, w tym mieszkańcami Kairu, który nie popierali protestujących, a także na nagraniach wideo. Według HRW przez większość 12-godzinnej operacji siły bezpieczeństwa nie umożliwiały demonstrantom opuszczenia obozowiska i czasami strzelały do osób, próbujących uciec.

W poniedziałek władze Egiptu z powodów bezpieczeństwa nie wpuściły do kraju Rotha oraz szefowej HRW na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, Sarah Leah Whitson. Mieli oni wziąć udział we wtorkowej prezentacji raportu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)