Hr. Dzieduszycki rezygnuje z honorowego obywatelstwa Wrocławia
Hrabia Wojciech Dzieduszycki chce zrezygnować z tytułu Honorowego Obywatela Wrocławia. Poinformował o tym w rozmowie telefonicznej prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza.
13.10.2006 | aktual.: 13.10.2006 14:59
Wniosek w sprawie odebrania tytułu złożyli także w tym tygodniu rajcy Ligi Polskich Rodzin. To efekt listu z zeszłego tygodnia, w którym hrabia przyznał się do współpracy z organiami bezpieczeństwa.
Wojciech Dzieduszycki - śpiewak, kompozytor, krytyk muzyczny przyznał, że podpisał deklarację współpracy. Historycy z IPN od półtora roku wiedzieli o przeszłości hrabiego. Dokumenty badali pracownicy rzeszowskiego oddziału Instytutu. Hrabia Dzieduszycki przyznaje się do czterech lat współprcy, jednak z materiałów instyutu wynika, że współpracował od 1949 roku do 1972.
Tydzień temu Dzieduszycki w liście skierowanym do prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza i wrocławian wyznał, że współpracował z PRL-owskimi służbami bezpieczeństwa.
"W 1949 r. zmuszono mnie do podpisania 'lojalki', robiąc ze mnie w ten sposób tajnego współpracownika SB. Wyparłem te fakty z pamięci na tyle skutecznie, że dzisiaj nie wiem, kogo mogłem tym skrzywdzić, kogo powinienem prosić o wybaczenie. Podobno dotyczyło to kolegów z redakcji. Proszę przyjąć ode mnie słowa przeprosin" - napisał Dzieduszycki.
List został napisany na kilka dni przed ukazaniem się materiału w literackim miesięczniku "Odra", na który Dzieduszycki - kryptonim TW "Turgieniew" - donosił przez lata.
"Było oczywiste, że lustracja dotrze w końcu także do Wrocławia. Ale że zacznie się od Wojciecha Dzieduszyckiego, pewnie niewielu osobom przyszło do głowy. Tymczasem dziś jest to już faktem. Wojciech Dzieduszycki, legenda i symbol Wrocławia, podpisał pod koniec lat czterdziestych zobowiązanie do współpracy z tajną policją" - czytamy w liście zamieszczonym w najnowszej "Odrze".
Podkreślono w nim, że "nie ma wątpliwości, jak było". "Nie podlega (...) dyskusji, że okazał słabość, pozwolił się złamać, a później już nie potrafił wyplątać się z sieci, którą na niego zarzucono. Nie da się jednak uczciwie i sprawiedliwie ocenić tego, co się stało, nie znając wszystkich okoliczności tamtych wydarzeń" - napisali redaktorzy "Odry".
Po ujawnieniu informacji o współpracy Dzieduszyckiego ze służbami PRL, w mieście, w którym był on szanowany i podziwiany od lat, w którym powstał nawet pomnik wrocławianina inspirowany charakterystyczną postacią hrabiego z laseczką, pojawiły się głosy, aby pozbawić Dzieduszyckiego honorowego obywatelstwa.
Najpierw "Solidarność'80" w liście skierowanym do premiera, prezydenta RP oraz prezydenta Wrocławia domagała się, aby pozbawić Dzieduszyckiego wszelkich odznaczeń i honorowego obywatelstwa.
Z podobnym wnioskiem do rady miasta wystąpili wrocławscy działacze LPR. Według nich, "osoba z taką przeszłością nie może znajdować się w gronie honorowych obywateli, obok m.in. Jana Pawła II".
W tym czasie - jak się dowiedziała nieoficjalnie PAP - trwały rozmowy z bliskimi 94-letniego, schorowanego Dzieduszyckiego, aby on sam zrezygnował z tego tytułu co się ostatecznie stało.
Tymczasem historycy rzeszowskiego oddziału IPN Krzysztof Kaczmarski i Dariusz Iwaneczko kończą opracowywanie artykułu "Życie w ukryciu, czyli agenturalna współpraca Wojciecha Dzieduszyckiego z aparatem bezpieczeństwa Polski Ludowej w latach 1949-1972". Publikacja ukaże się w listopadzie.
Według historyków, Dzieduszycki nie tylko wiedział co robi, ale "współpracował bardzo efektywnie". W ich ocenie, podczas 23-letniej współpracy Dzieduszycki napisał przynajmniej 400 wielostronicowych donosów na kilkaset osób. "Pisał nie tylko o prywatnych i intymnych sprawach wielu ludzi, ale sam sobie wyznaczał zadania na następne spotkania" - mówił PAP Kaczmarski.