Hop posiedzi dłużej
Do 30 marca przedłużył Sąd Rejonowy w Katowicach areszt wobec byłego prokuratora apelacyjnego w Katowicach Jerzego Hopa - poinformował w czwartek wiceprezes sądu Jacek Krawczyk. Byłemu prokuratorowi zarzuca się m.in. przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego na służbie i wyłudzenie co najmniej 135 tys. zł.
13.02.2003 | aktual.: 13.02.2003 17:55
Sąd Rejonowy dla Krakowa Śródmieścia w połowie listopada zeszłego roku aresztował Jerzego Hopa na trzy miesiące, po tym jak prokuratura zarzuciła mu przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego na służbie i wyłudzenie co najmniej 135 tys. zł oraz przestępstwa przeciwko dokumentom: poświadczanie nieprawdy w dokumentach przez funkcjonariusza publicznego z chęci zysku i posługiwanie się podrobionymi dokumentami.
Chociaż śledztwo przeciw b. prokuratorowi prowadzi prokuratura w Krakowie i to krakowski sąd zdecydował o aresztowaniu podejrzanego, sprawę przedłużenia aresztu rozpatrywał sąd w Katowicach, bo to do niego powinien w przyszłości trafić akt oskarżenia.
W ubiegłym tygodniu krakowska prokuratura zajęła pensję i konto b. prokuratora oraz hipoteki jego dwóch nieruchomości. Postanowienie o zabezpieczeniu majątkowym jest już prawomocne. Sąd, rozpatrujący zażalenie Jerzego Hopa na zabezpieczenie majątku, utrzymał decyzję prokuratury w mocy.
Według prokuratury, Hop wprowadzał w błąd przedstawicieli niektórych zakładów pracy co do sytuacji finansowej prokuratury i uzyskiwał od nich środki finansowe, które nie trafiały jednak na konta prokuratury. Przekazane środki potwierdzał fałszywymi fakturami zakupu urządzeń. W sprawie są też podejrzane dwie inne osoby związane z działalnością firmy wystawiającej fałszywe faktury.
Sprawę Jerzego Hopa przekazała do zbadania na początku czerwca 2002 r. do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie ówczesna minister sprawiedliwości Barbara Piwnik. Decyzją prokuratora apelacyjnego, sprawa trafiła do wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Materiały dotyczyły zarzutów postawionych prokuratorowi Hopowi przez tygodnik "Newsweek". W kwietniowym numerze "Newsweek" napisał, że Hop wydaje więcej niż zarabia, mieszka w luksusowym mieszkaniu w dzielnicy willowej Rybnika, on i jego żona nauczycielka jeżdżą luksusowymi samochodami.
"Newsweek" utrzymywał, że Hop proponował śląskim przedsiębiorcom wpłaty na "artykuły biurowe dla prokuratury". Faktury za nie miała wystawiać niedziałająca już firma ACS - w jej władzach zasiadali niegdyś członkowie rodziny prokuratora. Rzecznik katowickiej prokuratury powiedział pismu, że żadne materiały biurowe nie docierały do prokuratury.
Według Hopa, współwłaścicielką zarówno jego samochodu - BMW za 280 tys. zł, jak i auta żony - BMW za 100 tys. zł oraz domu za 280 tys. zł jest teściowa, która otrzymała spadek - 300 tys. dolarów. Teściowa - mówił prokurator - "subsydiuje" i jego samego, i jego rodzinę. Sam Hop wraz z żoną zarabia - jak mówił - ok. 12 tys. zł netto. Dodatkowo zaciągnął kredyty - jeden w wys. 120 tys. zł i dwa po 100 tys. zł. Kredyty te Hop ma spłacać jeszcze przez 8 lat po 4 tys. zł miesięcznie.
W kwietniu minister sprawiedliwości Barbara Piwnik odwołała Hopa z zajmowanego stanowiska. Przyczyną odwołania było jego publiczne zaprzeczenie, że został zobowiązany przez minister Piwnik do przesłania szczegółowych wyjaśnień dotyczących zarzutów stawianych mu przez tygodnik "Newsweek".
Minister Piwnik zobowiązała Jerzego Hopa do złożenia takich wyjaśnień, ale w rozmowie w Radiu Zet prokurator zaprzeczył temu. Minister Piwnik uznała, że takie zachowanie Hopa podważa zaufanie do niego, niezbędne do sprawowania funkcji prokuratora apelacyjnego, i odwołała go. (reb)