Honorowy stołek?
Prezydenci: Katowic Piotr Uszok, Bytomia Krzysztof Wójcik czy Kazimierz Górski z Sosnowca pracę w magistracie traktują jako działalność charytatywną.
Takie przynajmniej wrażenie odnieść można z lektury ich oświadczeń majątkowych. Podobnie jak prezydent Warszawy Lech Kaczyński, pominęli całkowicie w tym dokumencie swoje comiesięczne pobory. Podobnie uczynili ich zastępcy.
W punkcie VIII oświadczenia majątkowego, każdy powinien wpisać dochody osiągane z tytułu zatrudnienia podając dokładne kwoty. Prezydent Rudy Śląskiej Andrzej Stania wpisał tam, że w 2002 roku na swoim stanowisku zarobił 148.989 złotych.
Natomiast w oświadczeniach majątkowych prezydentów kilkunastu miast i gmin województwa śląskiego nie ma nawet śladu tego, że za sprawowaną funkcję pobierają jakiekolwiek pieniądze. Piotr Uszok przyznał się, że otrzymał 25.440 złotych za zasiadanie we władzach Komunikacyjnego Związku GOP i 4.000 złotych z Urzędu Statystycznego za prace przy Spisie Powszechnym. O pensji prezydenta ani słowa, choć w Katowicach najważniejszy w mieście urzędnik ma miesięczne wynagrodzenie w wysokości ponad 10 tys. zł brutto.
- Dołączyłem do swojego oświadczenia PIT i to aż w dwóch egzemplarzach - tłumaczy Piotr Uszok. - Myślałem, że ,inne dochody", o których mowa w oświadczeniu, to wszystko co zarobiłem oprócz swojej podstawowej funkcji. Tak jednak nie jest i w przyszłości zwrócę na to szczególną uwagę.
To czy oświadczenia wypełniane były błędnie świadomie, czy też z innych powodów, pozostanie tajemnicą ich autorów. Wprawdzie za wpisanie nieprawdy w tym druku grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności, ale prezydenci raczej nie obawiają się o swoją przyszłość. Najwyżej dopiszą jeszcze parę cyferek. Zupełnie inaczej niż zwykły obywatel, który wypełniając PIT naraża się na zapłacenie gigantycznych odsetek w przypadku najdrobniejszej omyłki.
Jarosław Latacz