Homoseksualizm – nieodwracalny?

Cień sugestii, że homoseksualizm powinno się leczyć, skazuje dziś na kpiny i szyderstwa. A taka właśnie jest główna teza wydanej przez „Frondę” książki „Walka o normalność” holenderskiego psychologa dr. Gerarda J.M. van der Aardwega.

Homoseksualizm – nieodwracalny?
Źródło zdjęć: © Gość Niedzielny

13.02.2008 | aktual.: 17.02.2008 09:10

Dotychczas na rynku były obecne głównie publikacje, które zachowania homoseksualne promowały lub ubierały w kostium popkultury. Takie zabiegi stosuje się też w szkolnych podręcznikach, proponowanych przez rozmaite stowarzyszenia walki o tolerancję, oraz w beletrystce wydawanej przez modne oficyny. Nie wspominając o historiach z kolorowych magazynów i amerykańskim przemyśle filmowym, który opakowuje to wszystko we „wzruszającą” papkę (oscarowa „Tajemnica Brokeback Mountain”).

Polityczna poprawność każe mówić o homoseksualizmie dobrze albo wcale. Homoseksualizm się wspiera, żywi się nim i robi na nim niezłe pieniądze. Homoseksualiści to ważna grupa docelowa wielu firm, a z drugiej strony homoseksualni designerzy mają ogromny wpływ na przykład na świat mody. Sami więc tworzą popyt na określony produkt. Kluby gejowskie, gejowska i lesbijska literatura, parady równości i oferty kulturalne „tylko dla gejów”, to dla wielu dowód kroczenia w awangardzie postępu. Dla dr. Gerarda J.M. van der Aardwega i większości ludzi to wciąż jednak coś nienormalnego. Takiego określenia nie ośmielą się już użyć niektórzy „otwarci” katolicy, którzy „pochylają się” z troską nad dramatem homoseksualisty. I w rytm muzyki „Queen” będą raczej nucić: „too much love will kill you”, niż otwarcie przyznają, że skłonności homoseksualne można i trzeba leczyć.

Od zrozumienia do wyleczenia

Holenderski psycholog zebrał w książce doświadczenia ponad 30 lat pracy z 300 pacjentami, mającymi problem z homoseksualizmem. „Walka o normalność” to napisany żywym językiem praktyczny przewodnik po (auto)terapii homoseksualizmu. To, jak pisze autor, „konstruktywna pomoc i wsparcie dla mężczyzn i kobiet cierpiących na niechciane homoseksualne uczucia i zachowania”. W pierwszej części holenderski psycholog stara się zdefiniować homoseksualizm i przybliżyć jego przyczyny. W drugiej przedstawia praktyczne zasady (auto)terapii. Od zrozumienia, czym naprawdę jest homoseksualizm i co go wywołuje, do podjęcia skutecznej terapii droga jest teoretycznie prosta, choć w praktyce pełna zakrętów i pułapek. Dla spełnienia fantazji

Prekursor leczenia gejów w Holandii prof. Johan Leonard Arndt po wielu latach praktyki powiedział: „Nigdy nie widziałem zdrowego i szczęśliwego homoseksualisty”.

Jak pisze dr Aardweg, homoseksualizm „nie jest odosobnioną preferencją, ale wyrazem specyficznej neurotycznej osobowości”. A dogmat o jego nieodwracalności to mit, który służy interesom wyemancypowanych homoseksualistów. Homoseksualizm nie jest więc ani zaprogramowany, ani uwarunkowany genetycznie (co wykazały badania na bliźniętach jednojajowych)
, ani nieodwracalny. Należy go leczyć jak inne depresje, fobie, obsesje czy inne anomalie seksualne.

Uczucia i zachowania homoseksualne są nabyte. Najczęściej w wieku dorastania. Przyczyn jest wiele. Większość homoseksualistów ma zaburzony kontakt z ojcem lub matką, lub obojgiem naraz. Do tego dochodzi relacja dojrzewającego dziecka do otoczenia, w którym może dojść do głosu poczucie niższości z powodu swojej płci albo niemożliwości wypełnienia typowych ról, jakie się z nią wiążą.

Chłopak, który nie uczestniczy w „chłopięcych” zabawach, może przez pół życia grać rolę błazna, byleby uzyskać akceptację rówieśników. Pod maską „duszy towarzystwa” może kryć się dramat „nienależenia”, jak określa to holenderski psycholog. Inną przyczyną może być traumatyczne przeżycie, takie jak kontakt homoseksualny. Ale także litowanie się nad sobą i tendencja do tworzenia sobie iluzji na temat swój i otaczającego świata.

Homoseksualizm wyrasta na glebie inności, nienależenia, litowania się nad sobą i infantylizacji. Egocentryzm jest dla homoseksualnych uczuć i zachowań idealną pożywką. Miłość homoseksualna nie jest miłością, tylko szczenięcym, sentymentalnym, głęboko narcystycznym pragnieniem erotycznym. „Homoseksualista nie szuka drugiej osoby, ale raczej spełnienia swoich fantazji” – pisze autor „Walki o normalność”. Para homoseksualistów to dwa „biedactwa”, zaabsorbowane sobą. To dlatego homoseksualiści tak często zmieniają partnerów. Bo dwie osoby tej samej płci nie są w stanie dać sobie tego, co mężczyzna i kobieta.

Wola zmiany

Aardweg nie wierzy w techniki, które streszczają słowa: „zahipnotyzuj mnie, a obudzę się nowym człowiekiem”. Jak twierdzi, musimy na nowo odkryć stare prawdy, takie jak odwaga, szczerość, cierpliwość, dystans do siebie czy poczucie humoru. Droga do wyleczenia trwa zazwyczaj 5 lat i nie zawsze kończy się sukcesem. Zaczyna się od szczerej diagnozy swojego stanu, prowadzącej do samowiedzy. Potem musi nastąpić codziennie odnawiana decyzja zmiany dotychczasowego życia. Samodyscyplina, dystans, pokora i zdrowa samoakceptacja – to kolejne elementy prawidłowej terapii. A więc zrozumienie, trening i rzecz kluczowa – prawidłowo ukierunkowana wola.

Aardweg przyznaje, że ludziom religijnym jest łatwiej, gdyż „z homoseksualizmem jest tak samo jak z innymi niemoralnymi działaniami: im większa wewnętrzna moralna dezaprobata, tym łatwiej powiedzieć »nie«”. A podejście chrześcijańsko-psychologiczne daje najlepszą gwarancję zmiany.

Najwyższy czas obalić mit o nieodwracalności homoseksualizmu. Jest to jedna z tych bzdur, w które – jak pisał George Orwell – tylko intelektualiści mogli uwierzyć. * Psychologia nie wystarczy Rozmowa z dr. Gerardem van der Aardwegiem*

Artur Bazak: Dlaczego napisał Pan taką książkę?

Dr Gerard J.M. van der Aardweg: – Dostawałem mnóstwo listów z całej Europy i Ameryki, w których rozmaici ludzie opowiadali mi o swoich problemach związanych z homoseksualizmem. Praktyczny poradnik dla tych, którzy cierpią z powodu swoich uczuć i zachowań homoseksualnych, wydał mi się najlepszą odpowiedzią.

Czyli względy praktyczne?

– Nie tylko. W terapii ludzi mających problemy ze swoją seksualnością ważne jest uświadomienie sobie znaczenia wymiaru duchowego tego zjawiska. Homoseksualizm – w podejściu akademickim – jest często postrzegany jako zjawisko psychologiczne, problem emocjonalny. A jest czymś znacznie więcej. To choroba duszy. Wielu psychologów wciąż jeszcze nie uwzględnia tej moralnej perspektywy.

Dlaczego to takie ważne?

– Ponieważ, kiedy odrzucimy tę perspektywę, będziemy poruszać się po powierzchni zjawisk. Nie dotrzemy do ich istoty. Podejście, jakie daje moralność, zwłaszcza zakorzeniona w chrześcijaństwie, sprowadza się w terapii do „praktykowania cnót” – dawno zarzuconej praktyki samodoskonalenia człowieka.

Ćwiczenie w cierpliwości, konsekwencji, umiarze itp. To, Pana zdaniem, rozwiązanie dylematów osób homoseksualnych?

– Nieco sprawę upraszczając, można powiedzieć, że tak.

Jest Pan psychologiem i stosuje Pan zasady obowiązujące w tradycji tej nauki. Ale twierdzi Pan jednocześnie, że skuteczność terapii jest większa wtedy, kiedy opiera się na motywacji religijnej.

– Tak. Chrześcijańska koncepcja człowieka jest po prostu prawdziwa. Chrześcijaństwo sprowadza rzecz do konkretu. Lepiej rozpoznaje przyczyny i proponuje najlepsze rozwiązania. Poza tym nie wierzę w „terapię rozmowy”. Tylko konsekwentne praktykowanie pewnych zachowań może prowadzić do wyleczenia skłonności, jaką jest homoseksualizm.

– Ale tylko przez ludzi, którzy mają zniekształcony pogląd na ludzką psychikę. Wielu z nich wie, że się myli. Ale powtarzają te kłamstwa, bo tak się przyjęło. Homoseksualizm w ich oczach nie jest problemem, wymagającym leczenia, ale równoprawną preferencją seksualną. Próby leczenia odbierane są jako akty dyskryminacji…

…które wcześniej dotykały czarnych i kobiety, a teraz są zmorą homoseksualistów.

– No właśnie. I tu jest pies pogrzebany. Próby leczenia homoseksualizmu umieszcza się obok rasizmu i dyskryminacji z powodu płci. A to fałszywa perspektywa. Płeć i rasa są cechami wrodzonymi, w przeciwieństwie do uczuć i zachowań homoseksualnych, które są nabyte.

Dlatego można je leczyć, co tak oburza rzeczników homoideologii.

– Nieprzypadkowo tytuł mojej książki to „Walka o normalność”. O walce już mówiliśmy. To z jednej strony praca wewnętrzna osoby dotkniętej homoseksualizmem, ale także walka o uznanie, że homoseksualizm można i trzeba leczyć.

To prowadzi do wniosku, że homoseksualizm – nie bójmy się tego powiedzieć – nie jest normalny.

– Niestety, zbyt mało ludzi mówi o tym głośno. Powoli jednak się to zmienia. Największy hałas robią samozwańczy ideolodzy homoseksualizmu, wspierani przez silne lobby i polityczną poprawność. Nie możemy się poddawać tej mentalnej tyranii!

Artur Bazak

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)