Holenderskiego polityka zastrzelił obrońca zwierząt?
Mężczyzna podejrzany o zastrzelenie w poniedziałek holenderskiego polityka Pima Fortuyna był członkiem "niebezpiecznej, mało znanej grupy aktywistów - obrońców zwierząt - złożonej z pięciu osób" - ujawnił we wtorek rzecznik partii Fortuyna Mat Herben. Prokuratura prowadząca śledztwo nie potwierdziła tych informacji.
Wcześniej ujawniono jedynie, że zarekwirowano w domu podejrzanego komputer i dokumenty, mogące świadczyć o tym, że podejrzany jest działaczem ruchu na rzecz ochrony środowiska.
Herben ujawnił, że aresztowany tuż po zamachu na populistycznego polityka Pima Fortuyna, 32-letni Volkert van der G. to weganin, zadeklarowany obrońca zwierząt, który swoje radykalne poglądy prezentuje w Internecie. Mężczyzna napisał tam, że należy do mało znanej grupy społecznych aktywistów, walczących m.in. o powstrzymanie rozwijającej się w Holandii na dużą skalę hodowli przemysłowej.
Mężczyzna, który pochodzi z głęboko religijnej rodziny z małego miasteczka Harderwijk w centrum Holandii, pracował jakiś czas w Stowarzyszeniu Obrony Ekologicznej w Wageningen, co potwierdził rzecznik tego Stowarzyszenia.
Organizacje ekologiczne z furią zareagowały na wieść, że aresztowany to wywodzący się z ich kół aktywista i zdecydowanie odcięły się od zamachu. Greenpeace nazwał zamach atakiem na demokrację, a organizacja ochrony zwierząt jest wręcz wstrząśnięta tym, że ktoś z tego środowiska mógł popełnić tak odrażający czyn.
Równie wstrząśnięta jest żona mordercy - poinformował burmistrz miasteczka Harderwijk. Dodał, że rodzina aresztowanego ze względów bezpieczeństwa została przewieziona w nieznane miejsce. (mag)