Holender dusił Polkę w pociągu - bo za głośno rozmawiała
Tego po starszym małżeństwie z Holandii 36-letnia łodzianka nie mogła się spodziewać. Podczas podróży pociągiem relacji Lublin - Bydgoszcz kobieta została napadnięta i duszona przez ponad 70-letniego mężczyznę. A wszystko przez to, że rozmawiała przez telefon komórkowy.
01.03.2010 | aktual.: 01.03.2010 11:50
Łodzianka wsiadła do pociągu w Lublinie w minioną sobotę. Zajęła miejsce w przedziale, w którym siedziała tylko dwójka staruszków. Było to małżeństwo z Holandii, wracające z wycieczki po wschodniej Polsce. W trakcie podróży łodzianka ucięła sobie telefoniczną pogawędkę. To rozwścieczyło turystów. - Małżeństwu nie spodobał się ton i głośność rozmowy. Dawali współpasażerce znaki, żeby wyszła z przedziału albo skończyła rozmowę, ale bezskutecznie - opowiada Anna Smarzak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Wtedy do akcji przystąpiła Holenderka, która wyrzuciła torebkę pasażerki na korytarz. Następnie jej mąż chwycił kobietę za szyję i siłą próbował wyprowadzić z przedziału. Łodzianka upadła i na chwilę straciła przytomność. Gdy się ocknęła, zaczęła wzywać pomocy.
Pociąg zatrzymano w Dęblinie na 38 minut. Na miejscu zjawili się strażnicy ochrony kolei, policjanci i pogotowie ratunkowe, które udzieliło pomocy ofierze napaści. Po spisaniu danych holenderskich turystów, pozwolono im kontynuować podróż. Śledztwo w tej sprawie prowadzi puławska policja.
Ta historia zbiegła się w czasie z inicjatywą utworzenia w pociągach tzw. stref ciszy. Pomysł wyszedł od Jana Rzymełki, posła PO ze Śląska, który chce, by w niektórych przedziałach zakazać prowadzenia rozmów telefonicznych i głośnego słuchania muzyki.
Polecamy wydanie internetowe "Kuriera Lubelskiego".