PolskaHołdys: muzyka ginie, zabija ją obraz

Hołdys: muzyka ginie, zabija ją obraz

Muzyka jako zjawisko ginie, zostaje zastąpiona przez twór, który ja nazwałbym "obrazyka", czyli mieszanina obrazu i dźwięku - powiedział PAP Zbigniew Hołdys, legenda rocka, kompozytor i współzałożyciel grupy "Perfect"

15.05.2003 17:00

"Kiedyś słuchałem płyty - kładłem ją z pietyzmem na gramofonie, słyszałem każdy trzask, zamykałem oczy i sobie wszystko wyobrażałem. Teraz zostałem pozbawiony wyobraźni, ona została zastąpiona obrazem, a wideoklipy są z pewnością zabójcą muzyki" - ostrzegł muzyk.

Dla Hołdysa muzyka jest zjawiskiem tylko i wyłącznie sfery audio. "Ja jestem z tego pokolenia i z tej mentalności, że dla mnie muzyka jest zjawiskiem wyłącznie sfery słuchu i wyobraźni" - podkreślił artysta w rozmowie z PAP.

"Oglądanie wykonania utworu, to jest przeżycie, natomiast teledysk, to jest film, w którym muzyka została sprowadzona do roli ilustracji. Jak bym kogoś zapytał, jaka jest muzyka w ostatnim teledysku Madonny, to nikt by tego nie wiedział, ale każdy będzie pamiętał, co tam jest na ekranie" - uważa Hołdys.

Jego zdaniem, prognozy dla muzyki są fatalne. "Muzyka jako wynalazek się wyczerpuje, dlatego że system dwunastostopniowej skali dźwięku, do jakiego ludzie się przyzwyczaili, jest systemem, który musi się wyczerpać" - prognozuje artysta. "Bardzo istotna w nim stała się powtarzalność, i wymyślanie oryginalnych utworów jest coraz trudniejsze" - przyznał.

Jego zdaniem, motorem muzyki staje się rytm i właśnie w stronę rytmu pójdzie współczesna twórczość. Dodatkowo będzie w niej coraz więcej elementów oddziałujących na podświadomość.

"Stąd hip-hop, techno, trance - te wszystkie muzyki klubowe, do których dochodzi jeszcze obrazek, mogący działać w miejsce wszystkich 'speedów' i narkotyków - będzie stymulował jeszcze bardziej naszą podświadomość" - zapowiada.

"To, że coraz więcej pojawia się przeróbek starych utworów również oznacza, że muzyka się skończyła i pożera własny ogon. Ludzie już nie tworzą nowych rzeczy, bo to jest szalenie trudne" - ocenia artysta.

Sam Hołdys w domu najchętniej słucha prawdziwej ludowej muzyki afrykańskiej i hinduskiej oraz tego, co przynosi mu syn.

"Ja o muzyce wiem bardzo dużo, natomiast w tym, co słyszę, dzieją się rzeczy, które zmuszają mnie do bardzo poważnego wysiłku. Próbuję ogarnąć, zrozumieć co tam się dzieje. Kołyszę się słuchając afrykańskiej grupy perkusyjnej, nagranej naprawdę na mikrofon w jakiejś wsi, i nie bardzo rozumiem, dlaczego się kołyszę" - mówił.

Artysta zwrócił też uwagę na coraz większa rolę pieniędzy w biznesie muzycznym. "Kiedyś były próby podporządkowania muzyki mecenasowi, jakim była 'komuna', dzisiaj mecenasem jest bank, czyli kasa" - tłumaczył.

"Myślę, że dzisiaj jesteśmy na dobrej drodze, żeby dokonała się rewolucja, ponieważ ludzie wiedzą, że żyją w świecie fałszu i kłamstwa, że muzyka grana w stacjach radiowych nie ma nic wspólnego z tą, której ludzie naprawdę słuchają" - podsumował.

Zbigniew Hołdys rozpoczął karierę muzyczną w wieku 16 lat. Był gitarzystą m.in. w zespole Maryli Rodowicz, grupie "Andrzej i Eliza", a w roku 1978 był jednym z założycieli zespołu "Perfect". Jest kompozytorem kilkudziesięciu przebojów grupy.

Po rozwiązaniu zespołu nagrał dwa albumy solowe - "I Cing" z całą plejadą gwiazd polskiego rocka, i "Świnie". W roku 2000 wydał doskonale przyjętą przez krytyków płytę "Hołdys.com". Dwa lata później wystąpił w konkursie premier festiwalu opolskiego z piosenką "Stalker".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)