PolskaHojarska znów nie stawiła się na rozprawę z Majewskim

Hojarska znów nie stawiła się na rozprawę z Majewskim

"Obowiązki posła i kandydata do Sejmu" kolejny raz nie pozwoliły Danucie Hojarskiej (Samoobrona) stawić się w sądzie w Warszawie na procesie, który wytoczyła telewizyjnemu satyrykowi Szymonowi Majewskiemu. Sprawę odroczono na termin po wyborach.

Hojarska, którą uraził sposób, w jaki została sparodiowana w programie Majewskiego w TVN, w prywatnym akcie oskarżenia zarzuca mu pomówienie za pomocą mediów, za co grozi do dwóch lat więzienia.

Sąd usiłuje rozpocząć ten proces od dwóch tygodni. Poprzednio Hojarska nie stawiła się na posiedzeniu pojednawczym, bo - jak tłumaczyła - nie była o nim prawidłowo powiadomiona. Tym samym do ugody między stronami nie doszło.

W środę w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów nie stawiła się ani Hojarska, ani żaden jej pełnomocnik. Był jedynie mec. Jacek Kondracki, obrońca satyryka. Na niejawnym posiedzeniu sąd miał się zająć wnioskiem Hojarskiej o skierowanie sprawy do mediatorów. Pytany o to przez dziennikarzy Kondracki odparł, że nie widzi powodu, by kierować do mediacji sprawę, w której jego klient jest "oczywiście niewinien". Oznacza to, że zapowiada się proces - chyba, żeby Hojarska wycofała swój prywatny akt oskarżenia.

Sporządziła go ona po odcinku programu Majewskiego, którego stałą rubryką jest kącik "Rozmowy w tłoku". Występują w nim aktorzy parodiujący znane osoby, w tym polityków, m.in Hojarską. Posłanka Samoobrony skarżyła się w wywiadzie prasowym w ubiegłym roku, że autor programu "oszpecił ją i zrobił z niej głupią babę".

Chodziło o przyodziewek parodystki - białe pończochy i złotą biżuterię, ukazanie pokrytego gęstym włosem dekoltu oraz zachowanie telewizyjnej "Hojarskiej". Sparodiowano mnie jako kobietę lekkich obyczajów - oburzała się posłanka.

Sądy polskie i europejskie uznają prawo satyryków do świadomego przerysowywania opisu różnych osób i zdarzeń. Procesy przeciw satyrykom są rzadkością. W 1997 roku ówczesny redaktor naczelny "Tygodnika Solidarność" Andrzej Gelberg przegrał proces wytoczony "Polityce", która w satyrycznej rubryce zamieściła notkę o nim pt. "Uczeń Wielkiego Nauczyciela" (chodziło o Stalina). Zestawiono w niej wypowiedzi Gelberga o ruchu związkowym z cytatami ze Stalina. Sąd uznał to wtedy za dopuszczalną formę satyry.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)