Hodowcy schodzą do podziemia
Jeśli masz psa z listy niebezpiecznych ras, postaraj się o opinię psychologa i komendanta policji. - To kompletna bzdura! – komentują kynolodzy. To posłowie przegłosowali nowelizację ustawy o ochronie zwie-rząt, która zaostrzyła przepisy związane z hodowlą psów z tzw. czarnej listy (nowelizację musi jeszcze zatwierdzić senat).
12.05.2005 | aktual.: 12.05.2005 08:02
Właściciel psa z tej listy będzie musiał przejść badania lekarskie i psychiatryczne, takie same jak przy zdobywaniu pozwolenia na broń. Wymagane będzie od niego świadectwo niekaralności i nienaganna opinia komendanta lokalnej policji. Trzeba będzie również wykupić ubezpieczenie OC na psa (choć teraz może ubezpieczyć psa razem z ubezpieczeniem swego domu). Anna Nocoń psycholog, która wykonuje badania niezbędne do uzyskania pozwolenia na broń uważa, że nowe przepisy mają sens:
- Pitbulla nie może hodować osoba, która sama przejawia agresję, a zwierzę traktuje jak przedmiot do manifestowania własnej siły. Badania psychiatryczne pomagają rozpoznać takie typy osobowości.
Już teraz hodowcy ras groźnych muszą na swą hodowlę uzyskać zgodę lokalnych władz samorządowych. Wypełniają w urzędzie wniosek, w którym opisują wiek, rasę i pochodzenie psa oraz deklarują, że będą się nim opiekować w sposób humanitarny i bez stwarzania zagrożenia dla ludzi. Poza tym wpłacają 76 złotych.
- Ten obowiązek wynika z ustawy o ochronie zwierząt i wszedł w życie w 1999 roku. Wówczas zarejestrowano u nas 58 psów ras groźnych. W tej chwili jest ich 63 – mówi Bogdan Kociński z wydziału ochrony środowiska w Urzędzie Miasta w Opolu.
Odkąd wprowadzono te przepisy, z ewidencji związków kynologicznych nagle zaczęli znikać hodowcy „groźnych” psów. Jak informuje Stanisław Firlik, prezes opolskiego związku kynologicznego, na Opolszczyźnie jeszcze 5 lat temu było około 100 hodowców rottweilerów. Teraz jest ich dwóch! Podobnie jest z hodowcami owczarków kaukaskich. Pięć lat temu było ich około 30. Teraz jeden – Jan Ciupik ze Strzelec Opolskich:
- Jeśli wprowadzone zostaną kolejne obostrzenia, to i ja przestanę opłacać składki w związku kynologicznym i zniknę z oficjalnej listy hodowców. Przecież nie będę chodził do psychologa i lekarza! – mówi Jan Ciupik. – Nowe przepisy zniszczą legalnych hodowców. Aby uniknąć tych wszystkich formalności, będziemy ho-dować psy rasowe, ale nie zarejestrowane, bez metryk – czyli oficjalnie kundle, których restrykcyjne przepisy nie dotyczą.
Ludzie już wyrzucają niebezpieczne psy. - Rottweilery trafiają do nas – mówi Dorota Skupińska, kierownik miejskiego schroniska dla bezdomnych psów w Opolu. – Na razie mamy dwa. Obawiam się, że takich przypadków będzie coraz więcej. Podczas ostatniej wystawy psów rasowych w Opolu, można było kupić szczeniaki owczarków kaukaskich (bez metryki i rodowodu, a więc oficjalnie nierasowe) za 100 zł.
Ewa Bilicka
ebilicka@nto.pl
Rasy z „czarnej listy”
Abkasz, anatolian karabash dog, buldog amerykański, dog argentyński, owczarek kaukaski, moskiewski stróżujący, pies bojowy z Wysp Kanaryjskich (Majorki), rottweiler, tosa inu.
To absurd! Stanisław Firlik, weterynarz, prezes opolskiego oddziału Polskiego Związku Kynologicznego:
- Te kuriozalne przepisy godzą we właścicieli zarejestrowanych psów z rodowodami i dlatego będą oni likwidować swe hodowle. Tymczasem problemy są, ale zwykle z agresywnymi psami niezarejestrowanymi. Przepisy są też kolejnym sposobem na wyciąganie pieniędzy od hodowców, choćby poprzez wprowadzenie ubezpieczenia OC. Jednak porzucone psy z „czarnej listy” trafią schronisk, na które będzie trzeba wydawać coraz więcej publicznych pieniędzy.
Jan Ciupik ze Strzelec Opolskich jest dziś jedynym w województwie hodowcą owczarków kaukaskich. Jeszcze pięć lat temu było ich około 30. – Nowe przepisy są absurdalne, całkiem zniszczą legalnych hodowców – mówi.