Historia w obrazkach
To dobry sposób na poznanie historii – twierdzą entuzjaści. To infantylne – odpowiadają sceptycy. Czy komiksy historyczne, których coraz więcej pojawia się na polskim rynku księgarskim, spełnią swoją funkcję edukacyjną?
25.08.2006 | aktual.: 25.08.2006 13:03
Moja fascynacja historią zaczęła się od komiksów – zwierza się krytyk literacki Artur Nowaczewski. – To były opowieści o historii Polski w dwóch językach – po polsku i po rosyjsku. Do dziś pamiętam twarz Zbigniewa, któremu Bolesław Krzywousty kazał wyłupić oczy, i wykrzyczane przez niego słowa: „Boże, pomścij mnie!”…
Niegodna forma?
Dzisiejsi twórcy komiksów coraz chętniej sięgają po wydarzenia z najnowszej historii Polski. W ostatnich latach poznańskie wydawnictwo Zin Zin Press wydało m.in. komiksy o „Solidarności”, śmierci ks. Jerzego Popiełuszki i poznańskim Czerwcu 1956 roku. – Ich odbiór jest znakomity – ocenia Witold Tkaczyk, szef wydawnictwa. – Komiks o „Solidarności”, wydrukowany pierwotnie w 3 tys. egz., musiał być natychmiast dodrukowany w podwójnym nakładzie, tak wielkie było zainteresowanie i sprzedaż. Trzeba tu zaznaczyć, że przeciętny nakład komiksów krajowych autorów (może poza dwoma wyjątkami) to 1000–2000 egz. Z tego sprzedaje się około połowy. Tymczasem po roku od premiery zbioru o ,,Solidarności” nakład został prawie wyczerpany. Komiksy wzbudzają liczne dyskusje wśród czytelników i w mediach, co potwierdza tezę, że jako Polacy bardzo jesteśmy swą historią zainteresowani i mamy wyobrażenie, jak powinno się ją przedstawiać. Niedawno zarząd śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” wpadł na pomysł stworzenia komiksu o
pacyfikacji katowickiej kopalni „Wujek”. Zadanie to powierzono właśnie wydawnictwu Zin Zin Press. Komiks ma być czarno-biały, z elementami czerwieni i całkowicie wierny faktom. Scenariusz powstaje na podstawie losów trzech bohaterów uczestniczących w wydarzeniach: górnika, księdza i lekarza. Rzecz ma się ukazać w grudniu, tuż przed 25-leciem tragedii.
Przewodniczący związku w regionie, Piotr Duda, uważa, że komiks pozwoli w przystępny sposób przekazać czytelnikom ważne treści. Innego zdania jest Jerzy Wartak, jeden z uczestników strajku. Twierdzi on, że przypomnienie ofiary górników wymaga szczególnie godnej i przemyślanej formy, a komiks nie wydaje się odpowiednim gatunkiem do tego celu. – Może jak go zobaczę, to zmienię zdanie – dodaje.
Komiksowe grzechy
– Komiksy historyczne adresujemy przede wszystkim do ludzi młodych. Dla nich język komiksu to sprawa naturalna, bardzo do nich przemawia, jest popularny i atrakcyjny – mówi Witold Tkaczyk. Niewątpliwym atutem komiksów wydawanych przez Zin Zin Press są liczne aneksy w postaci komentarzy historyków, relacji uczestników wydarzeń i tekstów źródłowych. Na przykład komiks o księdzu Popiełuszce został uzupełniony wyborem jego kazań. Miniantologię „Solidarność – nadzieja zwykłych ludzi”, wydaną z okazji 25. rocznicy powstania związku, opatrzono wstępem Lecha Wałęsy, komentarzami prof. Wojciecha Roszkowskiego czy Jana Rulewskiego. Czytelnik ma też szansę zaznajomić się z 21 postulatami z sierpnia 1980 r. oraz poznać historię pierwszego, podziemnego komiksu o „Solidarności”, do którego rysunki stworzył… Jacek Fedorowicz!
Dobrze by jednak było, gdyby za ambicjami edukacyjnymi stał wysoki poziom artystyczny komiksów. Niestety, z tym bywa różnie. Zdarzają się dzieła wybitne, jak np. „Achtung Zelig!” autorstwa Rosińskiego i Gawronkiewicza, ale tu mamy raczej do czynienia z baśniową opowieścią o pamięci i rozumieniu historii. Najczęstszymi grzechami typowych komiksów historycznych są: przegadanie, łopatologiczna narracja, sztuczność dialogów. Rysunki, które powinny uczynić akcję bardziej dynamiczną, nie zawsze spełniają swoje zadanie.
Gorset dla wyobraźni
Na trudności, jakie napotykają twórcy komiksów historycznych, zwraca uwagę Henryk Jerzy Chmielewski, autor serii „Tytus, Romek i A’tomek”. Popularny Papcio Chmiel już drugi rok z rzędu był jurorem w konkursie „Epizody Powstania Warszawskiego”, zorganizowanym przez Muzeum Powstania Warszawskiego i wydawnictwo Print Partner. – Nie można tu sobie popuścić szalonej wyobraźni, tak jak w komiksie kosmicznym albo w moim „Tytusie, Romku i A’tomku”, gdzie każdy chwyt jest dozwolony. Tu musisz trzymać się dat, miejsc, wydarzeń, architektury Warszawy, wyglądu uzbrojenia i umundurowania – zaznacza Chmielewski.
Twórcy ambitniejszych komiksów starają się jednak pokazać historię, wykraczając poza utarte schematy. – Nie przepadam za komiksami przedstawiającymi historię w sposób linearny. To lepiej robi literatura – twierdzi Marek Horodniczy, redaktor naczelny „Frondy”, która w ostatnim numerze zamieściła tryptyk komiksowy „Bóg – Honor – Ojczyzna”. – Myślę, że komiks, jako specyficzna dziedzina sztuki, łącząca scenariusz i rysunek, może wnieść coś nowego do naszego myślenia o historii. Łatwiej tu zwrócić uwagę na detal, np. element munduru.
Partyzant z iPodem
Właśnie owe detale odgrywają ważną rolę w jednym z „frondowych” komiksów, zatytułowanym „W lesie”. Autorem scenariusza jest pisarz Tomasz Kołodziejczak, szef działu komiksu w wydawnictwie Egmont Polska, a rysunków – Przemysław Truściński. W tytułowym „lesie” ukrywają się jednocześnie uczestnicy różnych powstań narodowych (charakterystyczne elementy umundurowania wyróżniono z czarno-białego tła kolorem). Można rozpoznać twarze konkretnych postaci historycznych. – Autorzy nie mają tutaj względu na czas, wśród bohaterów jest nawet chłopak w dresie „Adidasa”, z przypiętym iPodem – zwraca uwagę Horodniczy. – Wszyscy biorą udział w tej straceńczej walce, jest między nimi wspólnotowa więź, którą daje miłość ojczyzny. Moim zdaniem to coś więcej niż komiks historyczny, to genialna forma przypowieści historiozoficznej!
Redaktorzy „Frondy” myślą o stworzeniu własnej serii komiksowej. – Trwają już w tej sprawie rozmowy – zdradza Marek Horodniczy. – Chcielibyśmy promować komiks na wysokim poziomie artystycznym, być może czasem trochę zaczepny, kontrowersyjny. Komiks jest medium, które nie tylko może, ale powinno wyrażać poważne treści.
Szymon Babuchowski