Helsińska Fundacja: prokuratura w Poznaniu złamała prawo
Helsińska Fundacja Praw Człowieka nadal uważa, że dążenie prokuratury wojskowej do zapoznania się z treścią esemesów dziennikarzy to naruszenie prawa; żądanie billingów ich rozmów rodzi zaś wątpliwości konstytucyjne - powiedział wiceprezes HFPC dr Adam Bodnar.
10.01.2012 | aktual.: 10.01.2012 15:25
- Wczorajsze dramatyczne zdarzenie i oświadczenie prokuratora Mikołaja Przybyła nie przyniosły argumentów, które zmieniłyby moją ocenę sposobu prowadzenia w Poznaniu śledztwa w sprawie przecieków z głównego śledztwa smoleńskiego - powiedział dr Bodnar. W ten sposób skomentował poniedziałkową próbę samobójczą wojskowego prokuratora z Poznania, który zaprzeczał, by złamał prawo.
- Dla nas, jako Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, nie jest kwestią pierwszoplanową to, jak powinna być zorganizowana prokuratura wojskowa i czy w ogóle powinna ona istnieć. Z punktu widzenia przestrzegania praw człowieka istotne jest, aby funkcjonowała ona efektywnie i sprawnie. Jak to rozwiązać - to już kwestia dla polityków - dodał wiceprezes HFPC.
Jak powiedział, z materialnego punktu widzenia nie traci aktualności stanowisko Fundacji z 30 grudnia, gdy uznała ona, że sięganie po billingi dziennikarzy może oznaczać obejście gwarancji wynikających z tajemnicy dziennikarskiej - niezbędnego elementu realizacji prawa do swobody wypowiedzi i wolności mediów wynikającej z Konstytucji i z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
- Budzi wątpliwości zgodność z konstytucją przepisów, które na to pozwalają. A co do esemesów, uważamy, że sięganie po nie bez zgody sądu - na dodatek jeszcze w niektórych wypadkach chodziło o esemesy osób, o których wiadomo, że są dziennikarzami - to naruszenie tajemnicy korespondencji - ocenił dr Bodnar.
Podkreślił, że tajemnica dziennikarska chroniona na mocy prawa karnego i prasowego obejmuje m.in. ochronę osobowych źródeł informacji dziennikarskich. - Tymczasem dane, które uzyskała prokuratura umożliwiają identyfikację osób udzielających informacji dziennikarzom - zauważył.
- Kontrola decyzji prokuratury wojskowej, jaką prokurator generalny Andrzej Seremet zlecił Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie, potwierdziła nasze opinie. Dobrze zresztą, że prokurator Seremet potraktował poważnie tę sprawę - powiedział wiceszef Fundacji.
Prokurator wojskowy płk Mikołaj Przybył postrzelił się w poniedziałek w przerwie konferencji prasowej, na której odnosił się do medialnych zarzutów o złamanie prawa w postępowaniu dot. przecieku ze śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Powołując się na przepisy Kodeksu postępowania karnego, które umożliwiają prokuratorowi sięganie po dowody elektroniczne, mówił, że postanowienia wydane w zakresie uzyskania danych personalnych, wykazu połączeń telefonicznych, wykazu wiadomości tekstowych, a nawet te dotyczące żądania wydania treści esemesów uważa za całkowicie uzasadnione i nie naruszające obowiązującego prawa.