Hektary żalu
Gmina Chojnów. Biurokratyczne stosowanie przepisów przez Agencję Nieruchomości Rolnych spowodowało, że drobni rolnicy nie mają szans na przetargach.
05.11.2004 | aktual.: 05.11.2004 08:17
Pięciu rolników czuje się pokrzywdzonych przez legnicki oddział Agencji Nieruchomości Rolnych. Zamiast bronić drobnych gospodarzy rządowa agencja stanęła po stronie obszarnika - twierdzi Krzysztof Sowiński z Witkowa. Wraz z czterema rolnikami przegrał walkę o 70 ha
Grunt leży koło autostrady. Przez ostatnie dwa lata dzierżawiło go 5 okolicznych rolników od Agencji Nieruchomości Rolnych. W tym roku dzierżawa wygasła i ANR ogłosiła przetarg. Mogli do niego stanąć indywidualni rolnicy, aby w ten sposób powiększyć swoje gospodarstwa. Wykluczeni byli natomiast wielcy dzierżawcy. - Wraz z kolegami sądziliśmy, że to tylko formalność - mówi Krzysztof Sowiński. - Przecież przez te ostatnie lata dobrze uprawialiśmy ziemię, nie leżała odłogiem. Liczyliśmy, że będziemy się mogli ubiegać o dopłaty z Unii Europejskiej.
Pan Sowiński dzierżawił wcześniej 20 hektarów i o tyle samo chciał się ubiegać w nowym przetargu. Z tego areału mógłby, jak wyliczył, dostać nawet 10 tys. zł dopłat unijnych. - Mam 40-hektarowe gospodarstwo, więc taki zastrzyk gotówki bardzo by mi się przydał - dodaje rolnik. Przetarg wyznaczono na 28 października. Wtedy okazało się, że do licytacji 70 hektarów gruntu stanął syn dzierżawcy sąsiednich gruntów. Ojciec nie mógł sam stanąć w przetargu, gdyż już dzierżawi od agencji na spółkę z inną osobą ok. 1.900 hektarów, mają ok. 500 sztuk bydła, zatrudniają 94 pracowników, głównie okolicznych mieszkańców. Tymczasem 70 hektarów znajdowało się dosłownie tuż za miedzą. - Formalnie niby się wszystko zgadzało. Ten młody człowiek przedstawił zaświadczenie o zameldowaniu oraz dzierżawie gruntów. Mógł więc, zdaniem komisji przetargowej uchodzić za rolnika - dodaje pan Sowiński. - W licytacji podbił stawkę czynszu dzierżawnego aż do 300 kwintali za 70 hektarów! To ponad dwa razy więcej, niż można by oczekiwać. Drobni
rolnicy odeszli z kwitkiem.
Krzysztof Sowiński wysłał pisma do wrocławskiego oddziału ANR, gminy i izby rolniczej z prośbą o pomoc w unieważnieniu przetargu, ale nie spodziewa się pozytywnej odpowiedzi. - Nie chodzi mi już o te hektary, ale o elementarne poczucie sprawiedliwości - mówi rozgoryczony rolnik stojąc na właśnie utraconym gruncie. - Przecież rządowa agencja powinna dbać o równe szanse wszystkich rolników. - Mój syn kocha rolnictwo, studiuje na akademii rolniczej - replikuje Leszek Kachniarz. - Gdy dowiedzieliśmy się o tym przetargu, syn podjął szybką decyzję - chce spróbować sił na swoim gospodarstwie. Jak mogłem mu odmówić pomocy? Uważam, że powinniśmy stwarzać młodym w Polsce szanse na pracę w rolnictwie, aby nie emigrowali na Zachód. Zarzut o rzekomo ustawionym przetargu jest absurdalny - dodaje Leszek Kachniarz. - Zwycięzca przetargu przedstawił wszystkie niezbędne dokumenty, a zwłaszcza potwierdzenie zameldowania w gminie Chojnów oraz zaświadczenie, że jest rolnikiem - wyjaśnia Maciej Grabowski, rzecznik prasowy ANR we
Wrocławiu - Przepisy definiują rolnika jako osobę podejmującą decyzje w sprawie własnego gospodarstwa. Nie oznacza to więc, że dana osoba musi koniecznie być obecna w miejscu, gdzie ma ziemię i budynki gospodarcze. Wystarczy, że skutecznie decyduje o gospodarczym rozwoju tego majątku - zaznacza rzecznik. Co do zaporowej ceny wylicytowanej na przetargu rzecznik odpowiada krótko: takie są prawa rynku.
Stara sprawa - Leszek Kardasz - przedstawiciel Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych “Solidarność” w Legnicy - Nie dziwi mnie ten przypadek. Od dawna stykam się z takimi samymi sytuacjami, gdy obszarnicy bezwzględnie wycinają drobnych rolników. W ten sposób nigdy nie będziemy mieli szans na upełnorolnienie naszych gospodarstw. Często bywa tak, że obszarnik licytuje czynsz do granic możliwości, a potem nie podpisuje umowy, aby po cichu stanąć do nowego przetargu i często bierze grunt nawet za cenę wywoławczą. Doradzam więc kolegom z Chojnowa pilnować, czy faktycznie po tym przetargu doszło do podpisania umowy.
Zbigniew Budych