Hejt to coś, co odciska piętno. Weronika wciąż ma w głowie jedno zdanie
"Nie wiem jak to g...no mogło się dostać do programu muzycznego”. "Ani na to patrzeć, ani tego słuchać”. Takie komentarze usłyszała Weronika i jej girlsband po tym, jak wystąpiły w programie muzycznym. Później sukces - dziewczyny pojechały w trasę. "Komu du... dałyście, że to się udało?". Weronika od lat pracuje nad solową płytą. - Obawiam się, co będzie, jak ją wypuszczę - mówi WP.
05.03.2020 | aktual.: 05.03.2020 14:16
"Schudłaś, przytyłaś, wrzucasz za dużo zdjęć. Nie no, za mało tych zdjęć, za dużo to tej całej twojej "muzyki". Ej, gdzie muzyka, za mało muzy. Zrób to, ale tamtego nie rób, bo to mi się nie podoba. Te włosy kolorowe to fajne, ale no nie takie. W naturalnych lepiej wyglądałaś. Fatalnie, po co farbujesz - farbuj, inaczej jest źle. Jak ktoś chce cię poniżyć, znajdzie powód. A później ciężko o tym zapomnieć".
Poznajcie Weronikę. Weronikę "Wronę" Jasiówkę, która jako nastolatka grała na perkusji w zespole rockowym. - To był taki girlsband, gdzie byłam ja i jeszcze dwie dziewczyny - mówi nam Weronika.
Zgłosiły się do programu muzycznego emitowanego w telewizji.
- Jak pomyślę o tym, gdzie się ten hejt się zaczął, to właśnie od tego girlsbandu. Kiedy ktoś rzuca słowo "hejt", to od razu przypominam sobie ten czas. My wyglądałyśmy nietypowo, po prostu charakterystycznie. I ludzie zaczęli po nas cisnąć w internecie – że gówniary, że jak one wyglądają, że nic nie potrafią, że kolorowe, że kto im pozwolił do telewizji, że ani to słuchać tego, ani oglądać. Jak można dzieciakom wypisywać takie rzeczy - opowiada Weronika.
Dostały się do półfinałów. Nagrały płytę, później kolejną. Bardzo dużo koncertowały. - Pojechałyśmy w trasę zagranicę. I ciągle ten hejt. Te komentarze, do tego anonimowe. "Nie potraficie grać, co zrobiłyście, komu dałyście du..., że pojechałyście w trasę". To bardzo bolało - mówi Weronika.
I to zdanie zostało w jej głowie do dziś. - My miałyśmy też bardzo duży pozytywny odzew. Wystarczy jednak jedna, krótka wiadomość, która później ciągnie się za tobą. Jak ten komentarz, że z kim co robiłyśmy, żeby pojechać w trasę. To było tyle lat temu, a ja mam to z tyłu głowy cały czas - wyznaje.
- To były często te same osoby. Specjalnie wchodziły na nasze profile, specjalnie obserwowały, jak rozwija się nasza kariera, żeby na bieżąco te szpile wbijać. Żeby te skrzydła podcinać. Pewnie były w stanie pójść do sklepu i kupić płytę i ją przesłuchać, żeby jak najwięcej wiedzieć i jak najbardziej nas zaatakować.
Ja nie mówię, że my byłyśmy jakimiś wirtuozami, ale po co podcinać skrzydła, jak ktoś próbuje, poszukuje i chce się doskonalić w jakiejś dziedzinie? To później zostanie - przyznaje Weronika.
Album powstaje od kilku lat. Ale są obawy
Weronika pytana, czym zajmuje się teraz, odpowiada: - Też działam muzycznie, już bardziej solo, bardziej elektronika. Właśnie powstaje moja pierwsza płyta.
Jednocześnie przyznaje: - Cztery lata pracuję nad swoim albumem. Obawiam się jak cholera co będzie, jak go wypuszczę. Myślami wciąż wracam do tych słów "Komu dałaś du...”. Dlatego to pewnie tak długo trwa. Dużo rzeczy nagrywam i robię, a mam jakąś blokadę. Takie flashbacki z tych czasów nastoletnich. To mnie wszystko spowalnia, utrudnia mi realizację siebie - opowiada nasza rozmówczyni.
Wyznaje też, że od tego nie da się uciec. - Wcześniej hejtowano to co robię i tego się wciąż obawiam. Teraz dotyczy tego, jak wyglądam.
A Weronika "nie wyrosła", jak mówią dziadkowie czy rodzice, z różowych włosów i kolorowych ubrań. Zwraca uwagę. - Z hejtem spotykam się cały czas. Pracuję też jako modelka. Po jednej z sesji wrzuciłam zdjęcie na grupę Instagram Polska, chciałam się pochwalić, że zrobiłam coś fajnego. Miałam na sobie garnitur, był rozpięty i było widać kawałek mostka. Po kilku godzinach było tam z trzysta komentarzy, że ja jestem płaska jak deska, że nie mam czego pokazywać. Sam hejt - mówi Weronika.
- Ktoś cały czas jakby patrzy i odmierza, gdzie mi centymetr przybył a gdzie ubył. Za chuda, zacznij jeść, niech ktoś ci kupi burgera, weź przytyj. A ja miałam problemy ze zdrowiem niezwiązane zupełnie z odżywianiem i to nie dotyczyło mojego wymysłu czy diety. Nikt nie wie, co u ciebie dzieje się zdrowotnie, a komentuje. Nie zna cię, ale wie lepiej - dodaje.
"Ogarniając hejt" doświadczyła hejtu
Weronika grywa w reklamach. Chodzi na masę castingów i tak też trafiła do kampanii społecznej "Ogarnij hejt".
- Poszłam bez zastanowienia, pomyślałam: to mnie dotyczy, a jeszcze kampania społeczna, mogę wziąć w czymś udział jako ja, a nie, że kogoś gram - opowiada nam Weronika.
W trakcie nagrywania spotu wrzuciła zdjęcie z planu zdjęciowego. - Dodałam, że chodzi o kampanię dotyczącą hejtu. I ktoś napisał – "Ale chu...wo wyglądasz". Konto oczywiście fejkowe - opowiada.
- Najlepsze jest to, że ludziom nie dogodzisz. Była muzyka, było źle, nie ma muzyki – też niedobrze. No ciągle te zdjęcia wrzucasz, już dosyć, gdzie muza.
Jak ktoś chce cię poniżyć, to znajdzie powód. Schudłaś, przytyłaś, wrzucasz za dużo zdjęć. Nie no za mało tych zdjęć. Za dużo tej twojej muzyki, ej gdzie muzyka, za mało muzy. Zrób to i tamto, ale tamtego nie rób, bo to mi się nie podoba. Te włosy to fajne, ale no nie takie. W tamtych ładniej wyglądałaś. Kolorowe bardziej ci pasują, po co te brązowe. Fatalnie, po co farbujesz. Tym jest dla mnie właśnie hejt. Wylewaniem frustracji, a jednocześnie tchórzostwo. Robi to w sieci ktoś, kto nie potrafi w twarz powiedzieć, co myśli - mówi jeszcze Weronika.
W spocie kampanii "Ogarnij Hejt" Weronika mówi: - Anonimowość daje siłę, ale czy miałbyś odwagę powiedzieć mi to prosto w twarz?
W rozmowie z Wirtualną Polską podsumowuje: - Ludzie, zastanówcie się dwa albo nawet dwieście razy, zanim napiszecie coś przykrego danej osobie. To zostaje, tego nie da się ot tak wyrzucić z głowy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl