Harcerze z kałasznikowami
Harcerzy wziętych omyłkowo za grupę przestępczą uzbrojoną w karabiny maszynowe, zatrzymali po pościgu łomżyńscy policjanci. Broń okazała się atrapami, bo harcerze wracali z manewrów.
Pracownicy stacji zauważyli bowiem busa, w którym było kilku mężczyzn w kominiarkach na głowach. Samochód powoli podjechał i zatrzymał się. Gdy jeden z podróżujących nim mężczyzn wysiadł z kałasznikowem w ręce i zniknął za budynkiem stacji, przerażeni jej pracownicy zabarykadowali się w środku i zawiadomili policję w Łomży.
Natychmiast wyjechał patrol na sygnale, który na trasie dogonił furgonetkę.
Jechało nią ośmiu harcerzy w wieku 16-23 lata, którzy - jak się okazało - wracali z harcerskich manewrów technicznych w Nowym Młynie koło Łomży. Jak dodał Dobrzyński, w samochodzie mieli osiem kominiarek, dwa duże noże i dziesięć atrap karabinów maszynowych, które służyły do ćwiczeń.
Jechali do Koszalina. Po wyjaśnieniu pomyłki, pojechali dalej.